Kto by się spodziewał, że uproszczenia oraz ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej rząd rozpocznie od walki ze służbowymi samochodami przedsiębiorców. Ustawa towarzysząca "Konstytucji dla biznesu" ogranicza prawo do odliczeń kosztów związanych z użytkowaniem auta do działalności gospodarczej. Paliwo, serwis, raty leasingowe, amortyzację i wiele innych kosztów odliczycie pod warunkiem prowadzenia szczegółowej "kilometrówki" przedstawianej naczelnikowi urzędu skarbowego.
Zaprezentowana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego "Konstytucja dla biznesu" to miał być PRZEŁOM - pisany wielkimi literami. Za to małym druczkiem, i to aż w 45 punktach "ustawy o uproszczeniach podatkowych…" urzędnicy rozprawiają się z odliczeniami kosztów służbowych samochodów.
100 proc. odliczenia tylko z kilometrówką
Zmiana polega na tym, że prawo do zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów wydatków związanych z używaniem w działalności gospodarczej samochodu osobowego przysługiwać będzie pod warunkiem prowadzenia szczegółowej ewidencji przebiegu pojazdu. Bez "kilometrówki" do kosztów uzyskania przychodów zaliczyć będzie można jedynie 50 procent odpisów amortyzacyjnych, opłat leasingowych, czynszu najmu i innych wydatków związanych eksploatacją samochodu (paliwo, naprawy, ubezpieczenie). Obecnie przedsiębiorcy rozliczają je w kosztach i to bez niczyjej łaski. Nawet jeśli zdarza im się używać auta w celach prywatnych.
– Jest to istotna zmiana stanowiska ministra finansów. Obecnie nie budzi wątpliwości, że odpisy amortyzacyjne i raty leasingowe stanowią w całości koszt uzyskania przychodu niezależnie od tego, że samochód sporadycznie wykorzystywany jest do celów prywatnych podatnika. Niedawno minister wydał też interpretację indywidualną, w której potwierdził prawo do odliczenia wydatków związanych z eksploatacją samochodu – mówi Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan. Jego zdaniem nowa forma przepisów ma na celu to, by przedsiębiorcy, którzy sporadycznie wykorzystują samochód służbowy do celów prywatnych, zrezygnowali z połowy odliczeń (ich uzyskanie stanie się bardzo pracochłonne) i zapłacili po prostu wyższe podatki.
Chodzi o pieniądze
Jak wylicza "Rzeczpospolita", po zmianach przedsiębiorcy korzystający ze służbowych samochodów mieliby wpłacić do budżetu miliard złotych. Zmiany miałyby wejść w życie w czerwcu 2017 roku. Dotyczą około 500 tys. małych przedsiębiorców wykorzystujących samochody do użytku służbowego.
Dobry nastrój wokół "Konstytucji" Morawieckiego trwał więc jedynie kilka dni.
Domniemanie niewinności? Dlaczego w takim razie przedsiębiorcy mają spowiadać się z każdego kilometra przejechanego służbowym autem, a pracochłonne zestawienie kilometrówek przedstawiać naczelnikowi urzędu skarbowego?
Przyjazna interpretacja przepisów? Powstało szereg korzystnych dla przedsiębiorców interpretacji podatkowych, a rząd postanawia wyrzucić je do kosza i zastąpić je swoimi "uproszczeniami".
Państwo miało nie być łupieżcą. I nie jest. To tylko "drobny" miliard wyciągnięty z portfela jednoosobowych firm.
Aktualizacja
Otrzymaliśmy nowe stanowisko Ministerstwa Finansów w tej sprawie:
"Głos biznesu jest dla nas ważny, dlatego w reakcji na dotychczasowe opinie kierujemy do dodatkowych analiz część rozwiązań zaproponowanych w projekcie ustawy o uproszczeniach podatkowych dla przedsiębiorców, m.in. te, które dotyczą katalogu przychodów i kosztów uzyskania przychodów w PIT oraz CIT oraz zmian dotyczących procedury specjalnej w ustawie Prawo celne. Zmiany te zostały wyłączone 23 listopada z projektu ustawy" - cytat z oświadczenia.
Rozwiązania przedstawione w ustawach towarzyszących projektowi ustawy - Prawo przedsiębiorców należy traktować jako wstępne propozycje, które zostaną poddane szerokim konsultacjom społecznym, dodaje Ministerstwo Finansów.
Czyli po czterech dniach afery nie ma? Jak to się stało, że niekorzystne zmiany dla przedsiębiorców ulokowano w ustawie o ułatwieniach podatkowych? Przeczytajcie nasz komentarz.