Mateusz Damięcki sam nie przypuszczał, że jego wpis na blogu będzie tak popularny. Gdy pisał list do Świętego Mikołaja chciał wyrazić swoją postawę wobec tego, co się dzieje w Polsce. I list ten poniósł się po sieci "z prędkością sań ciągniętych po niebie przez latające renifery w noc wigilijną".
– Kiedy zacząłem pisać wiersze? Chyba jak każdy, w podstawówce – śmieje się
Mateusz Damięcki. Do dziś jednak nie wydał ani jednego tomiku poezji, wszystkie wiersze, jak sam zapewnia, leżą w szufladzie. – No prawie wszystkie, jak widać – dodaje. Bo ironiczny w tonie list do Świętego Mikołaja zdecydował się jednak opublikować. – Kto zrozumie, ten zrozumie, kto nie zrozumie, to trudno – dodaje aktor.
Nie chce analizować każdego wersu, niechętnie wypowiada się na temat sytuacji politycznej w Polsce. – Po to napisałem ten
list do Świętego Mikołaja, żeby wyrazić to co czuję. I po to, żeby nie musieć jeszcze o tym rozmawiać. Ten wiersz to mój manifest – mówi naTemat Damięcki. – Pomysł na napisanie wiersza przyszedł do mnie znienacka. Tak po prostu. Napisałem i zdecydowałem się go opublikować, bo czasem nie da się inaczej – dodaje autor listu.
Aktor jest zapracowany, trudno go złapać w trakcie krótkich przerw między zdjęciami. Dlatego też nie było go na ostatnich demonstracjach przed
Sejmem. – Mam zdjęcia, nie mam kiedy iść zaprotestować – tłumaczy się artysta. Tym bardziej cieszy się, że jego list wywołał takie poruszenie w sieci. – To ogromna radość, że chociaż w taki sposób można wypowiedzieć się na temat, który chyba każdego z nas nurtuje.
Mateusz Damięcki, jak sam przyznaje, nie jest geniuszem i wprawnym poetą, dlatego przed opublikowaniem przeczytał swój wiersz kilkukrotnie. Chciał się upewnić, że zgadzają się nie tylko rymy, ale i treść jest zgodna z tym, co chciał przekazać czytelnikom. Jest więc i o narodowcach, którzy biją obcych z imieniem ojczyzny na ustach, jest o Smoleńsku i nowej wersji historii według Prawa i Sprawiedliwości. Ale żeby nie było tylko o polityce, Damięcki poprosił Świętego Mikołaja o pieska, szczeniaczka, tak na 6 miesięcy, bo potem są wakacje, więc nie chce na więcej.
Ironiczny list autorstwa Mateusza Damięckiego rozchodzi się w sieci z prędkością błyskawicy. On sam do chwilowego wzrostu popularności ma dość swobodny stosunek, na swoim
Facebooku zamieścił screen z AszDziennika z komentarzem, że to lepsze niż okładka w Time. Nie wyklucza, że w miarę rozwoju sytuacji w Polsce będzie pisał następne wiersze. – Zobaczymy, jak mnie najdzie, to będę płodził. Jest wiele czynników, które wpływają na to, że się pisze lub nie pisze – podkreśla aktor.