W obozie Prawa i Sprawiedliwości hierarchia jest jasna: Prezes, a później wąski krąg zaufanych. Ale Antoni Macierewicz zdaje się być niezadowolony z tego podziału ról. Ostatnie kilkanaście dni to coraz wyraźniejsze sygnały, że minister obrony czuje się niezwiązany poleceniami nie tylko premier Szydło (co akurat nie dziwi), ale nawet samego Jarosława Kaczyńskiego.
Antoni Macierewicz to jeden z czterech wiceprezesów Prawa i Sprawiedliwości, choć ostatnio jego pozycja nieco osłabła, bo to grono zostało poszerzone z czterech do sześciu osób. I to chyba zaczęło szefowi MON ciążyć.
Macierewicz vs Szydło
Szybko więc Macierewicz zaczął pokazywać, że robi to, co uważa, a nie to, co ktoś mu każe. W polskim systemie politycznym premier jest szefem ministrów – może wydawać im polecenia, oczekiwać ich realizacji i rozliczać ich z tego.
I o ile większość ministrów stara się kryć z tym, że nie słuchają Beaty Szydło, to Antoni Macierewicz nawet nie próbuje stwarzać pozorów. Jak na dłoni było to widać kiedy afera z Bartłomiejem Misiewiczem dopiero nabierała rozpędu. Szefowa rządu pytana wtedy przez Bogdana Rymanowskiego, czy zamierza coś z tym zrobić, stwierdziła, że... porozmawia z szefem MON. Widać, że trzyma swoich ministrów twardą rękę.
Macierewicz vs Kaczyński
Ale o ile lekceważenie Beaty Szydło nikogo nie dziwi, to zaskakująca jest niesubordynacja wobec Prezesa. Jarosław Kaczyński zdobył się na maraton wywiadów i przyznał się do błędu w sprawie Misiewicza. Zapewnił też, że takie wpadki są szybko naprawiane, czego dowodem jest właśnie zawieszenie Misiewicza w sprawowanych funkcjach.
Co robi Macierewicz? Przywraca Misiewicza do pracy w MON. A właściwie nie przywraca, bo według dziennikarzy zajmujących się obronnością nigdy z resortu nie odszedł. Teraz zajmuje się tam "analizą dezinformacji medialnych". Spytaliśmy MON o kwalifikacje Misiewicza do zajmowania się tą dziedziną, a także o to, czy efekty jego pracy będziemy mogli poznać w formie jakiegoś raportu. Na razie jedynym efektami jego działalności, które przyszło poznać opinii publicznej są... tweety.
Trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek inny polityk obozu władzy ośmielił się tak bezceremonialnie zignorować słowa Prezesa. Ba, wręcz ośmieszyć go, pokazując, że nie musi go słuchać. Prezes miał głośno wyrazić swoje niezadowolenie, i to na sali posiedzeń Sejmu, w obecności innych posłów – relacjonował "Fakt".
Posłowie PiS plotkują nawet, że Macierewicz musi mieć jakieś haki na Kaczyńskiego, bo zbyt wiele uchodzi mu na sucho. Nie do końca jasny pozostaje cel wojny, którą powoli rozkręca Macierewicz. Wszak sam nie ma szans na to, by zastąpić Prezesa, kiedy ten odejdzie na emeryturę – jest od niego starszy o niemal rok.
Macierewicz vs Duda
Nieco przy okazji na jaw wyszła też skala lekceważenia Andrzeja Dudy przez Antoniego Macierewicza. W piątek po południu szef MON oddawał się jednej ze swoich największych pasji, czyli snuciu kolejnych teorii spiskowych w sprawie Smoleńska. Ale nagle zniknął. – Minister przeprasza. To nie dezercja, tylko pojechał na spotkanie z prezydentem. Mówił, że już przełożył dwa razy – wyjaśnił szef komisji Michał Jach.
W poniedziałek u Konrada Piaseckiego prezydencki rzecznik Marek Magierowski próbował zatrzeć wrażenie i przekonywał, że prezydent regularnie spotyka się z Macierewiczem (choć "regularnie" może oznaczać, że do spotkań dochodzi np. raz na trzy miesiące), wie o decyzjach szefa MON i jest spokojny o przyszłość Sił Zbrojnych, których jest przecież zwierzchnikiem.
Ale co innego słychać w obozie PiS. Według informacji, jakie w MSZ zdobył portal OKO.press prezydent miał żądać od szefa MON wyjaśnień w sprawie zerwanego przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Żądać bezskutecznie. Macierewicz stał się panem i władcą polskiej armii, podejmujące wszystkie decyzje bez uzgodnień z prezydentem.
Dlaczego Macierewicz może sobie na to pozwolić? Jedną z opcji jest wspomniana już spiskowa teoria mówiąca o kwitach, które miałby mieć na Prezesa. Ale dopóki nie ma na to dowodów, trzymajmy się innej: Kaczyński popełnił błąd i pozwolił Macierewiczowi zbyt mocno urosnąć.
Mało kto pamięta, ale kiedy PiS dochodziło do władzy, Macierewicz był na marginesie polskiej polityki. Po tym, jak skonfliktował się z Romanem Giertychem i odszedł z Ligi Polskich Rodzin, razem z Janem Olszewskim i Gabrielem Janowskim stworzył Ruch Patriotyczny, na który w 2005 roku zagłosowało nieco ponad 1 procent wyborców.
Wkrótce jednak Macierewicz trafił do MON, gdzie zajął się likwidacją Wojskowych Służb Informacyjnych. Już w 2007 roku zdobył mandat poselski z list PiS. Przełomem był 10 kwietnia 2010 roku, a właściwie 20 lipca, bo wtedy powstał niesławny zespół smoleński pod jego kierownictwem.
To dzięki kolejnym pseudo-rewelacjom Macierewicz stał się kapłanem kultu. Z czasem jego pozycja urosła tak bardzo, że wśród części elektoratu PiS jest bardziej poważany niż papież, czyli Jarosław Kaczyński.
Tuż po głosowaniach szef MON chciał podać rękę prezesowi. Ten jednak przerwał rozmowę z innym posłem PiS i przez kilkanaście sekund z zacięciem na twarzy krytykował go za zamieszanie z Misiewiczem.Czytaj więcej