Reklama.
Nie połowę, jak zapowiadał Donald Tusk i Waldemar Pawlak, ale zaledwie 30 procent pensji wyniosą tzw. częściowe emerytury. Ci, którzy będą chcieli z nich skorzystać, nie będą mogli utrzymać się bez dodatkowego źródła dochodu. "To bardzo zła regulacja i należy się z niej jak najszybciej wycofać" - uważa Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Więcej:
EmeryturyOkazuje się jednak, że to świadczenie będzie wyliczane jedynie ze składki wpłacanej na tradycyjne konto w ZUS. Obecnie składki emerytalne wynoszą prawie 20 proc. pensji. Z tego 12,2 proc. zostaje na tradycyjnym koncie w ZUS, 5 proc. (po ubiegłorocznym cięciu składki do OFE) jest gromadzone w Zakładzie na specjalnym subkoncie, a 2,3 proc. trafia do OFE. CZYTAJ WIĘCEJ
Z wyliczeń dla „Rz" przygotowanych przez Aleksandra Łaszka, ekonomistę FOR, wynika, że przeciętnie zarabiająca dziś kobieta ma szanse na uzyskanie w wieku 62 lat 394 zł, a mężczyzna w wieku 65 lat – 477 zł. To mniej o 291 zł w przypadku kobiet i o 352 zł w przypadku mężczyzn, niż wynosiłaby połowa pełnego świadczenia. CZYTAJ WIĘCEJ
To zgniły kompromis. Pracownicy nic na tym nie skorzystają. Przeciwnie, osiągając wcześniej wiek uprawniający do przejścia na emeryturę, będą wypychani z rynku pracy - mówi Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność." Jego zdaniem, kiedy pracownicy osiągną wiek emerytalny, pracodawca będzie proponował im rozwiązanie umowy o pracę, przejście na częściową emeryturę i ponowne zatrudnienie na podstawie umowy o dzieło. - W ten sposób nie będą płacić składek i ich kapitał emerytalny się nie powiększy. Przeciwnie, pobierając świadczenie, uszczuplają swoje emerytalne oszczędności - dodaje Lewandowski. CZYTAJ WIĘCEJ