– Pozwólcie mi normalnie płacić podatki. Nie zarzynajcie kury znoszącej złote jaja. Skoro wpłacam do budżetu 500 mln rocznie, to naprawdę nie ma to znaczenia, czy wyciśniecie ze mnie dodatkowe 10 mln złotych - takie przesłanie zawierał list otwarty do urzędników, który napisał prezes firmy będącej jednym z największych płatników podatków VAT, dochodowego i akcyzy w Polsce.
W jego firmie "uszczelnianie systemu", o którym mówi Ministerstwo Finansów, już objawiło się dodatkowymi kontrolami. Mają na celu wyduszenie z uczciwie rozliczającej się firmy kolejnych milionów. Chciał opublikować list w jednej z gazet. Po czym opamiętał się i schował go do biurka. Atmosfera nie sprzyja wychylaniu się z listami protestacyjnymi. Dlaczego?
Niedawno firmę odwiedził kolejny kontroler. Instruowany przez kierownictwo, że ma iść i łapać oszustów na gorącym uczynku. A że był porządny i szczery, od razu przeprosił prezesa: – No nie widzę tu żadnego przekrętu. Zatrudnia Pan pracowników, płaci pensje, widzę rzetelnie prowadzone rozliczenia, podatki takie, że pogratulować. Jednak muszę zrobić swoje. Posiedzę trochę, popatrzę w dokumenty, postaram się nie zrobić państwu krzywdy - powiedział. Tak przynajmniej relacjonuje historię prezes. Wylicza, że coraz więcej czasu traci na udowadnianie, że nie jest oszustem. Za chwilę takie scenki będą normą w coraz większej liczbie firm.
Ponad 3 mld złotych chce dodatkowo wycisnąć z firm Ministerstwo Finansów. Przygotowano pakiet rozwiązań mających na celu zwiększenie wpływów z podatku VAT. Chodzi o uszczelnienie systemu, w którym dzięki sprytnym oszustom umyka 38 mld złotych (dane Komisji Europejskiej za 2014 rok). Ta ogromna kwota wręcz ośmiesza nasz kraj, bo dotyczy nie tylko podatków niezapłaconych czy źle rozliczonych, ale także spraw, w których to fiskus sam zwraca podatek oszustom udającym, że prowadzą biznes.
Zakładają oni firmy w wirtualnych biurach, rejestrują je na podstawionych ludzi, posługując się fałszywymi fakturami „słupy” wyłudzają wypłaty zwrotu podatku VAT od transakcji, które nie miały miejsca. Zanim w urzędach się połapią, pieniądze i bohaterowie afer przepadają. Pozostaje tylko "słup" z pustymi kieszeniami i przypadkowo uwikłany w niby transakcję przedsiębiorca (tu przeczytacie typową historię przekrętu).
Patent na ściągalność
Jak ministerstwo finansów chce walczyć z oszustwami? Już w 2017 roku mają wejść w życie nowe regulacje podatkowe. Jeśli nowa firma będzie chciała zarejestrować się jako płatnik VAT, to urząd skarbowy dokładnie ja prześwietli. Jeśli okaże się, że wcześniej miała problemy podatkowe, zarejestrowała się w wirtualnym biurze, nie zatrudnia pracowników, działa w ryzykownych branżach (paliwowej, sprzęt RTV, telefony, złom, metale szlachetne), to fiskus poprosi o wpłacenie kaucji - nawet 200 tysięcy złotych.
Kolejny pomysł to wprowadzenie dla podatników obowiązku składania deklaracji dla podatku od towarów i usług wyłącznie drogą elektroniczną. Tylko w jednym urzędzie skarbowym w Warszawie urzędniczki sprawdzają 25 mln stron papierowych deklaracji rocznie. W specjalnym pokoju "vatowskim" kartony z papierami sięgają do pasa.
W pakiecie uszczelnień VAT jest także typowy straszak. Propozycja wprowadzenia sankcji w podwyższonej wysokości (100 proc.) w odniesieniu do podatników dopuszczających się oszustw podatkowych, w tym wystawiających "puste" faktury. Jednocześnie nowelizacja kodeksu karnego wprowadza 25 lat więzienia dla tych, którzy wyłudzą VAT na więcej niż 5 mln zł.
Te propozycje chwali Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan. – Trudniej będzie wejść na rynek typowym oszustom. Takie działania mogą ograniczyć skalę oszustw. - komentuje. Za to nie chwali czwartego pomysłu , czyli likwidacji możliwości kwartalnych rozliczeń podatku VAT przez duże firmy.
– To zabieg czysto techniczny, który ma sprawić, że należności szybciej trafią do budżetu - dodaje. Dokładniej chodzi o 800 mln złotych, które gładko i szybko firmy wpłacą do budżetu. Minister Finansów Paweł Szałamacha będzie mógł więc niemal od razu pochwalić się efektami opracowanej w swoim resorcie ustawy. O ile przetrwa na stanowisku rekonstrukcję rządu.
Papierowe decyzje
Pruszyński dodaje, że problem rządu są oszuści, a nie przedsiębiorcy. – Jak dotąd urzędnicy i służby wykazywały się łapaniem słupów. To osoby bez majątku a wymierzanie im milionowych kar jest bez sensu. To tylko papierowe decyzje bez efektów dla finansów państwa. Za to obawiam, że nawet uczciwym będzie teraz trudniej prowadzić biznes. Bo w całej tej atmosferze pogoni za wynikiem łatwiej będzie o przypadki kiedy sroga kare poniesie ,ktoś kto popełni zwykły księgowy błąd - dodaje.
Takich jak prezes giełdowej firmy Action. Zaklina akcjonariuszy i dziennikarzy że przez ostatnie osiem lat działalności uczciwie wpłacił do kasy państwa 523 mln zł VAT i 100 mln zł CIT), a tylko przypadkowo jego firma stała się ofiarą w walce fiskusa z oszustami wyłudzającymi zwrot VAT.
Dwa żądania z Urzędów Kontroli Skarbowej o zapłacenie podatku na sumę prawie 90 mln zł po rzekomych błędach w rozliczeniach VAT sprowokowała lawinę wypadków. Jeden z banków ograniczył finansowanie spółki, ta utraciła płynność finansową, po czym prezes zmuszony był skorzystać z procedury postępowania sanacyjnego, zapewniającego ochronę przed windykacją ze strony urzędów i, w razie dalszych problemów, upadłością spółki. Trwa właśnie dramatyczna obrona Action przed możliwą upadłością.
O mobilizację fiskusa zapytaliśmy także samych urzędników. – Czujemy odpowiedzialność za budżet, bo wydatków jak wiadomo jest sporo. Będziemy jeszcze częściej kontrolować firmy, choć kwota przeszło 3 mld dodatkowych wpływów to jak na moje doświadczenie dość optymistyczne założenie. Zanim nowe prawo wejdzie w życie, zanim ruszy machina i pojawią się efekty musi upłynąć więcej czasu - mówi naTemat Michał Pietras, członek zarządu Federacji Związków Zawodowych Pracowników Skarbowych.