Tragiczna śmierć polskiego kierowcy w Berlinie, tak jak każde problemy Polaków za granicą, to test działania naszych służb konsularnych. Szef firmy transportowej, którego kuzyn był pierwszą ofiarą zamachowca, publicznie skrytykował postawę ambasady w Berlinie. – Dziękujemy Polskiemu MSZ oraz Polskiej Ambasadzie w Berlinie za brak pomocy i milczenie. Kilka telefonów i zero pomocy – napisał.
Pierwszą ofiarą zamachu w Berlinie był 37-letni polski kierowca z Rożnowa, mąż i ojciec. Właściciel firmy transportowej, która go zatrudniała, próbował skontaktować się z polskimi służbami konsularnymi za Odrą. Ale to nie było łatwe.
Wpis wywołał burzę komentarzy, które zaszkodzą wizerunkowi władzy. Do sytuacji odniosła się ambasada w Berlinie.
Sprawę skomentował też minister w Kancelarii Premiera Paweł Szefernaker. – Z wiedzy jaką posiadam, wojewoda zachodniopomorski (...) jest od wczoraj w kontakcie z rodziną, otoczył na prośbę pani premier rodzinę. Co do relacji właścicielem spółki, bo mowa o właścicielu spółki – mówił polityk PiS.
A jeszcze we wtorek właściciel tej firmy mówił w rozmowie z naTemat: – I trochę boli, że wszyscy oficjele w państwie, chociażby pani premier składają kondolencję Niemcom, Berlinowi, a zapominają o Polaku.
Aktualizacja:
Rzecznik prasowy Wojewody Pomorskiego poinformował nas, że urzędnicy od wczoraj są w kontakcie z rodziną, która została otoczona opieką policyjnych psychologów.