Kwiat Atlantyku, wyspa wiecznej wiosny – kto był, ten już na zawsze pozostaje pod wpływem samotnego kawałka lądu na środku oceanu. Dla zdecydowanej większości Polaków Madera to jednak miejsce ciągle nie tyle egzotyczne, co nawet abstrakcyjne. W końcu wyspie, na której urodził się Cristiano Ronaldo, reklamę zrobił lider Nowoczesnej. Co prawda na Maderę nie doleciał i szybko wrócił do Sejmu, ale gdyby jednak zdecydował się na podróż, nie mógłby narzekać na brak wrażeń.
Przede wszystkim – warto wiedzieć, że Madera jest naprawdę daleko. Leży na północ od Wysp Kanaryjskich, tworzy niewielki archipelag z kilkoma mniejszymi wyspami na Atlantyku.
W linii prostej z Warszawy do Funchal – stolicy wyspy – jest ponad 3,7 tys. km. To tysiąc kilometrów dalej niż do Bagdadu, niewiele bliżej niż do Dubaju czy Kabulu. Dlatego wybór samolotu - tego, w którym przyłapano Ryszarda Petru – jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Tam wszystko jest inne
Wyspa jest tak odcięta od świata, że była niezamieszkana aż do XV wieku. Dziewiczy charakter można zaobserwować i dzisiaj, choć pierwotne lasy ustąpiły polom uprawnym. Jednak tylko na Maderze oraz "pobliskich" Azorach i Wyspach Kanaryjskich zobaczymy lasy wawrzynowe.
Te na Maderze wpisano nawet na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To relikt z Trzeciorzędu – podobne formacje roślinne występowały na terenie Europy nawet 40 mln lat temu. Na wyspie tworzy je 150 gatunków, z czego 66 występuje tylko na niej.
Ucieczka od śniegu
Lot na Maderę w Sylwestra to strzał w dziesiątkę dla wszystkich, którzy nie lubią śniegu. Wyspa ma bardzo sprzyjający klimat. – Tam jest zawsze 20 stopni. Pogoda jest gwarantowana – mówi naTemat Paweł Florczak, który razem współtworzy bloga podróżniczego readyforboarding.pl. Rzeczywiście: nawet zimą w ciągu dnia średnia temperatura wynosi niemal 20 stopni. Latem rośnie do 27 kresek na plusie.
Dlatego to wyspa wiecznej wiosny. Zieleń wchodzi tam w każdy kadr, trudno uciec od niej wzrokiem. Zielone jest wszystko: pola, lasy, klify, zbocza.
Z naturą – w tym z lasami wawrzynowymi – najlepiej zapoznać się wędrując wzdłuż lewad, czyli miejscowych dróg wodnych.
Szukasz plaży, lepiej leć na "Kanary"
Bo tak naprawdę to aktywny wypoczynek jest esencją wyspy. Plaże są, ale ani nie popularne, ani nie mogą się równać z tymi na Wyspach Kanaryjskich.
– To tak naprawdę wyspa bardziej do trekkingu niż do opalania. Są lewady, ścieżki, którymi można sobie chodzić, jest sporo tras po górach – wyjaśnia Florczak.
Warunki sprzyjają więc przede wszystkim refleksji i kontemplacji. – To miejsce, gdzie można odpocząć od zgiełku, spotkać się z naturą – mówi bloger.
Polaków tam nie widać
Florczak przyznaje, że na wyspie jest sporo turystów, choć "na pewno dużo mniej niż na Wyspach Kanaryjskich". – To turystycznie miejsce nieodkryte dla Polaków. Dopiero w tym roku biura turystyczne chętniej reklamują Maderę, szczególnie na zimę – dodaje.
Jego słowa potwierdza Jarosław Kałucki z travelplanet.pl. – Nie jest to czołówka. Portugalia i Madera to stosunkowo drogie kierunki – mówi. A Polaków od zagranicznych wojaży odstrasza przede wszystkim cena. I nie pomaga to, że jak tłumaczy, Madera to "kierunek pożądany" i ma "powiew egzotyki".
– Latem do Portugalii pojechało 1,5 proc. turystów (chodzi o klientów travelplanet.pl – red.), którzy płacili niemal 3100 zł na osobę za wakacje, przy czym średnia na wszystkich kierunkach to 2300 zł – kontynuuje Kałucki i precyzuje, że Maderę wybrało 1/3 turystów, którzy latem zdecydowali się na Portugalię.
Polityczny trop
Jest jeszcze jeden powód, dla którego wyspa powinna interesować nas. A przynajmniej polityków. Warto wiedzieć, że według portugalskiej legendy – którą dzisiaj nazwalibyśmy teorią spiskową – Madera jest bliska polskim politykom od setek lat.
Władysław III Warneńczyk według Portugalczyków nie zginął pod Warną. Przeżył bitwę i pod przybranym mianem Henryka Niemca – lub Księcia Polaka – osiadł na Maderze w posiadłości, którą miał mu podarować książę Henryk Żeglarz. Były król Polski według legendy ostatecznie tragicznie zginął na morzu w wieku 40 lat. Zanim do tego jednak doszło, miał wziąć tam ślub i doczekać się syna. Podobno nazywał się Krzysztof Kolumb.