Redaktor , scenarzystka i reżyser Ewa Świecińska nie ukrywa swoich poglądów politycznych. Wierzy, że rządy PiS to dla Polski dobra zmiana
Redaktor , scenarzystka i reżyser Ewa Świecińska nie ukrywa swoich poglądów politycznych. Wierzy, że rządy PiS to dla Polski dobra zmiana Fot: Goldenline

Była drugą reżyserką "Smoleńska", teraz nakręciła równie zaangażowany "Pucz". Oba obrazy pokazują paranoiczne nastroje, jakie panują na zapleczu władzy. Na dodatek pod jej adresem padają pytania o współpracę z tajnymi służbami PRL. Kim jest redaktor Ewa Świecińska – na Placu Powstańców, gdzie mieszczą się programy informacyjne TVP – znana jako "Świeczka"?

REKLAMA
Wbrew czytelnym intencjom autorki, nawet porównania z "Nocną Zmianą” Jacka Kurskiego i Piotra Semki nie wytrzymują próby. Tamten film na tle obrazu Świecińskiej ma jednak – nawet po latach – walor politycznego dreszczowca. A w kategorii dokumentów politycznie zaangażowanych "Pucz" jest nawet gorszy od filmów Anity Gargas na temat "zamachu” pod Smoleńskiem. Choć, jak podała TVP, film Świecińskiej miał w TVP1 3,15 mln, a w TVP Info 185 tys. widzów.
Kim jest Świecińska?
- Jest bardzo zdolna, ale ma też trudny charakter – tak charakteryzuje ją w rozmowie z naTemat Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Telewizji Biełsat. Większość znajomych Świecińskiej woli jednaj rozmawiać o niej anonimowo. Wszyscy dziwią się, że porzuciła tematykę zagraniczną, którą zajmowała się w "newsach", na rzecz polityki – i to tej zaangażowanej. – Ona zawsze była prawicowa, ale chyba ogromny wpływ miała na nią praca w Telewizji Republika, gdzie przed powrotem do TVP byłą wydawcą – ocenia były kolega "Świeczki" z "Wiadomości".
Świecińska urodziła się w Łodzi. To dziennikarka, scenarzystka i reżyserka filmów dokumentalnych, znana m.in. z takich obrazów jak "Świątynia” czy "Święto marginesu”. Była też drugą reżyserką filmu "Smoleńska". Jest absolwentką wydziału Teorii i Historii Filmu Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
W Telewizji Publicznej zawsze awansowała za rządów prawicy. Na początku lat 90. była na stażu we włoskiej telewizji publicznej RAI UNO, w redakcji zagranicznej i watykańskiej. Potem za prezesury Wiesława Walendziaka pracowała w "Wiadomościach" TVP1. Następnie wydawała serwis informacyjny w RTL 7, a w latach 2006-2007 była szefową publicystyki TVP 3 (dawna TVP Info), gdy szefem anteny był Mariusz Pilis. Ten sam, który po przejęciu władzy przez PiS prowadził Telewizyjną Agencję Informacyjną.
Świecińska ma za sobą także pracę w Polsat News, gdzie wydawała programu "Sam na Sam” z Dorotą Gawryluk i "Konfrontacje”. Od października 2009 do końca października 2010 znowu wróciła do "Wiadomości" i byłą krótko ich wydawcą. Potem odnalazła się w Telewizji Republika i to tam hartowała swoje prawicowe poglądy. Odeszła razem z Bronisławem Wildsteinem.
Na Plac Powstańców ponownie trafiła wraz z "dobrą zmianą” i z innymi dziennikarzami Republiki. Najpierw mówiło się, że zostanie prawą ręką Marzeny Paczuskiej. Później zaczepiła się w Redakcji Promocji i Oprawy TAI. Na kolegiach Telewizyjnej Agencji Informacyjnej z jej głosem każdy się liczył, bo była zaprzyjaźniona z Pilisem.
Po zmianie dyrektora TAI znowu została odsunięta. Nowy szef Piotr Lichota nie poznał się na jej talentach. Szukała pracy w telewizyjnej "Dwójce", ale tam podobno zablokował ją dyrektor Marcin Wolski. Zabrała się więc za publicystykę polityczną i nakręciła "Pucz". Jeden z naszych rozmówców zachodzi w głowę, jak do tego mogło dojść. – Nie wiem co się mogło stać. Ona w "Wiadomościach" zajmowała się tematyką zagraniczną. Najlepsza była w robieniu materiałów o papieżu. Małgorzata Zientkiewicz i "Świeczka" najlepiej robiły relacje z pielgrzymek polskiego papieża – mówi.
– Bardzo dawno pracowałem z Ewą. Jest bardzo obcesowa., potrafi dać brzytwą po oczach. Jest znerwicowana, bywa wybuchowa, ma humory, nie chciałbym znowu z nią pracować, zresztą jest chyba niewiele osób, które się z nią przyjaźnią – ocenia inny znajomy dziennikarki. – Ona cierpi na ten sam syndrom co "Paczka" (Marzena Paczuska – przyp. red.). Jest niegłupia, oczytana, ale jest jednocześnie zacietrzewiona i chyba stała się bardziej ideologiem, niż dziennikarzem. Stąd ten film, pewnie chciała się politycznie wykazać - dodaje.
Co ma w głowie redaktor Świecińska?
Sama redaktorka ma do TVP zdroworozsądkowy stosunek, ale jest też pełna gorzkich wspomnień.
Ewa Świecińska, dziennikarka, scenarzystka, reżyserka

Ktoś kto ma w TVP etat i pracuje tam kilka lat, ma też przetrącony kręgosłup. Istnieje tam coś takiego jak sztuka przetrwania. Trzeba mieć pokoik i czajnik. W tym pokoiku, przy czajniku elektrycznym, można przetrwać każdą zmianę. Ci wytrwali, kiedy przychodzi nowy prezes, który nie jest z ich opcji – tam się chowają. I wychodzą z pokoju dopiero, kiedy wraca „stare". Normalny, wolny człowiek, który zna swoją wartość, długo w TVP nie przetrwa

źródło: NowyEkran.pl
Pytana w jednym z wywiadów, czy TVP pomaga politykom w zdobywaniu władzy, odparła: "Jeśli przedstawia ich we właściwym świetle to oczywiście, że tak. To nie jest tak, że kto ma media ten traci władzę. Władza się kończy, kiedy media wydają wyrok na polityków i przestają ich chronić. Media i władza są powiązane i dobrze to widać teraz na przykładzie sytuacji PiS i PO”.
Według Świecińskiej, gdy PiS był w opozycji, politycy tej partii "byli w mediach wyśmiewani, atakowani, niedopuszczani do głosu”, rzekomo jako zagrożenie dla systemu władzy, "więc ten system ich niszczył" i to się przekładało na wyniki wyborów. "Bo dla większości ludzi jedynym źródłem informacji jest telewizja”– oceniała w wywiadzie, który przeprowadził z nią w 2011 roku bloger portalu NowyEkran.pl. "Można zniszczyć polityka poprzez telewizję tak jak to robią media z Jarosławem Kaczyńskim i tak jak wcześniej niszczyły prezydenta Lecha Kaczyńskiego” – mówiła. Cały wywiad z redaktor Ewą Świecińską można przeczytać tutaj.
Zdaniem autorki "Puczu" za rządów PO i PSL "uczciwi ludzie nie pracowali w TVP, a tych, którzy pracowali, porównywała z chłopami pańszczyźniani przywiązanymi do ziemi, "odrabiającymi co miesiąc pańszczyznę dla swojego pana”, którymi łatwo manipulować. Świecińska ma też oczywiście, jak każdy zwolennik PiS, swoją traumę związaną z katastrofą smoleńską.
„(…) Rząd Tuska, państwo Polskie nie ochroniło swojego prezydenta, najwyższej emanacji państwa polskiego, to jest kompromitacja na skalę światową, bo takie samoloty z takimi delegacjami na pokładzie nie spadają w cywilizowanych krajach. Drugie upokorzenie to raport MAK, Rosjanie pokazali światu pijanego polskiego generała zmuszającego przestraszoną załogę do szarży na lotnisko, którego nie widać. Polski rząd nawet nie przetłumaczył na angielski swoich uwag do raportu MAK" – przekonywała.
Oskarżenia o "współpracę"
Zaraz po emisji dokumentu w sieci pojawiły się informacje o rzekomej agenturalnej przeszłości dziennikarki. Szef klubu PO Sławomir Neumann zapytał wprost na Twitterze o te rewelacje. Ona sama zdecydowanie zaprzeczyła jakoby donosiła tajnym służbom PRL i podkreśliła, że oczyścił ją IPN.
O czym jest film
Film "Pucz” Ewy Świecińskiej jest bardzo oszczędny w formie. Właściwie jest to kronika wydarzeń, które zaczęły się 16 grudnia na sali plenarnej Sejmu.W dokumencie pokazano przede wszystkim zdjęcia z protestu opozycji i manifestacji przed Sejmem wzbogacone dramatyczną muzyką.
Materiał w większości pozbawiony jest komentarza. Dobór wykorzystanych fragmentów może wywołać w widzach wrażenie, że protest nie miał uzasadnienia i jego celem było odzyskanie utraconej władzy przez PO i związane z nią środowiska. W dokumencie cytowane są wypowiedzi, z których ma wynikać, że kryzys sejmowy był nie tylko zaplanowany przez opozycję, ale "odbywał się według scenariusza pisanego przez Rosjan".
Politycy i publicyści prawej strony rzeczywiście wierzą (albo tylko koniunkturalnie twierdzą), że w grudniu ubiegłego roku mieliśmy w Polsce do czynienia z zamachem stanu, że byli jego inspiratorzy i że chodziło o odebranie PiS władzy. Podobnie jak w przypadku "zamachu” pod Smoleńskiem mamy tu do czynienia właśnie z wiarą, a nie z twardymi faktami.
Większość dziennikarzy i obserwatorów w sieci nie zostawia na obrazie Świecińskiej suchej nitki. Zwracają uwagę, że autorka zrobiła reklamę zmarginalizowanemu nieco w PO posłowi Sławomirowi Nitrasowi, który nie dość, że "zagrał" główną rolę, to jeszcze był autorem większości zdjęć do filmu. Bo w dokumencie wykorzystano materiały, które nagrywał smartfonem.
Zauważają też, że dokument jest "sklejką z twittera, youtuba i programów informacyjnych". A wymowa obrazu może paradoksalnie unaocznić "antykonstytucyjny przewrót Prawa i Sprawiedliwości" i uderzać w PiS a nie w opozycję. Internauci punktują też niedoróbki warsztatowe. Wskazują, że nie podano ani źródeł, skąd pochodziły materiały pokazane w filmie ani listy osób, które poza Świecińską nad nim pracowały. Jest wreszcie całe mnóstwo głosów, że to marny materiał propagandowy.
Zapomniała o kanapkach
Zdaniem Dominiki Wielowieyskiej z "Gazety Wyborczej” w filmie została zawarta także sugestia podprogowa. – Pokazano sprawę zabójstwa działacza PiS, Marka Rosiaka i zasugerowano, że niezgoda na to, czego domaga się PiS, może doprowadzić właśnie do czegoś podobnego – skomentowała dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Z kolei w opinii Michała Karnowskiego to, że w materiale nie było narratora, "tylko wzmocniło autentyzm i wymowę filmu". – Generalnie pokazał on agresję opozycji i próbę rozhuśtania atmosfery politycznej w kraju”. "(…).Moim zdaniem pokazując ten film telewizja publiczna bez dwóch zdań dobrze wypełniła swoją misję – stwierdził.
Nikt nie ma wątpliwości że sam tytuł filmu to nawiązanie do słów prezesa PiS z wywiadu dla tygodnika w "wSieci”. Kaczyński określił protest opozycji właśnie jako "pucz", potem nazwał go też "kanapkowym". Świecińska niestety nie zamieściła w dokumencie ważnej informacji, że kanapki zamówił marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Ale przecież uderzyłoby to w jej tezę o próbie zamachu stanu...

Napisz do autora:jaroslaw.karpinski@natemat.pl