W warszawskim Teatrze Dramatycznym zawrzało. Wszystko za sprawą Tadeusza Słobodzianka, nowego dyrektora, i garstki urzędników, którzy podjęli kluczowe dla placówki decyzje. Sprawą od kilku miesięcy żyje warszawskie środowisko teatralne. Zdania, jak to zwykle w hermetycznych grupach bywa, są skrajnie podzielone. Pokłócone strony oficjalnie nie zabierają głosu. W kuluarach jednak trwa wojna. Jej śladem może być wpis Jacka Poniedziałka na naszym blogu, który wczoraj zrobił furorę. Dyskusja pod tekstem aktora trwa. Kto ma rację?
O Dramatycznym mówi się od dłuższego czasu. W końcu to jedna z ciekawszych scen na kulturalnej mapie stolicy. Niezależna, świeża i odważna. Jaka będzie pod skrzydłami nowego dyrektora, Tadeusza Słobodzianka, nikt nie wie.
Środowisko blisko związane z teatrem ma jednak wiele obaw. I nie chodzi tu nawet o samą postać dramatopisarza, ale sposób w jaki został powołany na to stanowisko. Według jednej ze stron decyzja została podjęta na granicy prawa. Pretensję do ministerstwa i prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz, mają nie tylko osoby pracujące w Dramatycznym, ale również ludzie kultury, m.in. nasz bloger Jacek Poniedziałek. Jego wczorajszy wpis „Sloboplex” wzbudził wiele kontrowersji. Nie dziwne. Tekst był napisany pod wpływem emocji, a aktor nie przebierał w słowach. Na komentarze nie trzeba było długo czekać.
Poniedziałek w swoim wpisie nie tylko negatywnie ocenia przejęcie teatru przez Słobodzianka, ale również krytykuje politykę kulturalną Warszawy i Hannę Gronkiewicz-Waltz. W ostrych słowach. Jedni mu przyklaskują, inni z oburzeniem krytykują. W internecie jest miejsce dla wszystkich. Pod wpisem znajdziemy więc słowa poparcia, takie jak „Święta racja”, „Podpisuje się pod tym tekstem” czy „Mocna, ciekawa, emocjonalna wypowiedź”. Nie brakuje jednak też słów krytyki i to ze strony środowiska artystycznego. Główny zarzut pada ze strony znanego scenografa teatralnego, Marcina Jarnuszkiewicza, który pisze:
Mocny jest również komentarz reżysera i krytyka teatralnego Jacka Zembrzuskiego, który w swoim wpisie nie szczędzi ostrych słów, oskarżając Warszawskie Spotkania Teatralne o lewicowe zacięcie, a ich właśnie odwołanego dyrektora, Macieja Nowaka, o szerzenie seksualnej i ideologicznej prywaty. Jak widać słowa pod wpływem emocji potrafią czasem wymknąć się spod kontroli.
Najbardziej merytoryczny zarzut pada z ust pisarza, Jacka Dehnela, który wytyka Poniedziałkowi jednostronność w ocenie obecnego ministra kultury. Aktor w swoim wpisie oskarżał Zdrojewskiego o „nic nie robienie” i uleganie partyjnym wpływom. Zdania nie podziela Dehnel, który w swoim komentarzu przytacza zasługi ministra, do których między innymi należy chociażby otwarcie licznych muzeów w Warszawie.
Dyskusja pod wpisem trwa. My poprosiliśmy Jacka Poniedziałka o odpowiedzenie na te trzy najpoważniejsze zarzuty.
„Co do formy – tak, jest to emocjonalny tekst. Ale jestem aktorem, mam emocje, nie obraziłem tu nikogo” – pisze aktor w odpowiedzi na komentarz Marcina Jarnuszkiewicza. „Politycy są bardzo twardzi. Pani Prezydent to żelazna dama. Postępuje z teatrami, jak dyktatorka. Nie zasługuje na łagodność. Ja w ogóle nie rozstrzygałem tu dylematu, co jest, a co nie jest teatrem artystycznym. Chodzi o brutalne łamanie, dopiero co uchwalonego przez miasto Programu Rozwoju Kultury, oraz przez ministra Ustawy o działalności kulturalnej, która ma chyba dopiero pół roku! W obu dokumentach aż roi się od pojęć: transparentny, konkursy, procedury, konsultacje, rady, etc. Tu zostało złamane wszystko, do czego w tych dokumentach zobowiązuje się władza. Co do Nowego Teatru, w którym pracuję, to nie połknął niczego. Powstał po rozwiązaniu Teatru Nowego, gdy nie było tam już dyrekcji, bo Adam Hanuszkiewicz odszedł na emeryturę, a zespół pracował w Teatrze Nowym – Praga"
Aktor odpowiada też na zarzut Jacka Zembrzuskiego dotyczących Warszawskich Spotkań Teatralnych pisząc: " Co do lewicowości WST: nie chcę mnożyć przykładów, ale na przykład Klata opowiadał się za PiS-em. Co do seksualnego profilu, to już rozmowa trochę się robi „poniżej pasa”. Na ten festiwal przyjeżdżają ludzie teatru z całego świata. Wie pan, pewna Niemka powiedziała mi na zeszłorocznej edycji, że ten festiwal pokazuje jak polski teatr jest dynamiczny, jak jest gorący, mamy mistrzów, mamy klasę średnią (wiekowo) i mamy ciągle nowe, bardzo obiecujące nazwiska. Trwa nieustanny ferment. Mówiła, że to jest fascynujące zjawisko, i że przyjeżdża tu, bo w Niemczech tak nie jest."
Za to komentarz Jacka Dehnela kwituje krótkim: "Wszystkie te projekty zainicjowane zostały przez jego poprzedników. Również oni zatwierdzili finansowanie tych inwestycji!".
Odpowiedzi blogera wyjaśniają okoliczności powstania wpisu, ale sprawę Dramatycznego wciąż pozostawiają w zawieszeniu. Kto ma rację? Trudno powiedzieć, jak to w sporze, każda ze stron pewnie po trochu. Najważniejsze jednak, że toczy się dyskusja. To, co może pomóc Warszawskim teatrom to na pewno ferment. Niezależnie od tego, która ze stron go inicjuje. Kiedy coś się dzieje trzeba mówić. Wszystko.