Bogusław Linda stwierdził, że po śmierci Andrzeja Wajdy "musi jeździć, k***a, po całym je***ym świecie i i świecić ryjem".
Bogusław Linda stwierdził, że po śmierci Andrzeja Wajdy "musi jeździć, k***a, po całym je***ym świecie i i świecić ryjem". Fot. Zrzut ekranu z deadline.com
Reklama.
Tuż przed śmiercią Andrzej Wajda zdołał ukończyć "Powidoki", film opowiadający historię walczącego z władzami PRL malarza Władysława Strzemińskiego. Główną rolę zagrał Bogusław Linda. Po śmierci reżysera to na aktora spadł ciężar promocji filmu w Polsce, ale przede wszystkim za Oceanem.
Linda wydaje się być zmęczony obowiązkami. – Ponieważ Andrzej nie żyje, to ja muszę za niego jeździć po całym, k***a, je**nym świecie. I świecić ryjem we wszystkich miejscach – powiedział Linda w wywiadzie dla Awardsline Screening Series. Jak widać na filmie, tłumaczenie jego wypowiedzi na angielski nie oddaje w pełni tego, co Linda powiedział.
Wcześniej aktor mówił też o scenariuszu, który jego zdaniem był "trochę słaby", a później dodał, że był wręcz "naprawdę chu***y". Zresztą sam Wajda od lat narzekał, że jako reżyser nie ma na czym pracować, bo w Polsce powstaje bardzo mało dobrych scenariuszy. Być może presja czasu skłoniła go do pracy na tym, choć jak relacjonuje Linda, próbowano zaangażować do pomocy innych autorów (m.in. Władysława Pasikowskiego), którzy mieli poprawić tekst.
– Wiedziałem, że scenariusz jest trochę słaby i jeżeli źle zagram, to wszyscy powiedzą, że zepsułem Andrzejowi Wajdzie film – mówił Linda. "Powidoki" to ostatni film Andrzeja Wajdy, polski kandydat do Oskara. W kinach pojawi się 13 stycznia, ale już trwa promocja. Niedawno do sieci trafił oficjalny zwiastun filmu.