Krecik, Żwirek i Muchomorek czy motyl Emanuel to cisi bohaterowie Euro. Od kilku dni postaci z kultowych czechosłowackich kreskówek wyskakują z każdej strony. Roi się od nich w prasie, na Facebooku i stronach satyrycznych. Nic w tym dziwnego. Dziś wielkie piłkarskie starcie. Czechy zagrają z Polską. Mecz podobno jest o wszystko, dlatego też pewnie na światło dzienne zostały wyciągnięte wszystkie symbole. A wiadomo, że Czechy wcale najbardziej nie słyną z piwa i knedli, a ze swoich bajek. Wychowały się na nich pokolenia, rozczulały nasze mamy i zaśmiewali się ojcowie. My dziś pokazujemy te najlepsze.
Walka na kreskówki trwa. Po naszej stronie Bolek i Lolek, po czeskiej Rumcajs i Hanka. U nas Reksio, u nich motyl Emanuel. Tu Miś Uszatek, tam Krecik. Jak równy z równym. Kto wygra? Mecz nie wiadomo. Za to z lekką zazdrością trzeba przyznać,
że animacyjne starcie wygrywa Czechosłowacja. Nasze bajki były piękne i urocze, ale nic tak nie wzrusza jak Krecik. Na przygodach małego gryzonia i leśnej myszki wychowały się pokolenia. Stworzona w 1956 roku animacja wciąż cieszy się niesłabnącym powodzeniem, o czym świadczyć może chociażby ilość dostępnych gadżetów na rynku z wizerunkiem bohatera bajki. Jego sukces nie dziwi. Krecik jest bystry, miły a do tego spokojny. W bajce nie pojawiają się, żadne słowa oprócz kultowego już „Ahoj”, można więc cieszyć się nią ponad podziałami. Do tego jest ślicznie narysowana i bardzo zabawna, zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Czeski sen po prostu.
Nostalgie wywołuje też, trochę już zapomniany motyl Emanuel z bajki „Makowa Panienka", która cieszyła polskie dzieci w latach 80. Historia pary motyli, którzy żyją na makowej polanie atmosferą była zbliżona do swojej starszej siostry, czyli bajce o Żwirku i
Muchomorku, parze leśnych skrzatów. Chudszy Żwirek i grubszy, bardziej pokraczny Muchomorek to bohaterowie większości dziecięcych marzeń w latach 70. Ich leśne przygody rozpalały wyobraźnie i uczyły przyjaźni, szacunku i miłości. Każdy odcinek dedykowany był innemu bohaterowi, raz skrzaty pomagały leśnej rusałce, innym razem zranionym ptaszkom czy innym zwierzątkom. Oczywiście nie obywało się bez tarapatów, ale dzielne skrzaty zawsze wychodziły z kryzysowych sytuacji cało. I to nie za pomocą broni, tajnych umiejętności czy innych talentów, ale dzięki swojemu sprytowi, odwadze i chęci pomagania innym. Peace & Love w wydaniu czeskim.
Mniej pokojowo było w Rumcajsie. To chyba najbardziej drapieżna czeska bajka, choć oczywiście daleko jej do współczesnych, agresywnych kreskówek. Rumcajs w końcu jest rozbójnikiem, więc nie może się patyczkować. Mieszka w lesie z żona Hanką i małym synkiem, urwisem Cypiskiem, i walczy o swoje. W posiadaniu ma broń palną
ładowaną szyszkami, więc jest czego się bać. Oczywiście sam rozbójnik jest najmilszą osobą pod słońcem. Szlachetny, dzielny i odważny. Swego czasu każdy chłopiec marzył o takim tacie, a już na pewno o takiej żonie jak Hanka. Pięknej, mądrej i obdarzonej apetycznym biustem. Rodzina jak z obrazka. Zawsze razem, mimo wielu przeciwności i trudnych warunków materialnych. Nie oni jedni jednak klepali biedę. Z podobnymi problemami borykał się Pat i Mat z popularnych „Sąsiadów”. Ta dwójka całe życie miała pod górkę. Świat płatał im figle. Oni jednak nie poddawali się i w każdym odcinku próbowali zaradzić przeciwnościom. Główkowali, kombinowali, przekrzykiwali aż w końcu wspólnymi siłami osiągali sukces. Nie ma rzeczy niemożliwych. A na pewno już w czeskiej bajce. Wszystko jest kwestią czasu.
Jak będzie na boisku? Nie wiadomo. Jeżeli czescy piłkarze będą tak sprytni jak Pat, tak słodcy jak Krecik, a przy tym nieustraszeni jak Rumcajs to mają duże szanse wygrać. Tym bardziej jeżeli pożyczą sobie skrzydeł od Motyla Emanuela i giętkości od Żwirka. Piłka to jednak nie bajka. Kredki, muzyczki i wesołe przygody trzeba odłożyć na bok. Niech wygrają lepsi.