
Reklama.
Brak szacunku wobec rozmówcy - taki zarzut pada dziś pod adresem Wojewódzkiego. Ów rozmówca to Paweł Domagała, aktor i wokalista. Do programu 50-latka przyszedł, by promować wydaną właśnie płytę. Miało być z klasą, wszak Kuba zapowiadał go tak: "Jeden z najbardziej błyskotliwych polskich aktorów! Warto". Na obietnicach się skończyło. – Szczerze Paweł? Wiem, że jesteś osobą, która przyjdzie zawsze – rzucił, witając Domagałę.
Specyficzne żarty da się przełknąć, dopóki są inteligentne. Z takich słynie, a może słynął, Wojewódzki. W ostatnim odcinku, zdaniem widzów, żarty były zwyczajnie żenujące i uwłaczające osobie, która była ich celem. Domagała nie gwiazdorzy, mimo osiągniętego sukcesu (gra w popularnych serialach TVP2 i TVN) pozostaje normalną osobą. Taką, która np. nadal jeździ tramwajem i metrem. Kuba postanowił to wyśmiać. – Nie jest ci głupio, że to kiepska wizytówka dla TVN-u?Jeździ tramwajem, to kiepsko płacą – ironizował.
Najśmieszniejszy, zdaniem Wojewódzkiego, okazał się jednak fakt, że jego gość mieszkał w Radomiu. Zapytał aktora, jakie to uczucie być chłopakiem z takiego miasta. – Ja w ogóle nie rozumiem żartów z Radomia, dlatego ich nie komentuję – usłyszał. Kiedy Domagała nie chciał kontynuować wątku i skupić się na swojej muzyce, dowiedział się, że studio, w którym ją nagrywał "ewidentnie było w Radomiu". Krótką rozmowę zakończyła szydercza puenta: "Wiesz, że na sali jest jedna osoba, która przyszła dla ciebie?". A potem rozpoczęło się "prawdziwe show".
Po emisji programu na Facebooku Kuby pojawiły się mało pochlebne komentarze. Internauci są oburzeni i wcale się z tym nie kryją. "Panie Wojewódzki, chyba czas zakończyć karierę telewizyjną..."– napisała Agnieszka. "Połączenie Domagały z tymi hmmm...panami, to tak jakby popijać wódkę benzyną..." – dodał Darek. Podobnie wypowiadają się też inne osoby.
Podsumowaniem równanego z ziemią odcinka może być fragment, gdy Wojewódzki stwierdza, że on i Popek nie pochodzą od tej samej małpy, co Domagała i ten mu odpowiada: W to akurat wierzę.