Dla uczestniczek Czarnego Protestu wynik porannego głosowania to sukces. Dla tych, którzy popierali Biały Protest, to porażka, z którą trudno się pogodzić. Dlatego nie szczędzą słów pochwały dla tych posłów PiS, którzy odważyli się zagłosować wbrew prezesowi Kaczyńskiemu i nie chcieli odrzucenia projektu całkowicie zakazującego aborcji.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Jeśli doliczyć do tego posłów z Kukiz'15 i PSL, to łącznie za dalszymi pracami nad projektem Ordo Iuris opowiedziało się 58 osób. Niewiele, biorąc pod uwagę, że niecałe dwa tygodnie temu projekt trafił do komisji głosami 267 posłów. Co się wydarzyło w międzyczasie? Oczywiście był Czarny Strajk, a dziś rano było też przemówienie Jarosława Kaczyńskiego.
Gdy tylko projekt wylądował w sejmowym koszu, na portalach katolickich i prawicowych zawrzało. "Gość Niedzielny" napisał, że "maski opadły" i okazało się, "gdzie PiS ma ochronę życia".
Na posłów PiS w internecie posypały się gromy. Wyborcy zaczęli udostępniać - jak to nazwali - "listę hańby", czyli nazwiska tych, którzy zagłosowali za odrzuceniem antyaborcyjnego projektu. Jednocześnie chwalono tych, którzy sprzeciwili się prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i zagłosowali przeciw.
Jednocześnie na profilach posłów, którzy zagłosowali nad dalszymi pracami nad ustawą zakazującą aborcji, posypały się gratulacje.
Co na to sami bohaterowie? Żadnymi bohaterami się nie czują. I zapewniają, że ich głos nie był sprzeciwem wobec prezesa Kaczyńskiego.
Skromni bohaterowie
Poseł Jacek Żalek nie po raz pierwszy w kwestii aborcji sprzeciwił się władzom partii. To było w w 2012 r. i wtedy dużo mówiło się o łamaniu kręgosłupów posłów PO. – Pan wtedy poparł projekt, a wkrótce potem pożegnał się z Platformą. Czy dziś łamano kręgosłupy posłom PiS? – pytam posła Żalka. – Nie, żadnego łamania kręgosłupów nie było. Posłowie skorzystali z pełnej wolności i zagłosowali zgodnie z sumieniem – wyjaśnia parlamentarzysta.
Także poseł Tadeusz Woźniak w rozmowie z naTemat tłumaczy, że w głosowaniu kierował się sumieniem. I to mimo tego, że - jak mówi - otrzymuje pogróżki. – Wczoraj ktoś zadzwonił do mojego biura i zagroził, że jak poprę projekt zakazujący aborcji, to moja córka zostanie zgwałcona. Zgłosiłem sprawę policji i wierzę, że ta osoba zostanie zatrzymana – mówi poseł Woźniak.
Ci, którzy poparli projekt Ordo Iuris, nie potępiają kolegów, którzy głosowali za jego odrzuceniem. Mówią też, że to nie koniec walki o zakaz aborcji. – Jestem przekonany, że wkrótce gotowy będzie projekt ustawy autorstwa PiS, który skutecznie będzie bronić życia – podkreśla w rozmowie z naTemat poseł Wojciech Buczak.
Z grupą 32 posłów PiS, którzy zagłosowali inaczej niż prezes Jarosław Kaczyński można się nie zgadzać. Myślę jednak, że należy się im szacunek za to, że są wierni swoim poglądom.
A PiS? Wraca do znanej narracji i już tłumaczy swoim wyborcom, którym zależało na zakazie aborcji, dlaczego projekt przepadł. Oczywiście, winna jest opozycja.
Mój głos, to głos za pełną ochroną życia. A przypomnę orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., który stwierdził jednoznacznie, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia i że podlega ochronie.
Tadeusz Woźniak
poseł KP PiS
W tym głosowaniu to był wybór między sumieniem a politycznym rozsądkiem. I choć zagłosowałem przeciwko odrzuceniu projektu Ordo Iuris, rozumiem tych, co głosowali inaczej. Prezes Kaczyński na posiedzeniu klubu tłumaczył nam, że jeśli teraz tego projektu nie odrzucimy, to ta spirala nienawiści, jaką nakręcono wokół PiS i obrońców życia, będzie tylko coraz silniejsza.
Wojciech Buczak
poseł KP PiS
Mocno się wahałem przed tym głosowaniem. Ja zawsze opowiadam się za ochroną życia i to przeważyło, że opowiedziałem się przeciwko odrzuceniu projektu Ordo Iuris. Choć zgadzam się z opinią prezesa Kaczyńskiego, którą wygłosił na klubie, że projekt ten mógłby dla ochrony życia zrobić więcej złego niż dobrego.