- Polak to taki człowiek, który jak mu śmierdzi gówno na podwórku, to je przerzuca do sąsiada - mówi "Gazecie Wyborczej" Jan Englert. Aktor w gorzkim wywiadzie przyznaje, że przestaje być patriotą, twierdzi, że Polacy kochają tylko siebie i wspomina, że 10 kwietnia miał lecieć do Katynia Tupolewem.
- Kibole tak mnie denerwują, że nie jestem w stanie wejść w atmosferę meczu. Siła tłumu, zbiorowych emocji doprowadza ludzi do ekstremów. A ja nie lubię ekstremów - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Jan Englert. Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów przyznaje, że gdy śpiewano hymn na rozpoczęcie meczu Polska - Grecja, miał łzy w oczach, to zachowanie kiboli przed rozgrywką z Rosją zirytowało go tak bardzo, że jego wzruszenie zostało zweryfikowane. - Czułem wstyd - powiedział.
Jan Englert
Jeden z najwybitniejszych aktorów teatralnych i filmowych, reżyser, profesor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Englert dużo mówi także o polskości i patriotyzmie. - Polak to taki człowiek, który jak mu śmierdzi gówno na podwórku, to przerzuca je do sąsiada. Za płotem tak samo śmierdzi, ale już nie u niego, tylko u sąsiada. I wtedy Polak jest zadowolony, mimo że śmierdzi dalej. Więc dopóki nie nauczymy się tego gówna sprzątać, wymagać od siebie, to nic nie zbudujemy. Bo domagamy się czystości od sąsiada, a dla samych siebie jesteśmy zbyt łaskawi - powiedział. Jego zdaniem na taki sposób myślenia wpływa między innymi religia, która każe wierzyć, że prawdziwe, godne życie czeka nas dopiero po śmierci.
Joanna Mytkowska: Piłkarze są słabi, więc bądźmy dumni z kultury
Zdaniem Jana Englerta, Polacy są niezwykle dumnym narodem, więc potrafią przetrwać trudne chwile, ale nie umieją później korzystać z tych dobrych. - Już Norwid pisał, że jesteśmy wspaniałym narodem, ale bezwartościowym społeczeństwem - przypomniał.
Aktor przyznał w rozmowie, że jeśli miałby wskazać ustrój, który pasowałby Polakom, wybrałby monarchię oświeconą. - Oświeconej. To ważne. Muszą być tacy, którzy prowadzą. Oświeceni. Demokracja ma jedną wadę - decyduje większość, a większość jaka jest - każdy widzi. W naszym kraju trudno wytłumaczyć ludziom, że w demokracji to oni mają dawać, a nie tylko brać i żądać - przekonywał.
Jakiego polityka ceni najbardziej Jan Englert? Jak przypomniała dziennikarka "Gazety Wyborczej", już w 1995 roku mówił o tym, że Donald Tusk to jego ulubiony polityk. - Bo grał w piłkę, a ja jestem sportowiec - żartował Englert. - Podoba mi się, że w tej chwili nie kokietuje nikogo, a ma świadomość, ze wprowadzając pewne reformy, zwłaszcza emerytalną, zmniejsza swoje szanse na reelekcję - dodał.
Englert przyznał także, że sam miał wiele propozycji wejścia do polityki od różnych stronnictw. Nawet Lech Kaczyński chciał zabrać go Tupolewem do Katynia. Z żadnej z politycznych ofert jednak nie skorzystał, bo jest zwolennikiem fair play, na które w polityce nie ma miejsca. - Politycy doceniają moją pozycję w zawodzie, bo przecież nie chodzi o mnie, miałbym być tylko drzewcem, do którego można przypiąć sztandar - powiedział.