Andrzej Duda i Antoni Macierewicz są odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo. Dlatego kiedy pierwszy publicznie dementuje słowa drugiego (także wypowiedziane publicznie) trzeba się obawiać. I zadać pytanie: Czy obecna władza aby na pewno dobrze dba o nasze bezpieczeństwo?
Minister obrony Antoni Macierewicz jest w obozie Prawa i Sprawiedliwości wolnym elektronem, nad którym nie do końca panuje nawet Prezes. Do tego postanowił pójść na wojnę ze wszystkimi – pisaliśmy o tym w naTemat kilka dni temu. Jednym z tych "wszystkich" jest Andrzej Duda.
Wygląda na to, że prezydent podjął rękawicę bo właśnie wszedł w otwarty spór z Macierewiczem. Ale to nie tylko polityczna walka kogutów, jakich przecież u nas wiele. Tutaj sprawa jest dużo bardziej poważna, bo przecież Andrzej Duda to Zwierzchnik Sił Zbrojnych, a Antoni Macierewicz to minister obrony. To obok premiera i ministra spraw zagranicznych jedyny członek rządu wręcz konstytucyjnie skazany na współpracę z Głową Państwa.
Tymczasem panowie nie tylko rzadko się spotykają, ale też z tych spotkań niewiele wynika. Bo w piątkowym wywiadzie dla Polsat News prezydent wprost zaprzeczył rewelacjom Antoniego Macierewicza na temat francuskich okrętów Mistral, które Egipt miał za dolara przekazać Rosji.
Pan minister posługiwał się swoją wiedzą, ja mam swoją wiedzę na ten temat. Odmienną niż ta, którą ma pan minister – mówił Duda. Dorota Gawryluk dopytywała, czy taką wiedzę powinno się przekazywać publicznie. – Widocznie pan minister uznał to za zasadne – uciął prezydent. – Pytałem o źródła. Ja też mam swoje źródła, które zresztą dla pana ministra też są dostępne – dodał.
Teraz trzeba tylko czekać na ripostę Antoniego Macierewicza. Który zresztą pewnie ma Andrzejowi Dudzie za złe, że prezydent nie ujawnia aneksu do raportu z likwidacji WSI. O niedotrzymanej obietnicy ministra obrony pisaliśmy w naTemat kilka dni temu.
A Putin siedzi, patrzy, co dzieje się z naszą armią i zaciera ręce.