Dziennikarze zjednoczyli się przeciw cenzorskim zapędom marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Ale nie wszyscy. Do protestu nie dołączyły, co nie jest zaskoczeniem, media publiczne. Ale niektórym nie wystarczy wyłamanie się z protestu – są tacy, którzy wręcz go atakują.
Szokująca jest logika Pereiry, czy raczej jej brak. Bo daleko idące urzędowe zakazy w wykonaniu PiS Pereira uzasadnia tym, że za rządów PO czasami nie dopuszczano go do pytań albo niektórzy dziennikarze byli zbyt mało krytyczni wobec władzy. Jednak największy szok, pokazujący prawdziwe intencje Pereiry, budzi argument dotyczący tabloidów. A to przecież brukowce, które oczywiście czasami przekraczają granice, często ujawniają godne napiętnowania sytuacje. Często opisują je w specyficznym, krzykliwym stylu, ale ujawniają.