Wicepremier Mateusz Morawieckiego znalazł receptę na pokazanie, że wzrost gospodarczy wcale nie słabnie. To proste, kiedyś było znacznie gorzej, ale o tym nie wiedzieliśmy, bo błędnie podawano dane GUS.
Morawiecki chce przeliczenia na nowo danych o PKB polskiej gospodarki w poprzednich latach. Rzekomo zafałszowanych przez masowe oszustwa podatkowe. Polski eksport w 2014 i 2015 roku był nawet o 30 miliardów niższy niż to wynika z oficjalnych danych (odpowiednio 818 mld i 891 mld). — Podnosimy się dzisiaj z kolan w eksporcie, a mierzymy się względem wartości, które były wartościami błędnymi. Mam nadzieję, że GUS, Eurostat i ekonomiści dobrze to oszacują – powiedział Morawiecki
Według Morawieckiego napędzać statystyki wzrostu gospodarczego miały fikcyjne faktury wystawiane przez oszustów i firmy biorące udział w karuzelach podatkowych. Wystawiali oni dokumenty do nieistniejących transakcji. Mechanizm pozwolił odzyskać naliczony podatek VAT.
Zaledwie ujawnił to w samolocie wracając z Davos, a już Wiadomości TVP znalazły pierwszego ekonomistę, który "oszacował", że w 2015 roku wzrost PKB wynosił 3 proc. a nie 3,9 proc. Teraz piłka jest po stronie Dominika Rozkruta, prezesa GUS powołanego już w czasach dobrej zmiany. Zrobi korektę za kilka lat wstecz?
Przypomnijmy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości boryka się ze spadającymi wskaźnikami gospodarczymi. To wizerunkowa porażka i skutek rozbuchanych wydatków społecznych, co dostrzegają międzynarodowe banki, fundusze inwestycyjne i agencje ratingowe. Przywidują, że teraz PKB nie wyniesie on więcej jak 2,6-2,9 proc. Zbyt optymistycznie też oszacowano też budżet na 2017 rok.
Ekipa dobrej zmiany szybko znalazła winnych. Wcześniej, prezes Kaczyński o spowolnienie inwestycji obwiniał przedsiębiorców, którzy na złość PIS-owi nie chcą inwestować pieniędzy w Polsce. Morawiecki dodawał, że firmy mają "zakamuflowaną gotówkę". W wywiadzie dla agencji Reuters Jarosław Kaczyński, powiedział, że byłby skłonny zaakceptować spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania jego wizji Polski. Jak widać akceptacja ma swoje granice.