
Pierwszy poważniejszy atak zimy pokazał, jak wielu kierowców było do niej nieprzygotowanych. Nie tylko nie mają zimowych opon i wpadają w poślizgi, ale wielu ma także problemy z dostaniem się do środka swoich samochodów. Zamarzające zamki i drzwi to zresztą nie tylko bolączka zmotoryzowanych.
REKLAMA
Wiele osób ma dziś mieszane uczucia. Z jednej strony w wielu miejscach za oknem rozpościera się piękny widok Polski okrytej śniegiem. Z drugiej jednak, pierwszy poważniejszy w tym sezonie atak zimy zaskoczył niskimi temperaturami. A to często oznacza niemałe problemy z dojazdem do pracy.
Jeszcze kilka dni temu temperatury oscylowały wokół zera. Za dnia padał deszcz lub deszcz ze śniegiem, wieczorem ścinał lekki mróz, następnego dnia znów wszystko rozmiękało. Wszechobecna wilgoć wnikała w zamki samochodowe i w mechanizmy bram i furtek. Jeśli samochód stał „pod chmurką” to wielce prawdopodobne jest, że dziś rano drzwi stawiały opór przy pierwszej próbie otwarcia auta. Najczęstszym powodem są zamarznięte zamki lub przymarznięte uszczelki. Najgorsze co w tej sytuacji można zrobić, to postawić na rozwiązania siłowe.
Najprostszą, najszybszą i chyba najmniej inwazyjną metodą otworzenia zamarzniętych zamków jest spryskanie ich specjalnym odmrażaczem w sprayu. Nie są drogie, można je kupić w supermarketach czy na większości stacji benzynowych za kilka, kilkanaście złotych. Jeśli jednak ktoś nie pomyślał o tym wcześniej, rano może nie mieć czasu na spacer do pobliskiej stacji benzynowej czy sklepu. Nie trzeba jednak załamywać rąk, są inne sposoby na wejście do środka.
Pomóc może gorąca woda. Absolutnie nie można jej lać na zamek, takie rozwiązanie pomoże tylko doraźnie. Co prawda najprawdopodobniej uda się odmrozić zamek, jednak woda wniknie do środka. Gdy następnym razem zamarznie problem powróci ze zdwojoną siłą. Gorącą wodę trzeba wlać do termoforu, albo mocnej torebki foliowej. Ważne, żeby była szczelna. Torebkę przyłożyć do zamka i poczekać. Trochę to potrwa, warto uzbroić się w cierpliwość, ale metoda jest sprawdzona.
Jeśli mamy możliwość podejścia do auta z włączoną suszarką to ciepłym powietrzem też otworzymy zamek. Tej metodzie nie oprą się też zamarznięte uszczelki drzwi. Nie poleca się jednak „ogrzewania” zamków ogniem zapalniczki, łatwo jest uszkodzić lakier na samochodzie. Warto pamiętać o jednym: wystarczy otworzyć jedne drzwi w aucie, żeby jakoś, mniej lub bardziej wygodnie wejść do środka. Jeśli wiatr wieje od strony kierowcy, prawdopodobnie łatwiej będzie otworzyć te od strony pasażera. Warto sprawdzić. Gdy już się uda wejść do środka i włączyć silnik, najlepszym co można zrobić jest puszczenie silnego nawiewu ciepłego powietrza do środka. W ciągu kilkunastu minut wszystkie zamki powinny odtajać i "puścić".
W żadnym wypadku nie można szarpać się z drzwiami, w których co prawda zamek się otworzył, ale trzymają zamarznięte uszczelki. Prawdopodobieństwo uszkodzenia gumy jest bardzo duże, a koszt wymiany uszczelek może być niemiłą niespodzianką. Uszczelki tak samo skutecznie można odmrażać przy użyciu torby z gorącą wodą i suszarki.
Gdy już uda się wejść do samochodu warto podjechać jednak na wspomnianą wcześniej stację benzynową i kupić trzy rzeczy: odmrażacz do zamków, smar silikonowy lub wazelinę techniczną i WD40 lub inny smar tego typu. Smar przyda się do na nasmarowania wszystkich uszczelek drzwi, które po takiej kuracji nie będą przymarzać. WD40 warto psiknąć do zamków, smar wypiera wodę, dzięki tej operacji jest szansa, że drugi raz już nie zamarznie.
A na wszelki wypadek należy unikać mycia samochodu dopóki mróz nie zelżeje, chyba, że mamy możliwość postawienia go gdzieś na kilka godzin w suchym i ciepłym miejscu do wyschnięcia. Pozostawienie mokrego auta na mrozie to nic innego, jak proszenie się o kłopoty.
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl
