Kolejne rodziny składają wnioski o odszkodowanie za śmieć bliskich w katastrofie lotniczej. Zwykła przyzwoitość nakazywałaby, żeby pieniądze zostały wypłacone. Gdy Beata Gosiewska występowała o 5 mln złotych, wdowy po pilotach wojskowych, którzy zginęli z powodu fatalnego rozkazu przełożonych walczyły w sądzie o kwotę... 50-krotnie mniejszą.
Odszkodowania za śmierć bliskich to temat, który nigdy nie będzie łatwy. Dla jednych setki tysięcy złotych za śmierć bliskiej osoby to wystarczające zadość uczynienie, innym nie wystarcza na otarcie łez. Beata Gosiewska uznała, że kwoty które otrzymała od państwa 6 lat temu są za małe i wystąpiła o dodatkowe odszkodowanie. Wdowa po generale Błasiku także chce pieniędzy za straty moralne związane z ekshumacją ciała generała.
Państwo jednak nie traktuje wszystkich równo. Długo żadnych pieniędzy nie dostawała Krystyna Łuczak-Surówka, wdowa po oficerze BOR, który zginął w katastrofie. Oficjalna argumentacja była taka, że jest... za młoda. W domyśle: jakoś zdoła ułożyć sobie życie bez męża więc odszkodowanie jej się nie należy.
Dopiero w ostatnich dniach okazało się, że jednak jakieś pieniądze za stratę męża dostanie. Po sześciu latach. Ale to żaden rekord. O odszkodowanie za śmierć pilotów zabiegają też adwokaci Agnieszki Pajórek i Hanny Oliwy. Ich mężowie zginęli osiemnaście lat temu.
Okoliczności tej śmierci wskazują na to, że zginęli z powodu błędnej decyzji przełożonych. Obaj lecieli samolotem Iskra. Wystartowali z lotniska w Mińsku Mazowieckim, mieli przeprowadzić zwiad pogodowy nad Warszawą w dniu Święta Niepodległości. Nie dolecieli, samolot rozbił się z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. W trakcie śledztwa ustalono, że piloci odmawiali startu, jednak wydano im taki rozkaz bezpośrednio z trybuny honorowej ustawionej w Warszawie.
Choć wina przełożonych była bezsporna, rodzinom długo odmawiano jakiegokolwiek odszkodowania.Wypłacono jedynie okrojone renty rodzinne, które ledwie starczyły na pochówek. Dopiero po latach udało im się wywalczyć po 100 tys. złotych odszkodowania i dodatkowo 70 tysięcy złotych na dzieci. Nie doczekały się słowa „przepraszam”.
Na przeprosiny i odszkodowania czekają też rodziny ofiar katastrofy wojskowej Casy, która rozbiła się pod Mirosławcem. Adwokaci właśnie piszą kolejne pozwy. Jedno jest pewne – dodatkowe żądania niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej ruszyły lawinę pozwów.