
Dziennikarze zjednoczyli się przeciw cenzorskim zapędom marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Ale nie wszyscy. Do protestu nie dołączyły, co nie jest zaskoczeniem, media publiczne. Ale niektórym nie wystarczy wyłamanie się z protestu – są tacy, którzy wręcz go atakują.
REKLAMA
W piątek w najważniejszych mediach #DzieńBezPolityków. O proteście dziennikarzy przeciw cenzorskim zapędom Prawa i Sprawiedliwości piszemy tutaj. Ale nie wszystkim redakcjom przeszkadza plan marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Media publiczne nie włączyły się do protestu.
W czwartkowych "Wiadomościach" TVP relacjonowano protest dziennikarzy przed Sejmem i planowane zmiany. – Zmiany dotkną też mediów publicznych – zauważył autor materiału. Kilka chwil wcześniej wyemitowano ekskluzywny wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. To chyba najlepiej pokazuje, że mediom rządowym zmiany prawa nie zaszkodzą w takim stopniu, jak mediom krytycznie patrzącym na polityków.
Ale jeszcze dalej poszedł Samuel Pereira, wiceszef publicystyki w TVP INFO. Były rzecznik prasowy Solidarnych 2010 na Twitterze próbował bronić decyzji Prawa i Sprawiedliwości.
Szokująca jest logika Pereiry, czy raczej jej brak. Bo daleko idące urzędowe zakazy w wykonaniu PiS Pereira uzasadnia tym, że za rządów PO czasami nie dopuszczano go do pytań albo niektórzy dziennikarze byli zbyt mało krytyczni wobec władzy. Jednak największy szok, pokazujący prawdziwe intencje Pereiry, budzi argument dotyczący tabloidów. A to przecież brukowce, które oczywiście czasami przekraczają granice, często ujawniają godne napiętnowania sytuacje. Często opisują je w specyficznym, krzykliwym stylu, ale ujawniają.
Samuel Pereira od lat nie jest uważany za dziennikarza, tylko za propagandystę Prawa i Sprawiedliwości. Teraz dowodzi słuszności tej oceny. I to nad wyraz wyraźnie.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
