Kentucky i Indiana, rodzinny stan Donalda Trumpa, jako pierwsze zakończyły głosowanie. Bez zaskoczenia, bo tu zawsze wygrywali republikanie, w obu stanach prowadzi Trump. Wkrótce po nich głosowanie zakończyło się - w całości lub częściowo - w 6 innych stanach, wśród nich w tym najważniejszym - na Florydzie. Tu cały czas rozgrywa się nieprawdopodbnie zacięta walka. Po podliczeniu 90 proc. głosów przewaga Trumpa rośnie.
Strzelanina w Kalifornii zmroziła media, wiadomo, że jedna osoba nie żyje, trzy są ranne, a lokal wyborczy został zamknięty. W żaden sposób nie zakłóciła jednak informacji o pierwszych, szczątkowych, wynikach wyborów. A te, po podliczeniu głosów z pierwszych czterech stanów, wyglądały po 1 w nocy następująco:
Potem informacje spływały już lawinowo. Clinton zdobyła głosy w Vermont, Illinois, Delaware, Dystrykcie Kolumbia, Maryland, Massachusetts, New Jersey, na wyspie Guam. Trump ma m.in. Virginię Zachodnią, Alabamę, Tennessee, Karolinę Południową. Ale prawdziwa walka rozgrywa się cały czas na Florydzie. Na nią patrzy cała Ameryka, bo od niej tak naprawdę zależą losy dalszego wyścigu.
Tu widać, jak rozkładały się wyniki, po podliczeniu części głosów na Florydzie, które jednak szybko zaczęły dawać niewielką przewagę Trumpowi:
By po chwili, po przeliczeniu 70 procent głosów, znów przenieść szalę zwycięstwa na stronę Clinton.
Ale po podliczeniu 90 procent głosów na prowadzenie znów wysunął się Trump! A internauci na Twitterze zaczęli pisać, że zaraz dostaną palpitacji serca.
Sam Trump, w bojowym nastroju, do ostatniej chwili zagrzewał do walki. Osobiście apelował o to na Titterze - by Amerykanie na Florydzie poszli do urn. "Nie odpuszczajcie niczego, ciągle namawiajcie ludzi, by głosowali. Jeszcze daleko do końca wyborów! Dobrze nam idzie, ciągle mamy sporo czasu. Głosuj Florydo!" - napisał.
Frekwencja w tym stanie była wyjątkowo wysoka - wyższa niż w 2012 roku, gdy wygrał tu Barack Obama.