Jesienią prawdopodobnie nie zobaczymy już doktora Jacka Caby w reklamach lizaków na gardło. Nie będzie też starszego pana doktora, który poleca magnez swoim rówieśnikom. Nie będzie też pani farmaceutki wydające najlepszy , najbardziej przyswajalny produkt w aptece. Branża produkująca suplementy diety bije się w piersi i deklaruje, że zrobi w końcu z tym porządek.
Producenci suplementów diety zapewniają, że już w drugiej połowie tego roku nie zobaczymy w reklamie ich produktów pana lub pani w białym fartuchu, niezależnie od tego czy jest to udawany lekarz, farmaceuta, pielęgniarka, czy prawdziwy przedstawiciel tego zawodu. W reklamie nie padnie też nazwa choroby, przy której warto brać suplement, bo jak wiadomo suplement uzupełnia braki w diecie, a nie leczy.
Sami siebie uregulują
Skąd ta zmiana? Prawdopodobnie producenci suplementów diety woleli sami wprowadzić dla swojej branż Kodeks dobrych praktyk reklamy suplementów diety, niż doczekać się rządowej regulacji.
Zapowiedzi, że taka powstanie, padały z ust urzędników Ministerstwa Zdrowia. Ich uwagi, co do reklam suplementów nie były bezzasadne, bo wiele z nich wprowadza w błąd chorych, którzy myślą, że mają do czynienia z lekiem, który poleca im w telewizji uśmiechnięty pan doktor, pani farmaceutka czy pielęgniarka. Nierzadko zdarza się też, że producenci wymyślają choroby, które w zasadzie nie istnieją, tylko po to by sprzedać produkt.
Zresztą taka samoregulacje producentom suplementów diety zalecał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Bez lekarza, bez chorób
No i stało się. Producenci suplementów zrzeszeni w organizacjach: KRSiO (Krajowa Rada Suplementów Diety i Odżywek), Polfarmed - Polska Izba Przemysłu Farmaceutycznego i Wyrobów Medycznych, PASMI - Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty oraz Suplementy Polska - Związek Producentów i Dystrybutorów stworzyli Kodeks dobrych praktyk suplementów diety.
Mają go stosować wszystkie firmy zrzeszone w tych organizacjach, czyli 80 proc. producentów i dystrybutorów suplementów diety w Polsce.
Pewnie wszystkich ciekawi, czy akurat ta firma, która najczęściej reklamuje swoje suplementy diety w telewizji, a której reklamy wzbudzał wiele kontrowersji (np. te o specyfiku na kaszel palacza lub zespół niespokojnych nóg), jest w którejś z tych organizacji zrzeszona. Okazuje się, że jest. Dlatego z niecierpliwością czekam na jej reklamy, które będą zgodne z tym Kodeksem.
Jakie są najważniejsze punkty Kodeksu? Jak tłumaczyła podczas konferencji prasowej w Warszawie dr Katarzyna Suchoszek-Łukaniuk prezes KRSiO, Kodeks wprowadza m.in. obowiązek umieszczania nazwy "suplement diety" w reklamie w prawym dolnym rogu, co ma ułatwić konsumentowi identyfikację produktu. W przypadku reklamy radiowej natomiast konieczne jest dwukrotne zaznaczenie nazwy kategorii.
Dodaje, że zakazuje też odnoszenia się w reklamie do chorób i sugerowania właściwości leczniczych reklamowanego produktu. Bo suplementy diety są od uzupełniania diety, a nie od leczenia.
Za pół roku
Jak mówiła Paulina Skowrońska, dyrektor Polfarmed, Kodeks został przyjęty przez organizacje w ubiegłym roku, w listopadzie. Przez członków organizacji, czyli firmy produkujące suplementy diety, ma być podpisany do końca stycznia. Jednak nie oznacza to, że od razu zacznie obowiązywać.
Producenci mają pół roku na dostosowanie swoich reklam do wymogu tej samoregulacji. Chodzi o to, żeby nie musieli ponosić dodatkowych kosztów związanych chociażby ze zmianą dotychczasowych ustaleń i umów z nadawcami. Dlatego nowe reklamy zobaczymy gdzieś w okolicach lata, jesieni tego roku.
Ewa Jankowska, prezes PASMI - Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty tłumaczyła, że okres przejściowy jest potrzebny, by Kodeks był rzeczywiście stosowany powszechnie. Choć, jak przyznała, urzędnicy resortu zdrowia liczyli na to, że nowe reklamy pojawią się już w lutym.
Będą karać
No dobrze, ale skoro jest Kodeks, to muszą być też kary za jego nieprzestrzeganie. Jarosław Lichodziejewski, prezes Związku Producentów i Dystrybutorów - Suplementy Polska poinformował, że jeśli firma złamie zasady Kodeksu to sprawą zajmie się sąd dyscyplinarny. Najwyższą karą będzie wykluczenie podmiotu, który łamie zasady Kodeksu, z członkostwa z jednej z czterech organizacji, do której należy i powiadomienie o tym fakcie wszystkich firm działających na rynku.
Niestety nie przewidziano, podania takiego faktu do wiadomości publicznej. Przedstawiciele organizacji zrzeszających producentów suplementów diety tłumaczą, że wiązałoby się to z problemami dotyczącymi publikacji danych itp. Jednocześnie nie chcą straszyć firm publicznym napiętnowaniem, czy psuciem ich wizerunku. Zależy im na wprowadzeniu pewnych dobrych obyczajów, do których będą się wszyscy stosować, wyeliminowaniu nadużyć.
Z drugiej strony stworzenie pewnego obyczaju, dobrych praktyk, daje narzędzie Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Urząd może ukarać przedsiębiorcę, który działa wbrew przyjętym, dobrym praktykom.
Przypomnijmy jeszcze raz. Suplementy diety to nie leki. To preparaty spożywcze, które mają za zadanie uzupełnić braki w naszej diecie. One niczego nie leczą. Podobnie jak suplementy diety, bez recepty można kupić leki OTC. To jest jednak inna kategoria preparatów. Lek zanim trafi na chorego, nawet jeśli jest dostępny bez recepty, musi być odpowiednio przebadany, przejść procedurę rejestracji itd.
Czy samoregulacja dotycząca reklamy suplementów diety rzeczywiście coś da? Wydaje się, że kary nie są zbyt dotkliwe, za złamanie zasad Kodeksu. Mogą się pojawić też tacy, którzy będą szukać przysłowiowych furtek lub balansować na kodeksowej granicy. Miejmy nadzieję jednak, że chęć zysku przedsiębiorców nie będzie tak duża, żeby dalej wciskać nam, że suplementy diety wyleczą nas ze wszystkiego.
Kodeks zakazuje wykorzystywania wizerunku lub rekomendacji zawodów medycznych np. lekarzy, pielęgniarek. Czy to rzeczywistych osób, czy też fikcyjnych.