"Upadł nisko". Wojciech Mann reklamuje NIEMIECKIEGO Saturna, ale dobra zmiana nie odważy się  go ruszyć
"Upadł nisko". Wojciech Mann reklamuje NIEMIECKIEGO Saturna, ale dobra zmiana nie odważy się go ruszyć Reklamy TV / YouTube.com

Czy można wyobrazić sobie cięższy grzech dziennikarza, bądź co bądź Mediów Narodowych, niż udział w reklamie niemieckiej sieci? W końcu "dobra zmiana" ma alergię na wszystko, co niemieckie, a "Wiadomości" używają tego słowa niczym inwektywy. Wydawałoby się więc, że Wojciech Mann w reklamie Saturna to idealny pretekst, aby pozbyć się jednego z ostatnich dziennikarzy tej stacji, którzy nie boją się mówić.

REKLAMA
Mannem w Saturnie zdziwieni są również zwykli słuchacze i widzowie. W pierwszej chwili można pomyśleć, że dziennikarz szykuje sobie w ten sposób poduszkę finansową przed wyrzuceniem z Polskiego Radia. Tyle tylko, że Mann jest prawdopodobnie jedynym krytykiem niszczenia mediów publicznych, który nie musi obawiać się zwolnienia. Bo nikt nie ma takiej pozycji w Trójce, jak on.
– Gdyby odszedł z Trójki, to bunt słuchaczy byłby przeogromny. Dla wielu nie ma bardziej cenionego dziennikarza w tej stacji. Jest mnóstwo ludzi, którzy mówią, że słuchają Trójki tylko dlatego, że jest tam Wojciech Mann – mówi Tomasz Ławnicki, były pracownik Trójki.
Doniosę, nie doniosę...
Nie, nie. Wbrew oczekiwaniom prawicy, Wojciech Mann nigdy nie miał takich dylematów i zawsze był w porządku. Tak jest i dziś. A reklama, którą niektórzy są zdziwieni, nie jest pierwszą, w której wziął udział. Nieco zapomniane już słowa "doniosę, nie doniosę" z klipu marki Lipton zostały wypowiedziane przez Wojciecha Manna już w 2008 roku. Podobnie jak dziś, nie wszystkim podobała się nowa rola legendy Trójki.
Konsekwencje dotknęły go dopiero w 2011 roku, kiedy wraz z Krzysztofem Materną zagrał w reklamie Kredyt Banku. Ówczesna szefowa Trójki Magdalena Jethon uznała, że było to wbrew "dobrym zasadom panującym w radiu". Sprawa zakończyła się odsunięciem Manna od prowadzenia codziennych rozmów z publicystami.
Magdalena Jethon
Była szefowa programu III Polskiego Radia

Wojciech Mann jest gwiazdą, twarzą Trójki i nie wchodzi w grę, abyśmy z niego zrezygnowali.

Dziennikarz wciąż mógł prowadzić programy: Manniak po ciemku, W tonacji Trójki i Piosenki bez granic.
Nie do ruszenia
Słuchacze dawnej Trójki, którzy jeszcze nie przestawili radioodbiornika na inne fale, nie wyobrażają sobie, że Manna mogłoby zabraknąć. – Od pewnego czasu co piątek mam stres, czy jeszcze usłyszę RedManna. Jak już go słyszę, to się zastanawiam, czy Bukartyk się pojawi. I tak w kółko – mówi Joanna z Łodzi, wierna słuchaczka Trójki. Dziś jednym Mann "uwiera" o wiele bardziej, niż wtedy.
Bukartyk w rozmowie z naTemat zadeklarował, że będzie przychodził na Myśliwiecką z gitarzystą Krzysztofem Kawałko dopóki nikt mu nie będzie mówił, co ma śpiewać, a czego nie. A co z Wojciechem Mannem?
– Wojciech Mann jest współpracownikiem Polskiego Radia i nie musi otrzymywać zgody na udział w kampaniach reklamowych – przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl Łukasz Kubiak, rzecznik prasowy nadawcy. To jednak nie jest dla niektórych wystarczającym wyjaśnieniem.
Nie brakuje osób, które udział Manna w reklamie traktują jako pretekst do niszczenia jego autorytetu. Najbardziej zatwardziali zwolennicy dobrej zmiany nie odpuszczą nikomu, kto powie złe słowo o czystkach w mediach publicznych i nowej władzy.
Tak naprawdę problemem nie jest reklama, tylko ostatnie wywiady z dziennikarzem. Choćby ten dla naTemat, gdzie w rozmowie z Anną Dryjańską powiedział: "Jestem lewakiem. Kim innym mógłbym być?"
Zaledwie kilka dni temu zaś, w rozmowie z naczelną "Koduj24", opowiedział o "stęchliźnie", która wisi w "trójkowym" powietrzu.
Wojciech Mann
Dziennikarz programu III Polskiego Radia

Osobiście nie odczułem, przynajmniej na razie, żadnych ingerencji, nie otrzymałem instrukcji ani żadnych wskazówek, ale w Trójce ewidentnie widać stopniowe eksponowanie pewnych postaw. Czytaj więcej

Trójka to On
Dla zwykłych słuchaczy, takich jak Joanna, przełomowym momentem "dobrej zmiany" w Trójce była informacja o odejściu Michała Nogasia. – Wtedy mój radiowy świat się zupełnie rozleciał. Trójka towarzyszyła mi całe życie. Moi rodzice nagrywali na kasety sylwestrowe audycje, które zresztą prowadził właśnie pan Mann i Materna. Nagrywali nie tylko piosenki, ale i rozmowy – mówi słuchaczka zaniepokojona zmianami w radiu.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że ten filar Polskiego Radia pozostanie na swoim miejscu. O ile oczywiście władza nie posunie się za daleko. – Przeżyłem różne okresy, systemy polityczne i wiem, że dobrze jest być ze słuchaczami. Oczywiście nie za wszelką cenę – powiedział Mann w rozmowie z "Newsweekiem".

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl