Los przyszłych emerytów rysuje się w ciemnych barwach
Los przyszłych emerytów rysuje się w ciemnych barwach Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Reklama.
Aby złagodzić skutki podniesienia wieku emerytalnego, rząd zaproponował tzw. cześciowe emerytury. Kobiety mające co najmniej 62 lata i 35 lat stażu pracy oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat a przepracowali 40, mogli pobierać około połowy emerytury do osiągnięcia wymaganego wieku.

Okazuje się jednak, że to świadczenie będzie wyliczane jedynie ze składki wpłacanej na tradycyjne konto w ZUS. Obecnie składki emerytalne wynoszą prawie 20 proc. pensji. Z tego 12,2 proc. zostaje na tradycyjnym koncie w ZUS, 5 proc. (po ubiegłorocznym cięciu składki do OFE) jest gromadzone w Zakładzie na specjalnym subkoncie, a 2,3 proc. trafia do OFE. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"
Co prawda ministerstwo pracy deklaruje, że jest gotowe zastanowić się nad zmianą przepisów, jednak dopiero jesienią. Inny miałby być sposób wyliczania emerytury częściowej. Obecny nie gwarantuje nawet minimum socjalnego, a wcześniejsze świadczenie wynosiłoby zaledwie 30, a nie 50 procent właściwej emerytury.

Z wyliczeń dla „Rz" przygotowanych przez Aleksandra Łaszka, ekonomistę FOR, wynika, że przeciętnie zarabiająca dziś kobieta ma szanse na uzyskanie w wieku 62 lat 394 zł, a mężczyzna w wieku 65 lat – 477 zł. To mniej o 291 zł w przypadku kobiet i o 352 zł w przypadku mężczyzn, niż wynosiłaby połowa pełnego świadczenia. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"

Zaproponowane przez rząd i przyjęte przez Sejm rozwiązanie zgodnie krytykuje opozycja. SLD i PiS chcą zaskarżyć ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wtórują im przedstawiciele związków zawodowych i ekonomiści. W ich ocenie, zamiast pomóc osobom w wieku przedemerytalnym, przepisy w obecnym kształcie im zaszkodzą.

To zgniły kompromis. Pracownicy nic na tym nie skorzystają. Przeciwnie, osiągając wcześniej wiek uprawniający do przejścia na emeryturę, będą wypychani z rynku pracy - mówi Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność." Jego zdaniem, kiedy pracownicy osiągną wiek emerytalny, pracodawca będzie proponował im rozwiązanie umowy o pracę, przejście na częściową emeryturę i ponowne zatrudnienie na podstawie umowy o dzieło. - W ten sposób nie będą płacić składek i ich kapitał emerytalny się nie powiększy. Przeciwnie, pobierając świadczenie, uszczuplają swoje emerytalne oszczędności - dodaje Lewandowski. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"

Według ekonomistów przez to, że ludzie będą pobierać część świadczeń przed osiągnięciem wieku 67 lat, ich pełna emerytura będzie niska. Na tyle, że budżet będzie musiał do niej dokładać, co z kolei całkowicie zniweczy spodziewane skutki przeforsowanej z takim trudem zmiany. Eksperci ostrzegają, że dodatkowych pieniędzy rząd może szukać w systemie rent i zasiłków, których obecne zmiany nie dotknęły.
Czytaj wywiad z Piotrem Dudą, szefem "Solidarności": Reforma "67" to ściema. Rząd podlizuje się agencjom ratingowym