Poszukiwania irlandzkiego kibica, który zaginął w Bydgoszczy, nie ustają od niedzieli. James Nolan oddalił się od znajomych około 1 w nocy i od tego czasu nikt go nie widział. Znajomi i rodzina mają nadzieję, że Polacy pomogą odnaleźć Irlandczyka, za pomoc dziękują nam nawet na łamach rodzimej, a także brytyjskiej prasy. Jak pokazuje statystyka, losy zaginionych udaje się ustalić w 80 proc. przypadków.
O zaginięciu Jamesa Nolana bydgoską policję poinformowali w niedzielę zaniepokojeni znajomi. Ostatni raz widzieli go w okolicach Starego Rynku. James nie wrócił do hotelu, gdzie mieszkali, nie kontaktował się z rodziną, nie odbiera telefonu. Początkowo wszyscy żartowali, że Irlandczyk zwyczajnie gdzieś zabalował, ale wraz z upływem czasu coraz więcej osób włącza się w poszukiwania. Robi to już policja, bydgoski Ratusz i setki internautów.
Nastolatki uciekają, dorośli mają depresję
Zaginięcie Nolana nie jest odosobnionym przypadkiem. Tylko w ubiegłym roku Fundacja Itaka, która zajmuje się zaginięciami, otrzymała ponad 1200 zgłoszeń. Udało się wyjaśnić 80 proc. spraw – 901 osób odnaleziono żywych, 295 – martwych (z tego 53 osoby popełniły samobójstwo). Najwięcej zaginięć odnotowano na Mazowszu (193) i woj. śląskim (145).
Jak tłumaczy Zuzanna Ziajko z fundacji Itaka, przyczyna zaginięć zależy od wieku.
– Nastolatki najczęściej uciekają. Tylko w pojedynczych przypadkach zdarzają się morderstwa i inne kryminalne przypadki. W przypadku osób dorosłych powodem zaginięcia jest często depresja, a starszych – demencja – wyjaśnia. Ekspertka ds. zaginięć przyznaje też, że wiele osób ukrywa się przed rodziną, bo wstydzi się swoich niepowodzeń.
- Wiele osób wyjeżdża za granicę w nadziei na sukces. Kiedy się nie udaje, emigranci popadają w kłopoty finansowe, ciężko im przyznać, że na przykład nie mają pieniędzy na powrót do domu – mówi. – Zdarzają się też sytuacje, w których takie osoby trafiają do nieuczciwych pracodawców, którzy zabierają im dokumenty i zmuszają do niewolniczej pracy, lub pracy w domach publicznych.
W 2011 za granicą zaginęło 274 Polaków. Najwięcej w Wielkiej Brytanii, Holandii i Niemczech.
Poszukiwania osób zaginionych trzeba zacząć jak najszybciej. Jak przekonują fachowcy, najlepiej zgłosić się na policję. Choć zdarza się, że funkcjonariusze nie chcą przyjmować takich zgłoszeń, mają obowiązek to zrobić. Określa to zarządzenie nr 352 Komendanta Głównego Policji.
– Samemu warto sprawdzić wszystkich znajomych, rodzinę. Wszelką formę aktywności komputerowej, namierzyć telefon. Oczywiście także rozpowszechnić wizerunek: rozwiesić plakaty, opublikować komunikaty w prasie – przekonuje Zuzanna Ziajko.
Poszukiwania utrudnia fakt, że w świetle prawa dorosła osoba wcale nie musi chcieć się odnaleźć. Jeśli dowie się, że rodzina jej poszukuje, powinna jednak pojawić się na dowolnym komisariacie policji i powiedzieć, że nic jej nie jest. Wtedy funkcjonariusze informują o tym rodzinę, nie zdradzając miejsca pobytu zaginionego, a sprawa jest umarzana.
Często ustalenia, co stało się z zaginionym, zajmuje lata. Ze statystyk Fundacji Itaka wynika, że co piątego zaginięcia wyjaśnić w ogóle się nie udaje. Tak było na przykład w przypadku Iwony Wieczorek, która zaginęła w nocy z 17 na 18 lipca 2010 roku, po tym, jak wyszła z dyskoteki w Sopocie. Od tego czasu poszukiwania prowadzi policja. Śledztwo w sprawie wszczęła też prokuratura, ale umorzyła je w lutym tego roku z braku dowodów. Iwony wieczorek wciąż szuka jej matka.
Do tej pory nie wyjaśniono także sprawy zaginięcia dziennikarza Jarosława Ziętary. W 1992 roku wyszedł z domu do pracy i od tej pory nikt go nie widział. Ziętara był dziennikarzem śledczym, zajmował się sprawami gospodarczymi. Przyjaciele spekulują, że naraził się komuś tematem, nad którym pracował. Śledztwo w jego sprawie dwukrotnie umarzano.
Czy zaginionego Irlandczyka uda się odnaleźć? Jeśli ktoś z Was wie cokolwiek o jego losach, może kontaktować się z bydgoską policją pod nr 997, 112 lub (52) 588 12 49. albo Eddie'm Branniganem z Ambasady Irlandii: +48692495692.