Strasznie przykra wiadomość w samym środku świąt Bożego Narodzenia. Świąt, które od wielu lat na całym świecie kojarzą się właśnie z ponadczasowym hitem autorstwa George'a Micheala. Legendarny muzyk zmarł w swojej posiadłości w Oxfordshire. Miał zaledwie 53 lata.
O śmierci piosenkarza poinformował portal BBC. George Michael zmarł w swoim domu w otoczeniu najbliższych.
Piosenkarz był potomkiem greckiego imigranta z Cypru i naprawdę nazywał się Georgios Kyriacos Panayiotou. Michael od najmłodszych lat wiedział, że chce śpiewać. Co skończyło się domową awanturą, gdy młody muzyk odmówił pójścia na studia. Razem z przyjacielem Andrew Ridgeleyem w 1981 roku założył zespół Wham! To wówczas nagrał takie hity, jak "Careless Whisper" i "Wake Me Up Before You Go-Go".
Największym przebojem było oczywiście "Last Christmas". George Michael przyznał w jednym z wywiadów, że dzięki tej piosence nie będzie już musiał pracować do końca życia. Nic dziwnego. Prosta piosenka opowiadająca o złamanym sercu od prawie dwudziestu lat jest obowiązkowym repertuarem wszystkich około bożonarodzeniowych spotkań i sytuacji.
Kilka lat później muzyk zdecydował się rozpocząć karierę solową. Jednym z największych przebojów, któremu towarzyszył równie słynny teledysk z najsławniejszymi modelkami lat 80-tych, była piosenka "Freedom".
Podczas wywiadu dla CNN w 1998 roku George Michael dokonał coming outu. Był to bardzo ważny gest dla społeczności LGBT na całym świecie. Tym bardziej, że piosenkarz swoim wizerunkiem dalece odbiegał od stereotypowego postrzegania homoseksualistów.
Michael w ostatnich latach znany był również ze swoich kłopotów z prawem. Wielokrotnie był aresztowany przez policję za posiadanie narkotyków.
Jego albumy, takie jak "Faith" czy "Older" na zawsze wpisały się w historię muzyki. Piosenkarz znany był także z fantastycznych coverów, choćby tych z Queen ku pamięci Freddiego Mercury'ego na Wembley w 1992 roku czy wspólnego wykonania "Don't Let the Sun Go Down On Me" z Eltonem Johnem.