Sławomir Nitras stał się operatorem "dobrej zmiany". Jego nagrania trafiły do "Puczu" TVP.
Sławomir Nitras stał się operatorem "dobrej zmiany". Jego nagrania trafiły do "Puczu" TVP. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Reklama.
W "Puczu" można zobaczyć mnóstwo nagrań, które udostępniał m.in. pan i pańscy koledzy. Czy wiedzieli państwo, że TVP wykorzysta te materiały?
Te filmy wzięto bez pytania i nawet nie podano źródeł, skąd je zaczerpnięto. Poza własnymi nagraniami, rozpoznałem materiały Kingi Gajewskiej-Płochockiej i Agnieszki Pomaski. Na oko, w półgodzinnym filmie, kilkanaście minut pochodzi od nas. Najśmieszniejsze jest to, że najmniej jest tam materiałów własnych TVP.
Jakie kroki teraz pan podejmie?
Nie traktuję tej sprawy jako nic pilnego, ale poprosiłem prawnika, żeby mi to przeanalizował. Największym problemem jest to, że nie wykorzystali tego jako fragmentu materiału newsowego w "Wiadomościach", tylko jako element filmu. W takiej sytuacji powinni zadbać o prawa autorskie.
Film obejrzały 3 miliony widzów. Dowiedzieli się z niego prawdy?
Sprawę skomentowałem już na Twitterze po tym, jak otrzymałem masę hejtu. Uważam, że to propaganda w najgorszym stylu. Pan Kurski rozwija się w dziele propagandy. Dzisiaj porównujemy go do Urbana i Goebbelsa, z całą świadomością różnic między tymi panami, ale niedługo to on stanie się wzorcem, do którego będą porównywani propagandyści.
To chcieli państwo dokonać tego przewrotu?
Jeśli dobrze zrozumiałem tezę filmu, oskarżono nas o to, że 16 grudnia usiłowaliśmy sfinalizować organizowaną od dawna akcję, wymierzoną przeciwko polskim władzom. Miało to obejmować dezinformację, paraliż publicznych mediów i wykorzystanie mediów prywatnych, blokadę Sejmu, wezwanie rzekomych bojówek i przetrzymywanie najważniejszych funkcjonariuszy państwowych. To jest teza, którą pan Kurski przedstawił wyłącznie po to, aby - tak jak w "Uchu prezesa" - zadowolony był jeden, konkretny człowiek. Żeby prezes Kaczyński ucieszył się, że tezy, które przedstawia są teraz powszechnie akceptowane.

Nie żałuje pan, że wasz protest zamienił się w taką awanturę i teraz jest wykorzystywany m.in przeciwko panu?
Z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało. To jest wydarzenie, które przejdzie do historii. To, czy będzie oceniane dobrze, czy źle, oczywiście będzie zawsze zależeć od poglądów.
Dzisiaj wiele osób uważa, że próbowali państwo przeprowadzić drugą "nocną zmianę"...
Moim zdaniem, tzw. "nocna zmiana" to nic innego jak odwołanie przez parlament jednego rządu i powołanie drugiego. Tu wydarzyło się zupełnie coś innego. Przecież nie doszło do żadnej próby zmiany rządu. Dokumentowaliśmy wszystko, co działo się w Sejmie, ale PiS już teraz pisze własną historię. Jak to było naprawdę, będą analizować historycy.
Jest w tym filmie coś, czego by się pan wstydził?
Proszę zwrócić uwagę, że twórcy filmu mieli do dyspozycji całe godziny materiałów nagrywanych w chaotycznych warunkach. Sam byłem w obiektywnie, nie wiedząc, że jestem nagrywany. I wśród takich nagrań, PiS nie znalazł na nas nic kompromitującego. Zresztą w "Puczu" nie ma nic, czego sami byśmy nie pokazali, ale przedstawiono te wycinki w sposób zmanipulowany. Tak czy inaczej, nie udało się nas skompromitować, pomimo - moim zdaniem -niewątpliwej próby.

Napisz do autora: mateusz.albin@natemat.pl