
Sędzia prowadzący bloga "Sub iudice" odsłonił kulisy spraw związanych z ojcowską opieką nad dziećmi. Jego zdaniem nie można mówić o dyskryminacji mężczyzn w sądach rodzinnych.
REKLAMA
Według cytowanych przez autora wpisu statystyk, tylko 4% ojców otrzymuje prawo opieki nad dziećmi. Niektórzy uważają to za dowód na stronniczość sędziów i faworyzowanie matek. Zdaniem sędziego jednak, przyczyny dysproporcji są inne i nie chodzi o feminizację zawodu sędziego.
– Ojcowie po prostu nie garną się do tego, by dzieci po rozwodzie pozostały przy nich, w związku z czym w przeważającej większości przypadków pozostawienie dzieci przy matce następuje za zgodą bądź wręcz na wniosek ojca. Prawdę mówiąc nie wiem, czy są jakieś oficjalne statystyki w tej kwestii, ale ja w ostatnim roku przypadki, w których ojciec chciał, żeby dziecko zostało przy nim mógłbym policzyć na palcach jednej ręki – pisze sędzia.
Według jego szacunków faktyczna liczba takich przypadków nie przekracza 10 proc. wszystkich spraw. Twierdzi także, że w sporach między rodzicami dochodzi do "równorzędnego pojedynku", a wyroki nie są efektami sympatii czy antypatii.
– Lamentowanie zatem, że sądy przyznają prawo opieki nad dzieckiem tylko 4% ojców jest więc jak narzekanie że jurorzy nie przyznają im nagród w konkursach, w których w ogóle nie startowali. I oczywiście, wiem że to dlatego, że ojcowie "nie chcą zaogniać konfliktu", "obawiają się represji przez izolację od dzieci", "są odwodzeni od pomysłu przez stronniczych psychologów", "nie wierzą w to, że mają szansę bo sądy są sfeminizowane" i takie tam – przekonuje sędzia.
źródło: Sub iudice
