
Reklama.
W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość wygrywało internety. Także po wyborach to przekaz partii i jej zwolenników dominował w sieci. Ale to się zmienia, bo opozycja właśnie spektakularnie pokonała PiS w sieci.
Kiedy odwołano ministra skarbu Dawida Jackiewicza, młodzieżówka Nowoczesnej zaczęła akcję #Misiewicza. Pokazywała kariery podobne do młodego rzecznika MON, który bez wykształcenia i wymaganego kursu został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Później swoją wersję akcji uruchomiła Platforma Obywatelska, wprowadzając hashtag #PiSiewicze. Zarówno w jednej jak i drugiej akcji poza medialnie nagłośnionymi przypadkami zaczęły się pojawiać te mniej znane, o wymiarze lokalnym. Nowoczesna idzie za ciosem i zapowiada stworzenie portalu, na którym będzie można anonimowo zgłaszać przypadki obsadzania stanowisk partyjniakami.
Jaka była reakcja PiS? Nie było jej wcale. Dotychczasowi twitterowi adwokaci PiS zostali ministrami, posłami albo dyrektorami i są zajęci obowiązkami. Nie ma komu bronić partii-matki. Nawet szef kampanii internetowej PiS, a dzisiaj minister od internetu w Kancelarii Premiera Paweł Szefernaker zdobył się na zaledwie jednego tweeta. O Dniach Otwartych w NFZ.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl