Czy Witold Waszczykowski pozwolił wykorzystać polską dyplomację amerykańskim służbom? Takie obawy można mieć po tym, gdy "Gazeta Wyborcza" ujawniła prawdopodobne kulisy odwołania wiceministra spraw zagranicznych Roberta Greya. "Importowany" zza oceanu urzędnik odpowiadający w rządzie za politykę amerykańską i azjatycką miał zataić, iż... współpracował ze służbami USA.
Obecność obywatela Stanów Zjednoczonych w polskim rządzie już wcześniej budziła wątpliwości. – Pan Grey jest Polakiem. Jego życiorys jest na stronie MSZ. Nie ma czego więcej komentować. Został zweryfikowany. Decyzji kadrowych publicznie nie komentuję – gasił te wątpliwości minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski we wtorkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Dziś szef polskiej dyplomacji Roberta Greya odwołała w trybie pilnym, ale nadal twierdzi, że Amerykanin nie był kadrową pomyłką. Waszczykowski zaprzeczył też, że zaprosił do polskiego rządu człowieka mającego związki ze służbami innego państwa. – Nie pozyskaliśmy w ostatnim czasie żadnej nowej wiedzy w sprawie pana Roberta Greya, która by go stawiała w niekorzystnym świetle – poinformował Waszczykowski w rozmowie z Onet.pl.
Co innego wynika jednak z materiału opublikowanego w środę przez sekretarza redakcji "Gazety Wyborczej" i redaktora naczelnego serwisu Wyborcza.pl Romana Imielskiego. "Wiceminister spraw zagranicznych Robert Grey został pilnie odwołany, bo zataił fakt współpracy ze służbami USA, mimo że był o to pytany" – napisał ten doświadczony dziennikarz.
Witold Waszczykowski poinformował, że pomimo odwołania Greya w trybie pilnym z funkcji wiceministra spraw zagranicznych, Amerykanin prawdopodobnie nadal będzie pracował w MSZ.
Przypomnijmy, iż Witold Waszczykowski w roli szefa polskiej dyplomacji zalicza seryjne wpadki. Jednym z jego pierwszych wywiadów po przejęciu kontroli nad MSZ był ten, w którym niemieckiemu dziennikowi "Bild" opowiadał, że "mieszanina kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami"...
Ostatnio popisał się natomiast brakami podstawowej wiedzy, którą powinna mieć osoba pełniąca funkcję ministra spraw zagranicznych. Gdy udzielał wywiadu Robertowi Mazurkowi z RMF FM, wyszło na jaw, iż nie miał pojęcia, że nowym szefem niemieckiej dyplomacji wkrótce ma zostać dotychczasowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.