
Okazja czyni... miejskiego strażnika? Nie jest tajemnicą poliszynela, że wielu funkcjonariuszy straży miejskiej nie przepuści okazji, aby wlepić delikwentowi mandat za drobne wykroczenie. Efekty tych prac widać potem w statystykach. A te mają wyglądać jeszcze bardziej imponująco. Najnowsze przepisy otworzyły bowiem kolejny sezon „polowań” dla strażników miejskich.
Wzmożonej kontroli podlegają głównie sklepy oferujące konsumentom elektroniczne papierosy i związane z nimi akcesoria. Strażnicy sprawdzają, czy ich właściciele wywieszają tabliczki informujące o zakazie ich sprzedaży osobom do lat 18. Uciekają się też do prowokacji, aby przekonać się, czy handlarze nie mają skrupułów w upłynnianiu towaru nieletnim.
Od 8 września 2016 r. strażnicy miejscy odnotowali 7 interwencji w związku z paleniem e-papierosów. Jedno zdarzenie dotyczyło palenia e-papierosów w miejscu objętym zakazem, pozostałe – palenia e-papierosów przez osoby nieletnie. W wyniku podjętych interwencji strażnicy udzielili pouczenia osobie palącej e-papierosa w miejscu objętym zakazem. W przypadku osób nieletnich o sprawie poinformowani zostali rodzice/opiekunowie. Wszystkie wymienione zdarzenia odnotowano w wyniku interwencji własnych.
Z jakimi karami muszą liczyć się palacze, którzy nie podporządkują się zakazom? Za swoją niepohamowaną miłość do e-fajek mogą zapłacić mandat do 500 zł. Grzywny w tej wysokości może spodziewać się także właściciel sklepu sprzedający asortyment osobom poniżej 18. roku życia. Reklama to zaś inna bajka. Tu w grę wchodzi kara 200 tys. zł., a nawet ograniczenie wolności.
Nowelizacja ustawy antynikotynowej, która niedawno weszła w życie, wprowadza takie same obostrzenia dla e-papierosów jak dla klasycznych wyrobów tytoniowych. Obecnie nie można ich palić w miejscach publicznych ani sprzedawać osobom niepełnoletnim. Obowiązuje też zakaz ich reklamowania i promocji, a także ich sprzedaży w internecie i automatach.
