Prezes PiS Jarosław Kaczyński komentując sprawę śmierci generała Sławomira Petelickiego stwierdził, że znajdował się on na "krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią, w związku z czym są zagrożone". Tymczasem jeszcze rok temu sam gen. Petelicki mówił, że jego nazwisko jest na "czarnej liście' PiS.
– Kilka tygodni przed tym wydarzeniem pewna osoba, powszechnie znana, wymieniła go na krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią, w związku z czym są zagrożone. Niektóre z tych osób już zostały na różne sposoby uderzone – w takich słowach sprawę śmierci generała Sławomira Petelickiego skomentował na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Nie doprecyzował, kto poza gen. Petelickim ma się znajdować na "liście zagrożonych". Dodał tylko, że istnienie takiej listy jest dla niego powodem do "sceptycyzmu" wobec koncepcji mówiącej o samobójstwie gen. Petelickiego.
O "liście zagrożonych" w ubiegłym roku wypowiadał się sam generał Petelicki, tyle że w zupełnie innym kontekście. Tomasz Skory, dziennikarz RMF FM, wrzucił na Twittera link do wywiadu gen. Petelickiego dla serwisu Wywiadowcy.pl. Czytamy w nim o "czarnej liście", jaką mieli stworzyć politycy PiS.
– Sam byłem na takiej liście za rządów PiS-u. Była też druga lista z nazwiskami tych, których chcieli aresztować. Sporządzali je Ziobro ze Święczkowskim, który w biurze trzymał broń maszynową. Tak się chłopak obawiał o siebie, że nawet zrobił sobie szyby kuloodporne w oknach wychodzących na dziedziniec MSWiA – mówi Petelicki.
Chyba nie o tę listę chodziło prezesowi Kaczyńskiemu.