
Reklama.
– W piątek 30 grudnia skierowaliśmy do Sądu Rejonowego w Kielcach akt oskarżenia przeciwko Agnieszce K., byłej właścicielce lokalu "Wyszynk z Szynką", a wcześniej "Bartosz" - powiedziała Beata Zielińska-Janaszek z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. Kobietę oskarżono o złośliwe i złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracowniczych oraz poświadczenie nieprawdy.
Możliwe, że gdyby nie odcinek "Kuchennych...", do dziś sprawa pozostałaby tajemnicą. Gessler dowiedziała się o sytuacji pracownic lokalu przypadkiem. Najpierw zwróciła uwagę na oszustwo w menu. Restauratorkę zaskoczyła produktowa oszczędność właścicielki - wszystkie dania gotowano w tym samym "rosołowym" wywarze, kotlet mielony zawierał zaś małe ilości mięsa - ledwo 30 proc. Gessler zażartowała, że może powinna się tam zatrudnić na stanowisku, poszukiwanego wtedy, szefa kuchni. Wtedy wyszła prawda o zarobkach.
Kucharki "Bartosza", później "Wyszynku z Szynką", przyznały się gwieździe TVN, że ich wynagrodzenie to 4 zł/h, miesięcznie wychodziło 750-800 zł. Okazało się także, że część z nich nie była zatrudniona na pełen etat, jedna przez 9 lat pracowała jako stażystka. Do tego wszystkie otrzymywały pieniądze z 2,3-miesięcznym opóźnieniem.
Wkrótce po emisji odcinka posłanka PiS Anna Krupka złożyła zawiadomienie do prokuratury, zrobiły to też Inspektorat Pracy i Miejski Urząd Pracy w Kielcach. Ostatni po tym, jak pracownice zamkniętego lokalu poprosiły o zasiłek dla bezrobotnych.
źródło: kielce.wyborcza.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl