
Reklama.
– To była długa noc, to była długa kampania– stwierdził John Podesta, szef kampanii Hillary Clinton. – Ale możemy poczekać jeszcze trochę, prawda? – dodał. Wydawało się więc, że w ciągu kilkudziesieciu minut, kiedy spłynie reszta wyników, kandydatka wyjdzie na scenę – albo by pogratulować konkurentowi, albo by cieszyć się z wygranej. Jak możecie sprawdzić w naszej relacji na żywo, bardziej prawdopodobny jest ten pierwszy scenariusz.
Jednak Podesta zaskoczył zwolenników Clinton. – Powinniście wrócić do domu, przespać się trochę. Zobaczymy, co będzie jutro – ogłosił. – Jesteśmy z was niezmiennie dumni. I jesteśmy dumni z niej, wykonała znakomitą robotę. Jeszcze nie przegrała. Muszę dzisiaj powiedzieć "dobranoc". Wrócimy, kiedy będzie coś wiadomo – mówił John Podesta.
BREAKING: Clinton campaign chair says "she is not done yet", will have more to say tomorrow & tells folks to leave Javits Ctr. for the night pic.twitter.com/SM24sGkLDG
— CNBC Now (@CNBCnow) 9 listopada 2016
To właściwie kapitulacja Clinton, bo przecież nie odsyła zwolenników ktoś, kto czeka na ogłoszenie wygranej. A także złamanie zwyczaju, bo w dobrym tonie jest, by przegrany kandydat pogratulował zwycięzcy i zapewnił, że akceptuje demokratyczny wybór. To o tyle zaskakujące, że to Trump mówił, że uzna wybory tylko, jeśli je wygra. Tymczasem wygląda na to, że to Clinton ma problem z zaakceptowaniem wyniku.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl