Robienie makijażu, poza tym, że (w większości przypadków) poprawia wygląd, jest też czynnością całkiem przyjemną. Omiatanie twarzy puszystymi pędzlami i stemplowanie wilgotnymi gąbeczkami, to dla lwiej części kobiet odprężające rytuały. Oczywiście o ile przynoszą zadowalające efekty. Wbrew pozorom sam dobry podkład i drogie cienie makijażu nie czynią.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Dla wielu dziewczyn, zwłaszcza tych, które przygodę z makijażem zaczynały już kilka ładnych lat temu, pędzel do makijażu służy głównie do nakładania różu. Większa ilość akcesoriów tego typu wciąż budzi skojarzenia z profesjonalnymi makijażystkami. Z terytorium na które nie ma wstępu dla kobiet przeznaczających na poranny makijaż nie więcej niż kwadrans (wyrwanych z drogocennej drzemki nr 3).
Tymczasem dobre pędzle potrafią wycisnąć z przeciętnych kosmetyków naprawdę wiele. Sprawiają, że podkład uważany dotychczas za nietrwały zostanie z naszymi kośćmi jarzmowymi do kresu dnia i że wreszcie zrobimy precyzyjną kreskę. Wbrew powszechnemu mniemaniu pędzle nie komplikują makijażu, ale go ułatwiają. Oczywiście o ile jesteście zwolenniczkami metody aplikacji podkładu z gatunku „rozetrzyj szybko całą powierzchnią dłoni”, mogą go też odrobinę wydłużyć.
Know-how
Na początku nie szalej. Zastanów się jakich kosmetyków używasz najczęściej. Producenci prześcigają się w opracowywaniu wieloelementowych zestawów, które kuszą obietnicami perfekcyjnego make-upu. Najczęściej kończy się przepłacaniem za pędzle, których nigdy nie użyjemy. Są rzecz jasna wyjątki. Zestawy takich marek jak Zoeva nie tylko zachwycają designem i precyzją wykonania, ale i doborem przyborów pod potencjalną użytkowniczkę. Te mniejsze, 8-elementowe (około 280-360 zł) będą inwestycją na lata dla dziewczyn, które nie są całkowicie zielone, jeśli chodzi o makijaż. Potrafią wykonać smokey eyes, w których nie wyglądają jak pandy i wykonturować twarz, choć bez maestrii Kim Kardashian.
Przed wizytą w sklepie warto zdawać sobie sprawę, że opisy pędzli, zwłaszcza tych tańszych, sprzedawanych w popularnych drogeriach, często nie do końca trafnie określają ich przeznaczenie. Tak jest np. z płaskimi, półokrągłymi pędzlami z twardego włosia, produkowanymi jako przybory do nakładania podkładu (zdjęcie poniżej). Podkład rzeczywiście można nimi na twarz nanieść, ale na pewno nie precyzyjnie rozprowadzić. Lepiej sprawdzają się już własne palce.
Częstym przesądem na temat pędzli jest też przekonanie, że te wykonane z naturalnego włosia są lepsze od syntetycznych. Tymczasem ciężko wyłonić zwycięzcę tego pojedynku w sposób jednoznaczny. Naturalne pochłaniają więcej kosmetyków, syntetyczne czasem zbyt mało. Te naturalne łatwiej zniszczyć, czasem mają nieprzyjemną woń, a z drugiej strony łatwiej wykonać nimi trwały makijaż.
Zamiast gąbeczki
Przygodę z lepszej klasy przyborami do makijażu najłatwiej zacząć od pędzla przeznaczonego do podkładu. Powinnyśmy szukać gęsto nabitych włosiem, ale raczej miękkich grubych pędzli o szerokim przekroju, ścinanych na końcu na płasko (przykładowe zdjęcie poniżej). Dlaczego warto wybrać pędzel w czasach triumfu niepozornej gąbeczki imieniem Beauty Blender? Być może ciężej będzie wam dotrzeć szerokim pędzlem w załamania przy kąciku nosa i pod oczy, ale docenicie tę metodę aplikacji, jeśli macie cerę tłustą lub mieszaną. Podkład nakładany (zawsze delikatnie zwilżonym!) pędzlem lepiej wnika w pory, ładniej wtapia się w cerę, co przy mocno kryjących podkładach jak Double Wear Estée Lauder zapobiega efektowi maski.
Najchętniej kupowanym obok pędzla do różu jest ten przeznaczony do pudru. Tutaj liczą się przede wszystkim preferencje i gusta. Podobnie jak w przypadku podkładu, u cer tłustych sprawdzą się pędzle twardawe, które mocniej wbiją produkt w skórę. Pędzel do pudru charakteryzuje się końcówką ściętą na półokrągło i tym, że jego włókna łagodnie rozczapierzają się ku górze.
Jeśli cenicie naturalny wygląd i nie przeszkadza wam konieczność częstszego pudrowania się, idealnym wyborem zdają się być pędzle kabuki (zdjęcie poniżej), pierwotnie używane przede wszystkim do sypkich pudrów mineralnych. Bardzo delikatne, o krótkiej, szerokiej podstawie i wyraźnie szerszym rozstawie włosia przy czubku pędzla, niż przy jego nasadzie. Używa się ich delikatnie omiatając twarz warstewką pudru. Tak jak w przypadku podkładów, można śmiało wyrokować, że nakładane palcami będę wyglądały gorzej, niż przy użyciu akcesoriów, w kwestii pudrowania są gusta i guściki. Płaski aplikator może się sprawdzić równie dobrze, co pędzel.
Do konturowania i przyrumieniania
Kobiece policzki dają pędzlom prawdziwe (choć znowu nie takie duże) pole do popisu. Jeśli używacie tylko klasycznego różu, ważne jest dobranie delikatności włosia do tego, jak mocno jest pigmentowany dany kosmetyk. Im róż (ale tyczy się to także bronzera) jest mocniejszy, tym pędzel powinien być delikatniejszy, inaczej zamiast makijażu uzyskamy jedynie niezbyt efektowne plamy.
Przy kiepsko dobranym zestawie, którego użycie kończy się ciemnymi plackami, można próbować delikatnie i równomiernie pudrować twarz przed nałożeniem różu. Pędzel do malowania policzków powinien być spory i delikatnie ścięty na końcu. W zasadzie możecie używać do konturowania tylko jednego, pamiętając jednak, żeby zawsze nakładać kolory od najciemniejszego do najjaśniejszego (czyli od bronzera, przez róż, aż po rozświetlacz) i delikatnie obcierać pędzel z nadmiaru kosmetyku (np. o chusteczkę) przed zmianą koloru.
Pędzle do oczu
Oczy kryją sporo sekretów. Podobnie jak ich makijaż. Najmniejsze, najcieńsze pędzelki są przeznaczone do nakładania eyelinerów o żelowej lub kremowej formule, sprzedawanych w słoiczkach. Eyelinery tego typu są zazwyczaj mocniej napigmentowane, dają więc bardzo spektakularny, graficzny efekt. Tyle, że znacznie trudniej jest się posłużyć pędzelkiem do eyelinera z dużą precyzją. Warto w niego jednak zainwestować, o ile kocią kreskę za pomocą flamastra macie już dobrze opanowaną. Pędzelek do eyelinera można też kupić po kosztach w sklepie dla plastyków.
Podobnie jak w przypadku podkładów, bardzo spłaszczone pędzle nie są najlepszym wyborem także przy makijażu oka. Podstawowym narzędziem dla kobiet używających cieni powinien być mały pędzelek blendujący, czyli taki, którym posługujemy się, żeby rozetrzeć nałożony cień. Mięciutki, o luźnych włoskach i dobrany do wielkości oka. Osobie o małych powiekach trudno będzie użyć większego pędzla. Przyrządu do blendowania używamy rozcierając nałożone (np. przy pomocy aplikatora z gąbeczką) cienie, tak, żeby nie miały wyraźnego konturu, ponieważ wtedy najlepiej podkreślają spojrzenie.
Słyszałyście o triku z rozświetlaniem kącika oka i przestrzeni tuż pod brwią jasnym cieniem? Trzy ruch ręką otwierają optycznie oko i sprawiają, że wygląda się na wypoczętą. Choć sztuczka jest tyle prosta, co pomocna, z jakiegoś powodu większość z nas stosuje do niej aplikatory do cieni zakończone gąbeczkami, najczęściej zbyt szerokie do tak małych przestrzeni. Perfekcyjnym osprzętowaniem jest w tym przypadku pędzelek o małej, spiczastej główce i krótkim włosiu, dość zbity, ale miękki. Pędzel tego typu jest rodzajem must-have'u, jako że jego użycie nie wymaga dużej wprawy ani czasu, a przynosi świetne efekty.
Gdzie i za ile?
Pędzle mają to do siebie, że z czasem uczymy się z nimi pracować coraz lepiej, więc jeśli przez 3 lata używałyście miotełki za 10 zł pierwsze zetknięcie z lepszym przyborem do makijażu może się okazać trudne. Nie wiecie ile kosmetyku wasz nowy zakup nabierze, jak mocno go wetrze. Przed ważnymi wyjściami warto przetestować nowy zakup w domowych pieleszach. Niezłymi i tanimi pędzlami dla początkujących, są EcoTools, od których ze względu na dostępność wiele z nas zaczynało przygodę z makijażem. Najlepiej sprawdzają się ich produkty do konturowania i różowania twarzy, gorzej te przeznaczone do oczu. Z kolei do KIKO Milano warto wybrać się po pędzelki do cieni (20-40 zł za sztukę).
Absolutnym hitem, polecanym przez niemal każdą blogerkę urodową, w tym między innymi przez Alinę Rose i Red Lipstick Monster są jednak pędzle Hakuro. To najlepszy, dostępny na rynku stosunek jakości do ceny (około 12-42 zł). Niektóre ich wyroby dorównują nieomal profesjonalnym pędzlom do wizażu. Estetycznie pakowane, dostępne w szerokiej gamie (włosie naturalne i estetyczne). Lepiej wystrzegać się za to tanich, kilkudziesięcioelementowych zestawów pędzli. Najczęściej nie zostały one w żaden sposób zaprojektowane i przemyślane, miały jedynie imitować na pierwszy rzut oka wygląd pędzli z profesjonalnych zestawów.
Swój zestaw podstawowy można stworzyć już przy pomocy trzech podstawowych pędzli – do podkładu, do malowania policzków i do podkreślania oczu. Już po kilku dniach oswojenia się z nowymi akcesoriami zobaczycie efekty. A kolekcję pędzli, kiedy już nauczymy się podstaw można poszerzać o co raz to nowe elementy. I pięknieć w oczach niskim sumptem.