
Janusz Korwin-Mikke (dla tych którzy zapomnieli - taki pan w muszce) mówił, że idzie do Parlamentu Europejskiego niszczyć UE od środka za jej pieniądze. Chyba ma nowego sojusznika, bo posłanka do PE z PiS Beata Gosiewska uważa, że UE to tylko łagodniejsza forma komunizmu. Mimo tego bez mrugnięcia okiem w zeszłym roku przyjęła od niej prawie 100 tysięcy euro.
REKLAMA
– Unia Europejska zmierza w bardzo złym kierunku. Tak naprawdę jest to mniej totalitarna forma ustroju komunistycznego – orzekła Beata Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Telewizją Trwam. I w sumie nie byłoby w tym nic zaskakującego – politycy PiS często licytują się na eurosceptycyzm z Januszem Korwin-Mikkem i narodowcami. A miejsce udzielania wywiadu, czyli skrajnie antyunijna Telewizja Trwam, jeszcze mocniej skłania do zaostrzenia języka.
Ale jednak takie słowa z ust Beaty Gosiewskiej budzą niesmak. Bo to poseł do Parlamentu Europejskiego, więc polityk PiS codziennie pracuje w tym centrum totalitaryzmu. I jakoś żyje.
Może ból codziennego mierzenia się z ustrojem bliskim komunizmowi łagodzi wypłata, jaką Beata Gosiewska inkasuje z Brukseli. Jak wynika z oświadczenia majątkowego posłanki w 2015 roku było to 97 tysięcy euro, czyli ponad 8 tysięcy euro miesięcznie (według dzisiejszego kursu ponad 35 złotych miesięcznie). Do tego diety i zwrot kosztów podróży.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
