Rozwinięcie wielkiej biało-czerwonej flagi, którą uszyto w odpowiedzi na apel Tomasza Zimocha, będzie towarzyszyło dzisiaj hymnowi Polski przed meczem z Czechami we Wrocławiu. Szerokie na 50 metrów i ważące 200 kg barwy narodowe nie są jednak produktem jednorazowym. Twórcy flagi już planują wykorzystać ją na kolejnych meczach Polaków. Aż po finał w Kijowie. Jak zapewnia Tomasz Zimoch, nie zmarnuje się także po zakończeniu mistrzostw.
Gigantyczne płótno zwane popularnie "flagą Zimocha" dzisiaj zostało ochrzczone nieco bardziej oficjalnie: Flagą Narodową Sektorową. Nosząc tak dumne miano nie może więc trafić w byle kąt. Dzisiaj na wrocławskim stadionie za opiekę nad nią będzie odpowiadało sześć osób, które najpierw pomogą kibicom rozwinąć barwy narodowe, a później na powrót flagę złożyć.
A co będzie z nią później? - Mamy nadzieję, że flagę będziemy mogli dostarczyć na ćwierćfinał, półfinał, i chcemy ją zobaczyć na stadionie w Kijowie – powiedział w rozmowie z Polskim Radiem Lucjan Jaszcz z firmy Opinion Strefa Druku, która wraz z SICO Polska jest odpowiedzialna za uszycie gigantycznej flagi.
Jak zapowiada sam pomysłodawca, po każdym meczu, na którym zostanie użyta, flaga trafi w bezpieczne ręce. - Nie jest ona własnością Polskiego Związku Piłki Nożnej i nigdy nią nie będzie - mówi naTemat komentator Tomasz Zimoch. - Po meczu we Wrocławiu flaga będzie zabrana przez sponsorów i pozostanie właśnie w ich dyspozycji - dodaje.
Dziennikarz zapewnia, że wspaniała historia powstania flagi będzie miała ciąg dalszy. Także po tym, gdy nie będzie już służyła kibicom podczas meczów reprezentacji Polski. - Jest już pomysł, co będzie dalej z flagą, choć w tej chwili nie chcemy tego zdradzić. To tajemnica - mówi popularny komentator.
Co może się z nią stać po mistrzostwach? Raczej nie zostanie złożona gdzieś w fabrycznym magazynie. Niektórzy mówią, że po Euro 2012 może trafić do muzeum sportu, a inni już sugerują, że powinna zostać wystawiona na aukcję charytatywną. Być może powinna służyć już przy każdym meczu polskiej reprezentacji.
Jest jeden widoczny i mam nadzieję, że stały sukces czasu EURO. To najpierw moda, a potem wręcz dosłownie przejęcie, a może lepiej powiedzieć odzyskanie narodowych barw przez zwykłych Polaków. CZYTAJ WIĘCEJ