Nasza piłkarska euro drużyna okazała się za słaba i odpadła w przedbiegach. Jak widać sportowa kondycja nie jest naszą najmocniejszą, narodową właściwością. Co mogłoby się jednak wydarzyć, gdyby w szranki z innymi europejskimi reprezentacjami stanęli nie piłkarze, a ludzie kultury? Czy Warlikowski lepiej broni od Wasilewskiego? Czy Szumowska więcej wywalczyłaby w ataku niż Robert Lewandowski? A jak poradziłaby sobie Baczyńska i Brodka? Piłkarskiego honoru już nie odzyskamy, czas więc powalczyć w kulturze. W filmie, teatrze i designie mamy lepszy atak niż dziesięciu Błaszczykowskich. Wystawiamy naszą kulturalną reprezentację. Zobacz, kto załapał się do drużyny naTemat.
Piłka nożna nigdy nie była naszą domeną. W końcu od 1982 roku, kiedy zdobyliśmy trzecie miejsce podczas Mistrzostw Świata, nasze sukcesy można policzyć na palcach jednej ręki. Zamiast jednak smucić się w rytm przygnębiającego „Nic się nie stało”, lepiej zastanowić się, co nam wychodzi. Jeśli nie sport, to może kultura? Tu sukcesów jest znacznie więcej. Sasnal, Żmijewski, Holland. To tylko kilka nazwisk, o których było ostatnio głośno na świecie. Mocnych zawodników jest zaś znacznie więcej. Atakują, strzelają gole, świetnie podają, a co najważniejsze bronią się, jak nikt inny. Kultura ma moc. Zobacz nasz redakcyjny dream team.
Atak: Drapieżni, bezkompromisowi i silni. Artysta grający na ataku umie zawalczyć o swoje i świetnie się zaprezentować. Strzela talentem, drybluje bystrością umysłu i zastawia się pomysłami. Do ataku w naszej drużynie wybrałyśmy kobiety. W końcu nikt nie potrafi tak zażarcie walczyć o swoje jak my. W kulturalnej reprezentacji stawiamy na Małgorzatę Szumowską i Monikę Brodkę. Podziwiamy je za całokształt i kibicujemy talentom. Niech strzelają bramki tak mocne jak „33 sceny z życia”, tak poetyckie jak singiel „Varsovie” z najnowszej płyty Brodki i tak celne jak ich artystyczne wybory.
Obrona: W obronie stawiamy na pewniaki. Ludzi kultury, którzy jeszcze nigdy nas nie zawiedli. Zawsze twórczy, zawsze na czasie i zawsze ciekawi. Na boisku jest miejsce aż na cztery ostoje kultury. Nasze typy, to po pierwsze Krzysztof Warlikowski, który już od dobrych kilkunastu sezonów broni dobrego imienia polskiego teatru. Niezależnie od tego czy pracuje w swoim teatrze, czy na świecie, zawsze wzbudza zainteresowanie i ogromny szacunek. Z drugiej strony boiska widzimy też Gosię Baczyńską. Modowy wzór i pierwsza dama Rzeczpospolitej. Jej styl broni się niezależnie od przejściowych trendów. Za jej plecami robimy miejsce Rafałowi Milachowi, docenianemu w kraju i zagranicą fotografowi, który potrafi zrobić zarówno fenomenalny projekt dokumentalny, który zawiśnie w Zachęcie, jak i świetne komercyjne zdjęcia. Dla kontrastu czwartym obrońcą mianujemy Tomka Rygalika. Doda grupie szyku i sznytu. Jako nasz naczelny designer zapewni jej precyzyjne ruchy i doda odrobinę wyobraźni przestrzennej. Każdy nasz zawodnik z osobna jest wybitny, razem niepokonani. Proszę sobie tylko wyobrazić pokaz Baczyńskiej w teatrze Warlikowskiego urządzonym przez Rygalika, który zostanie zarejestrowany przez Milacha. Creme de la creme.
Pomocnicy: To miejsce dla cichych zdolnych, którzy od lat szlifują swój styl. W skupieniu i wytrwale. Brylanciki w grze mamy cztery. Bez wątpienia jest nim Agata Kulesza, która swoją kreacją w „Róży” Smarzowskiego na długo zawstydziła swoją konkurencję. Jest nim też oczywiście Robert Więckiewicz. Czego tłumaczyć raczej nie trzeba. Oprócz aktorskiej reprezentacji do drużyny zaprosiliśmy również ludzi ze świata literatury i sztuki. Ciętą ripostą i trafnym podaniem będzie wykazywać się Dorota Masłowska, a wyczuciem i mocną linią, ilustratorka Agata „Endo” Nowicka. Pomoc więc będzie solidna, pracowita i celna. Tak jak powinno być w piłce, a zwykle wychodzi tylko w kulturze.
Reprezentacja nie zaistniałaby jednak bez dwóch, kluczowych postaci. Bramkarza i trenera. Na pierwszego mianujemy Wilhelma Sasnala, który w swojej twórczości nigdy nie puścił żadnej szmaty. Od lat tworzy na najwyższym poziomie i broni naszej sztuki niezależnie od tego, czy jest pokazywana w Londynie, Bazylei czy w Nowym Jorku. Gra z wyczuciem i ręką na pulsie. Jest naszym narodowym skarbem na miarę Szczęsnego i Tytonia. Podobnie jak Roman Polański, który jednogłośnie został przez redakcję okrzyknięty trenerem. Ma wieloletnie doświadczenie, sportowego ducha i wielką siłę. Łączy w sobie polski spryt, francuską klasę i amerykańską wiarę w marzenia. Na pewno zaprowadziłby nas dalej niż Smuda, byłby lepiej ubrany i bardziej elokwentny podczas rozmów z dziennikarzami. Lata pracy na planie uczyniły z niego mistrza obsady, nie ma więc co obawiać się o selekcję. Kultura na najwyższym poziomie. Rozgrywki można zaczynać!