
Reklama.
Bartłomiej Sebastian Misiewicz jak gdyby nigdy nic nadal rzecznikuje resortowi Antoniego Macierewicza. Wszystko dzięki prokuratorom, którzy umorzyli postępowanie w sprawie korupcji politycznej. Wszczęto je po zawiadomieniu dwóch posłów PO i tekście "Newsweeka", w którym Michał Krzymowski opisał, jak Misiewicz próbował przekupić radnych PO z Bełchatowa, by ci odeszli z klubu.
Teraz na jaw wychodzą szczegóły tej decyzji. Do jej uzasadnienia dotarł Andrzej Stankiewicz z Onetu. Jak opisuje dziennikarz Misiewicz miał na spotkaniu z radnymi pojawić się w towarzystwie prezesa PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Sławomira Zasady. To największy pracodawca w regionie.
– Bartłomiej Misiewicz wypowiadając się o stworzeniu koalicji miał użyć ogólnego stwierdzenia o treści cyt. "zapewnimy wam byt" – można przeczytać w dokumencie. Ale prokuratorzy uznali, że to nie jest próba korupcji politycznej, tylko zwykłe negocjacje politycznej. I tym samym ponownie otwarto Bartłomiejowi Misiewiczowi drzwi do MON. A tam, jak za dawnych czasów, wychwala pod niebiosa swojego szefa i ekipę Prawa i Sprawiedliwości. Zapominając, że armia to głównie żołnierze.
źródło: Onet
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl