Ministerstwo Zdrowia zarządziła kontrolę w starachowickim szpitalu po tym, jak nieludzko potraktowano w nim jedną z pacjentek. Kobieta rodziła martwe dziecko, gdzieś pomiędzy dwoma łózkami, bez opieki lekarza czy położnej.
W ósmym miesiącu ciąży pani Iza przestała czuć ruchy płodu. Pojechali z mężem do szpitala w Starachowicach i po badaniu usłyszeli diagnozę. Była jak wyrok: płód obumarł, trzeba wywołać poród. I wywołano. Tyle, że gdy kobieta zaczęła rodzić martwe dziecko nie było przy niej nikogo oprócz męża, mimo że domagali się asysty medycznej.
W efekcie urodziła dziecko między łóżkami szpitalnymi. Nie trafiła na porodówkę, rodziła w zwykłej sali. Nikt z personelu się nią nie interesował. Pielęgniarka twierdzi, że powiadomiła lekarza, ten jednak nie przyszedł. Nikt, a szczególnie dyrekcja szpitala nie wie, dlaczego kobietę potraktowano tak nieludzko.
Być może dowie się tego prokurator, bowiem prokuratura rejonowa z urzędu wszczęła śledztwo w tej sprawie. Zabezpieczono dokumentację medyczną, będą przesłuchiwani pracownicy a także niedoszła matka i jej mąż. Śledczy będą próbowali odpowiedzieć na pytanie czy zostało narażone zdrowie kobiety. Własne zawiadomienie do prokuratury przygotowują w tej sprawie uczestniczki Czarnego Protestu reprezentowane przez Małgorzatę Marenin, działaczkę kobiecą z Kielc.
Swoją kontrolę w starachowickim szpitalu zapowiedział dziś także Konstanty Radziwiłł. Minister Zdrowia powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że jeśli zostaną wykazane jakieś nieprawidłowości, to wobec sprawców zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Do szpitala w Starachowicach przyjedzie konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii.