
– Mamy znów atmosferę jak za PRL. Wtedy też były insynuacje, szczucie, szukanie powiązań. Ten sam styl, podobne metody – mówi w najnowszym "Newsweeku" o rządach PiS legendarny opozycjonista z czasów PRL Henryk Wujec. W czym widzi największe podobieństwo do czasów komunistycznego reżimu? Przede wszystkim w ataku władzy na organizacje pozarządowe.
REKLAMA
"Wiadomości" to była tylko przygrywka...
Jak zwraca uwagę "Newsweek", na razie na tym nowym froncie wojny polsko-polskiej działają przede wszystkim kontrolowane przez władzę media, z osławionymi prowadzeniem partyjnej propagandy "Wiadomościami" na czele. Co prawda, niedawno za medialne insynuacje pod adresem działających w organizacjach pozarządowych córek byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego i prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego przeprosił wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, ale szybko został za to skrytykowany na prawicy.
Jak zwraca uwagę "Newsweek", na razie na tym nowym froncie wojny polsko-polskiej działają przede wszystkim kontrolowane przez władzę media, z osławionymi prowadzeniem partyjnej propagandy "Wiadomościami" na czele. Co prawda, niedawno za medialne insynuacje pod adresem działających w organizacjach pozarządowych córek byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego i prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego przeprosił wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, ale szybko został za to skrytykowany na prawicy.
Dlatego nie dziwi przekonanie Henryka Wujca – działającego w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych – iż propagandowa nagonka na społeczników i aktywistów to jedynie początek. Kolejny etap walki z organizacjami pozarządowymi zapowiedziała zresztą sama premier Beata Szydło, która zamierza "zrobić porządek" z ich finansowaniem. Ta zapowiedź padła krótko po jednym z materiałów "Wiadomości", w którym rozrysowano, jak rzekomo przepływają pieniądze z warszawskiego ratusza lub z Zachodu m.in. do Wujca. Zapomniano jednak dodać, że w fundacji pracuje on za darmo.
Podobnie jest z byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego Jerzym Stępniem działającym w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, której był współzałożycielem już w 1989 roku. – Tyle razy wylewano już na mnie pomyje, że zdążyłem się przyzwyczaić – mówi "Newsweekowi". W związku z tym, co dzieje się w kraju Jerzy Stępień również od razu wraca myślami do czasów, gdy jako działacz antykomunistycznej opozycji był szykanowany, internowany i aresztowany.
"W Rosji jest to samo"
W tej smutnej konstatacji na łamach "Newsweeka" wtóruje szefowa portalu organizacji pozarządowych Ngo.pl Alina Gałązka. – Po tym, co zrobiono z Trybunałem Konstytucyjnym i po atakach na Rzecznika Praw Obywatelskich przyszedł czas na fundacje – stwierdza. – W Rosji jest to samo, tylko że oni robią to z większą finezją i perfekcją – komentuje wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Moskwie Wacław Radziwinowicz.
W tej smutnej konstatacji na łamach "Newsweeka" wtóruje szefowa portalu organizacji pozarządowych Ngo.pl Alina Gałązka. – Po tym, co zrobiono z Trybunałem Konstytucyjnym i po atakach na Rzecznika Praw Obywatelskich przyszedł czas na fundacje – stwierdza. – W Rosji jest to samo, tylko że oni robią to z większą finezją i perfekcją – komentuje wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Moskwie Wacław Radziwinowicz.
"Newsweek" sporo uwagi koncentruje też na Narodowym Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, które tworzy rząd Prawa i Sprawiedliwości, by nadzorowało ono sektor pozarządowy i rozdzielało publiczne środki. Na jej czele staną głównie ludzie nominowani prez rządu i prezydenta. W organizacjach pozarządowych sądzą, iż powołanie tej instytucji ma służyć odebraniu środków tym, którzy dotąd mogli na nie liczyć i "nagrodzenie" nimi fundacji i stowarzyszeń, które wydanie wspierały PiS na drodze ku władzy.
Centralizacja obywatelskości
– Już wcześniej słyszeliśmy od przedstawicieli obecnego rządu, że trzeba docenić takie organizacje, jak Solidarni 2010, Ruch Kontroli Wyborów, fundacje „Gazety Polskiej”, Radia Maryja, Telewizji Trwam, które były „dyskryminowane” przez poprzednią władzę – mówi tygodnikowi dyrektor Fundacji Batorego Ewa Kulik-Bielińska. – Być może będą finansowane działania młodzieżówek nacjonalistycznych czy marsze patriotyczne – stwierdza Wacław Radziwinowicz.
– Już wcześniej słyszeliśmy od przedstawicieli obecnego rządu, że trzeba docenić takie organizacje, jak Solidarni 2010, Ruch Kontroli Wyborów, fundacje „Gazety Polskiej”, Radia Maryja, Telewizji Trwam, które były „dyskryminowane” przez poprzednią władzę – mówi tygodnikowi dyrektor Fundacji Batorego Ewa Kulik-Bielińska. – Być może będą finansowane działania młodzieżówek nacjonalistycznych czy marsze patriotyczne – stwierdza Wacław Radziwinowicz.
Więcej o tym, jak PiS może niszczyć nieprzychylne władzy organizacje pozarządowe, przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek". Przypomnijmy tymczasem, że z ostrą krytyką rządowy plan "uporządkowania" sytuacji z fundacjami i stowarzyszeniami spotkał się już wcześniej. Jak donosiliśmy w naTemat, już w ubiegłym tygodniu na alarm bił w tej sprawie szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Jak rządowe centrum może zająć się budową społeczeństwa obywatelskiego? Organizacje pozarządowe nie mogą być tworzone przez instytucje rządowe. To przeczy wszelkiego rodzaju logice – oburzał się Jurek Owsiak.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
