
Reklama.
Morawiecki chce przeliczenia na nowo danych o PKB polskiej gospodarki w poprzednich latach. Rzekomo zafałszowanych przez masowe oszustwa podatkowe. Polski eksport w 2014 i 2015 roku był nawet o 30 miliardów niższy niż to wynika z oficjalnych danych (odpowiednio 818 mld i 891 mld). — Podnosimy się dzisiaj z kolan w eksporcie, a mierzymy się względem wartości, które były wartościami błędnymi. Mam nadzieję, że GUS, Eurostat i ekonomiści dobrze to oszacują – powiedział Morawiecki
Według Morawieckiego napędzać statystyki wzrostu gospodarczego miały fikcyjne faktury wystawiane przez oszustów i firmy biorące udział w karuzelach podatkowych. Wystawiali oni dokumenty do nieistniejących transakcji. Mechanizm pozwolił odzyskać naliczony podatek VAT.
Zaledwie ujawnił to w samolocie wracając z Davos, a już Wiadomości TVP znalazły pierwszego ekonomistę, który "oszacował", że w 2015 roku wzrost PKB wynosił 3 proc. a nie 3,9 proc. Teraz piłka jest po stronie Dominika Rozkruta, prezesa GUS powołanego już w czasach dobrej zmiany. Zrobi korektę za kilka lat wstecz?
Przypomnijmy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości boryka się ze spadającymi wskaźnikami gospodarczymi. To wizerunkowa porażka i skutek rozbuchanych wydatków społecznych, co dostrzegają międzynarodowe banki, fundusze inwestycyjne i agencje ratingowe. Przywidują, że teraz PKB nie wyniesie on więcej jak 2,6-2,9 proc. Zbyt optymistycznie też oszacowano też budżet na 2017 rok.
Ekipa dobrej zmiany szybko znalazła winnych. Wcześniej, prezes Kaczyński o spowolnienie inwestycji obwiniał przedsiębiorców, którzy na złość PIS-owi nie chcą inwestować pieniędzy w Polsce. Morawiecki dodawał, że firmy mają "zakamuflowaną gotówkę". W wywiadzie dla agencji Reuters Jarosław Kaczyński, powiedział, że byłby skłonny zaakceptować spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania jego wizji Polski. Jak widać akceptacja ma swoje granice.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl