Jaki jest Kaczyński w kreacji Roberta Górskiego? Trochę wycofany, ale bardzo bystry. Charakterystyczny fizjologicznie, ale z drugiej strony inteligentny – zwłaszcza na tle współpracowników przedstawionych jako fajtłapy. Jednocześnie jest człowiekiem z krwi i kości, który nie przypomina wojownika choćby z miesięcznic smoleńskich. Czy taki obraz pomaga liderowi PiS i ociepla jego wizerunek w oczach wyborców? Nawet jeśli, to tylko chwilowo.
– Być może rzeczywiście ten miniserial na jakiś czas poprawi wizerunek Jarosława Kaczyńskiego. Jest w nim przedstawiony w korzystnym świetle w porównaniu do innych osób występujących, które są przedstawione znacznie gorzej – mówi naTemat dr Olgierd Annusewicz z UW.
Jest zabawnie i przyjemnie, dopóki nie zrozumiemy, że to prawda
W jego ocenie serial ostatecznie jednak nie pomoże na dłuższą metę ani prezesowi PiS, ani tym bardziej całej partii i jej otoczeniu. Powód? Wątki, które obserwujemy – czyli totalne zamieszanie w mediach publicznych czy nagła kariera Bartłomieja Misiewicza – nie są przedstawione w sposób znacząco odbiegający od rzeczywistości.
Na nerwową niepewność członków partii zwraca uwagę także dr Wojciech Jabłoński z UW, który również nie jest przekonany co do ocieplenia wizerunku Kaczyńskiego. Według niego wszyscy w kwestii serialu czekali właśnie na sygnał od prezesa.
– Widać to po dłuższej ciszy ze strony polityków PiS. Najpierw przez kilka dni milczeli, dopiero później zaczęły się te zabawne wrzutki ze strony choćby Kaczyńskiego, który mówił o mleku i kocie, w celu rozładowania sprawy. Dla PiS punktem wyjścia w satyrze jest szopka noworoczna Wolskiego. To ona pokazuje co można, żartowanie z prezesa jest dla nich problematyczne. Sprawa stanowi problem wizerunkowy dla partii – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.
Będzie z tego jeszcze problem
Doktor Annusewicz dodaje, że żart na początku bawi, ale teraz piłka jest po stronie PiS. Partia wylądowała z tego powodu pod ścianą. Może albo się obrazić, albo także śmiać. – Na razie Prawo i Sprawiedliwość śmieje się z nami, ale to jest działanie na zasadzie minimalizowania strat – uważa.
A śmiech może być wymuszony. – Serial nieprzypadkowo na razie trafił tylko do internetu, a w telewizji publicznej należącej do PiS go nie ma. Gdyby rzeczywiście został ciepło odebrany, od razu by w niej był. Są tylko pierwsze informacje o rozmowach na ten temat – zwraca uwagę dr Jabłoński. Co istotne, takie informacje pojawiły się dopiero po tym, jak pozytywnie o serialu wypowiedział się prezes.
Lepiej haratać w gałę czy rządzić zza biurka?
Przy okazji "Ucha prezesa" nie sposób uciec od porównań z "Posiedzeniem Rządu", które stworzył Kabaret Moralnego Niepokoju, a więc także Robert Górski.
W "Posiedzeniu" głównym bohaterem był ówczesny premier Donald Tusk. Analogia pomiędzy oboma kabaretami (choć "Ucho" to bardziej miniserial polityczny) jest uzasadniona, ponieważ oba programy dotyczą najważniejszych osób w państwie. I nawet oddają specyfikę ich władzy, bo Jarosław Kaczyński jest pokazywany w zaciszu swojego gabinetu.
Nie brakuje opinii, że Kaczyński został przedstawiony lepiej od Tuska. Jako mąż stanu, według Jabłońskiego nawet jako demiurg, podczas kiedy były premier był skupiony głównie na "harataniu w gałę". Jednak według dra Jabłońskiego oba materiały to satyra, ale niekoniecznie pokazująca któregoś z polityków w lepszym świetle.
Z kolei dr Annusewicz uważa, że kreacja Tuska była dla przeciętnego odbiorcy bardziej zachęcająca. – Tusk w "Posiedzeniu rządu" był przedstawiony trochę sympatyczniej, to jednak bawiło, kiedy chciał "haratać w gałę". Prezes Kaczyński nie jest przedstawiony jako osoba specjalnie śmieszna. Bawi jego otoczenie. On sam wydaje się być dosyć prawdziwy. Ponadto "Ucho" jest w swojej budowie bardzo "łopatologiczne". Nie ma tu miejsca na znak zapytania, na domysły – twierdzi politolog.
Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 142
Olgierd Annusewicz
Rzeczy, które nam się przedstawia, pokazują prawdziwe kulisy telewizji Kurskiego czy prawdziwych "Misiewiczów". Proszę zwrócić uwagę, że przez kilka dni była cisza. Dopiero po tym czasie zaczęły się wypowiedzi polityków PiS.
Wojciech Jabłoński
Nie uważam, żeby była bardziej korzystna (ta satyra – red.) czy dla Tuska czy dla Kaczyńskiego. Te programy są do siebie podobne. Zwróćmy jednak uwagę, że wtedy (przy Donaldzie Tusku – red.) reakcji ze strony polityków nie było, a teraz jest z wymuszonym śmiechem do odbiorcy i mrugnięciem oka.