Okazja czyni... miejskiego strażnika? Nie jest tajemnicą poliszynela, że wielu funkcjonariuszy straży miejskiej nie przepuści okazji, aby wlepić delikwentowi mandat za drobne wykroczenie. Efekty tych prac widać potem w statystykach. A te mają wyglądać jeszcze bardziej imponująco. Najnowsze przepisy otworzyły bowiem kolejny sezon „polowań” dla strażników miejskich.
Na kogo tym razem ostrzą sobie zęby mundurowi? Na baczności muszą się mieć sprzedawcy elektronicznych papierosów, ale także amatorzy „nowoczesnych fajek”, których najdzie akurat ochota na „wapowanie” w miejscach publicznych. Od 8 września obowiązują nowe przepisy, które zrównują e-papierosy z tradycyjnymi. Stąd już w niektórych miastach mogą już wkrótce sypać się mandaty.
– Strażnicy miejscy w trakcie codziennej służby zwracają szczególną uwagę na przestrzeganie zapisów Ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych w obszarze komunikacji zbiorowej oraz w związku z paleniem papierosów przez nieletnich – zapewnia Katarzyna Dobrowolska z referatu prasowego stołecznej straży miejskiej.
Wapowanie pod lupą
Wzmożonej kontroli podlegają głównie sklepy oferujące konsumentom elektroniczne papierosy i związane z nimi akcesoria. Strażnicy sprawdzają, czy ich właściciele wywieszają tabliczki informujące o zakazie ich sprzedaży osobom do lat 18. Uciekają się też do prowokacji, aby przekonać się, czy handlarze nie mają skrupułów w upłynnianiu towaru nieletnim.
Jak donosi portal miejski BialystokOnline.pl, do dnia 30 września 2016 r. w stolicy województwa podlaskiego mundurowi skontrolowali ponad 20 punktów, w których sprzedawane są elektroniczne papierosy. W sumie nałożono 5 mandatów, w 1 przypadku skierowano do sądu wniosek o ukaranie.
„Nalotu” panów lub pań w mundurach należy też spodziewać się w tych miejscach, w których obowiązuje całkowity zakaz palenia wyrobów tytoniowych i papierosów elektronicznych. E-palacze powinni zachować więc daleko idącą wstrzemięźliwość na przystankach komunikacji publicznej, placach zabaw dla dzieci, w restauracjach i centrach handlowych.
W Warszawie jak na razie też nie dochodzi do łamania prawa w dużej skali. – Z naszych analiz wynika, że problem palenia e-papierosów w miejscach zabronionych ustawą jest znikomy, o czym może świadczyć fakt, że od początku obowiązywania nowych przepisów do straży miejskiej nie wpłynęło żadne zgłoszenie od mieszkańców dotyczące palenia e-papierosów – informuję Katarzyna Dobrowolska. Jak w takim razie prezentują się statystyki w stolicy?
Dane dotyczące wszystkich wyrobów tytoniowych wyglądają już bardziej okazale. W omawianym okresie, zarówno w wyniku interwencji własnych, jak i zgłoszeń mieszkańców, strażnicy miejscy interweniowali niemal 530 razy w związku z paleniem tytoniu w miejscach zabronionych ustawą, sprzedaży wyrobów tytoniowych nieletnim lub w związku z paleniem tytoniu przez osoby nieletnie.
W wyniku podjętych przez stołecznych strażników miejskich interwencji m.in. 40 osób ukarano mandatami karnymi, wobec 26 osób zastosowano środki oddziaływania wychowawczego, a w przypadku 397 osób nieletnich każdorazowo strażnicy informowali rodziców/opiekunów.
Konsekwencje nieposłuszeństwa
Z jakimi karami muszą liczyć się palacze, którzy nie podporządkują się zakazom? Za swoją niepohamowaną miłość do e-fajek mogą zapłacić mandat do 500 zł. Grzywny w tej wysokości może spodziewać się także właściciel sklepu sprzedający asortyment osobom poniżej 18. roku życia. Reklama to zaś inna bajka. Tu w grę wchodzi kara 200 tys. zł., a nawet ograniczenie wolności.
Jak wynika z oficjalnych informacji i relacji prasowych, straż miejska zapuszcza się w rejony szkół. Wszystko po to, aby „wyłapać” osoby niepełnoletnie, które dotąd mogły oddawać się „wapowaniu”, ile dusza zapragnie, ponieważ de facto nie było przepisów zabraniających ich sprzedaży młodzieży. Przyłapanie na gorącym uczynku może zakończyć się na dywaniku u dyrektora szkoły czy wysłaniem pisma do rodziców.
Przedstawiciele straży miejskich deklarują, że na razie stosują „taryfę ulgową”. Ponieważ przepisy dotyczące elektronicznych papierosów to świeża sprawa, funkcjonariusze ograniczają się niekiedy do informowania i pouczania tych, którzy łamią przepisy. Ostrzegają przy tym, że niewiedza nie chroni przed odpowiedzialnością za nieprzestrzeganie prawa.
Nowa rzeczywistość dla palaczy
Nowelizacja ustawy antynikotynowej, która niedawno weszła w życie, wprowadza takie same obostrzenia dla e-papierosów jak dla klasycznych wyrobów tytoniowych. Obecnie nie można ich palić w miejscach publicznych ani sprzedawać osobom niepełnoletnim. Obowiązuje też zakaz ich reklamowania i promocji, a także ich sprzedaży w internecie i automatach.
Przeciwko zmianom w ustawie o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, jak wcześniej informowaliśmy, protestowali producenci, dystrybutorzy i handlarze e-papierosów. Ministerstwo Zdrowia argumentuje, że ograniczenia ustawowe są odpowiedzią na popularność e-papierosów wśród młodzieży, a także wynikają z wymogów unijnej dyrektywy.
Od 8 września 2016 r. strażnicy miejscy odnotowali 7 interwencji w związku z paleniem e-papierosów. Jedno zdarzenie dotyczyło palenia e-papierosów w miejscu objętym zakazem, pozostałe – palenia e-papierosów przez osoby nieletnie. W wyniku podjętych interwencji strażnicy udzielili pouczenia osobie palącej e-papierosa w miejscu objętym zakazem. W przypadku osób nieletnich o sprawie poinformowani zostali rodzice/opiekunowie. Wszystkie wymienione zdarzenia odnotowano w wyniku interwencji własnych.