Z wpadki posła Marka Suskiego z carycą Katarzyną, podczas pracy komisji śledczej w sprawie Amber Gold śmieje się chyba cała Polska. Ba, rozbawiła ona nawet kolegów Suskiego z PiS. Memy pojawiają się w internecie w tempie lawinowym i cała sprawa zostanie mu zapamiętana zapewne na długo. Tyle, że to nie pierwsza gafa w jego wykonaniu. Jedne wzbudzają śmiech, inne uśmiech politowania, a niektóre po prostu zażenowanie. Zresztą sprawdźcie sami.
W ubiegłym roku poseł PiS był gościem programu "Tak czy nie" w Polsat News. Dyskusja toczyła się wokół tego, czy głosowanie za rezolucją w sprawie Polski w Parlamencie Europejskim było zdradą.
W pewnym momencie prowadzący program, Piotr Witwicki poprosił Suskiego o komentarz do następujących słów: "Będzie też akcja międzynarodowa w OBWE i Parlamencie Europejskim. Będziemy tam stawiać sprawę tego, że Polska przestała być państwem, które spełnia wymogi związane z członkostwem. Bo demokracja jest wymogiem członkostwa w Unii Europejskiej".
– Panie pośle, jak pan by skomentował takie słowa? - zwrócił się do Suskiego dziennikarz. - No jestem zszokowany. To jest dalsze szkodzenie Polsce i opowiadanie, że w Polsce nie ma demokracji – odpowiedział z kamienną twarzą polityk.
I tu niespodzianka, bo dziennikarz z równie kamiennym wyrazem twarzy stwierdził: - Panie pośle, przytoczyłem słowa Jarosława Kaczyńskiego z roku 2014. Suski próbował wybrnąć tłumacząc, że "widocznie wtedy była sytuacja taka, w której to, co się w Polsce działo, że chociażby podpalono budkę przed ambasadą rosyjską i mówiono, że zrobiły to duchowe dzieci PiS. Jeśli aresztuje się niewinnych ludzi, to demokracji nie było". Jednak riposta dziennikarza zamknęła sprawę. – Panie pośle albo można się zwracać do instytucji europejskich, albo nie – zakończył Witwicki.
Długi język
Nie od dziś wiadomo, że Suski jest członkiem "zakonu Kaczyńskiego". Jest mu oddany sercem i duszą. Zna jego sekrety i jeden z nich wyjawił przypadkiem w wywiadzie dla Konrada Piaseckiego w Radiu Zet. Otóż dzięki niedyskrecji posła cała polska dowiedziała się, że prezes PiS jest starym kawalerem, bo ukochał Polskę i nie chciał skrzywdzić żadnej kobiety, zdradzając ją z Ojczyzną.
Suski przeprosił Godsona, a ten z godnością zbagatelizował cały incydent.
Dowcipy na temat zoofilii
Kilkanaście dni wcześniej, Suski wywołał inną aferę. W trakcie debaty, z udziałem Roberta Biedronia, o ochronie praw zwierząt, Suski porównał związki partnerskie do zoofilii.
Jeszcze gorsza niż sama wypowiedź, była reakcja Suskiego na krytykę. Poseł stwierdził, że przecież każdy ma jakieś poczucie humoru i lubi pożartować. Pozostaje tylko kwestia smaku.
– Niestety, mydło dla niektórych jest zbyt drogie, nawet dla niektórych parlamentarzystów – tak poseł Biedroń narzekał na brak higieny osobistej kolegów z Sejmu. Suski skontrował w swoim stylu. – Nie wiem, ja nie obwąchuję posłów. To są jakieś tajemnice pana posła Biedronia. Być może bywa pod prysznicem z innymi posłami, stąd wie, że nie używają mydła – odparował Suski.
Podarcie listu biskupa
Subtelny niczym hałda węgla poseł, nigdy nie ukrywał swojej sympatii do mediów Tadeusza Rydzyka. Aż tu nagle Radio Maryja zagrzmiało z oburzeniem, że Suski wpadł w szał i dopuścił się szokującego ekscesu. Otóż ośmielił się porwać list bp. Kazimierza Górnego, w którym przewodniczący Rady ds. Rodziny Episkopatu Polski, prosi posłów o odwagę stanięcia w obronie życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci.
Okazało się, że list rozkładali posłowie LPR, którzy byli tak oburzeni jego zachowaniem, że wnieśli skargę do Komisji Etyki Poselskiej. Suski bronił się, tłumacząc, że nie wiedział, co drze, bo nie czytał. Był jedynie oburzony agitacją na sali plenarnej. Jak wspomina dziennikarz Krzysztof Leski, gdy poseł dowiedział się co zniszczył, to poczuł podobno dyskomfort. Jednak z wrodzoną sobie subtelnością zaczął przekonywać, że za bardziej uwłaczające uważa rozkładanie listu biskupa na miejscach, na których kładzie się pewną część ciała.
Wprawdzie "carycy" długo nic nie przebije, ale można liczyć, że choć Suski raczej nie zapamięta miana: Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst-Dornburg. Ale można przypuszczać, że nawet obudzony w środku nocy będzie potrafił skojarzyć, iż ta urodzona w Szczecinie Niemka, to późniejsza caryca Rosji, po mężu Romanow, Katarzyna II Wielka.
Reklama.
Urywek zarejestrowanej rozmowy
Suski: No, i wasz murzynek głosuje razem z wami, mimo że miał... (kobiecy głos): - Nie chce iść do Ciebie... Suski: - No, nie chce iść. (kobiecy głos): - Podobno z innowacji ma wylecieć.
Suski: - No nie chce, no. Czyli mimo wypowiedzi...