Osoby skazane za przestępstwa seksualne będą musiały to ujawniać na serwisach społecznościowych - zadecydowały władze amerykańskiego stanu Luizjana. Za złamanie prawa grozi nawet 10 lat więzienia. Ekspert: To kompletna bzdura
O nowych przepisach poinformowała amerykańska telewizja CNN. Przepisy mają poprawić bezpieczeństwo użytkowników. Do tej pory ostrzegano, że serwisy społecznościowe stanowią zagrożenie, szczególnie dla dzieci. Po wejściu w życie nowych przepisów, trudno wyobrazić sobie, że osoba z przestępstwem seksualnym na koncie założy prawdziwy profil na Facebooku czy Twitterze. Wcześniej o skazaniu za podobne przestępstwo osoby takie musiały informować sąsiadów oraz dyrektorów okolicznych szkół.
Władze Luizjany robią wszystko, aby osoba skazana za przestępstwa seksualne nie pozostała anonimowa. Oprócz przyznania się do sądowego wyroku, na profilu społecznościowym będą musieli zamieścić również swoje dane, opis wyglądu a nawet adres zamieszkania. Przepisy wejdą w życie pierwszego sierpnia b.r.
Pomimo zrozumienia dla intencji władz stanu, sposób traktowania osób skazanych za przestępstwa seksualne można uznać za swoiste napiętnowanie. To pierwsze tego typu prawo w kraju. Za złamanie przepisów grozi kara grzywny do 1000 dolarów, oraz od 2 do 10 lat więzienia. Jeśli ktoś nie będzie przestrzegał prawa, może w szczególnych przypadkach trafić do więzienia nawet na dwadzieścia lat.
Przedstawiciele Facebooka pozytywnie odnieśli się do nowego prawa. W regulaminie serwisu już wcześniej bowiem był przepis, który zakazuje tworzenia profili osobom skazanym za przestępstwa seksualne.
Eksperci przeciwni nowym przepisom
Nowe amerykańskie przepisy dziwią jednak ekspertów, którzy na co dzień zajmują się walką z pedofilami i innymi przestępstwami na tle seksualnym. - To absolutna bzdura - mówi nam zbulwersowany Jakub Śpiewak z fundacji Kidprotect. W Polsce podobne rozwiązania by nie przeszły. Nie wiem czemu mają służyć nowe przepisy. Jeśli ktoś będzie chciał, to założy fikcyjne konto. Dopóki nie popełni przestępstwa, to policja nie będzie wiedziała, że to on.
Według śpiewaka, amerykańskie przepisy są nie tylko nieskuteczne, ale też w karygodny sposób traktują osoby, które odbyły już kary za popełnione przestępstwo. - Z całym szacunkiem dla idei prawodawców, ale nie można w ten sposób zeszmacić człowieka, który odbył karę za swoje czyny. To prawo zakłada, że resocjalizacja jest niemożliwa. Polskie i światowe badania pokazują zaś, że można skutecznie wyleczyć z pedofilii - zauważa Jakub Śpiewak.
Człowiek który odbył już karę za swoje czyny, nie powinien do końca życia podlegać społecznemu wykluczeniu. Nie o o to przecież chodzi w resocjalizacji. Taki człowiek ma wrócić do społeczeństwa. To zaprzecza idei resocjalizacji i podważa skuteczność leczenia.
- Wszystko rozumiem, ale równie dobrze można nakazać noszenie koszulki z napisem pedofil - porównuje Śpiewak. - Jedyne do czego możemy doprowadzić takim działaniem, to lincze.
Nowe przepisy to amerykańska demagogia
Na świecie istnieje wiele organizacji, które profesjonalnie walczą z przemocą seksualna, także w sieci. Piętnowanie pedofilii nie należy jednak do metod, które skutecznie zwalczają zjawisko. Choć nowe przepisy dotyczą skazanych za różne przestępstwa seksualne, to właśnie dzieci są szczególnie narażone na ataki w internecie.
Według Jakuba Śpiewaka trzy podstawowe kroki realnie wpływają na zmniejszenie liczby tego typu przestępstw. Po pierwsze, należy leczyć sprawców. Po drugie, należy leczyć osoby, które jeszcze nie popełniły przestępstwa. Jest w naszym kraju wiele osób, jeszcze nie zrobiły nic złego, ale podejrzewają siebie o takie skłonności. W Polsce takie osoby nie mają dokąd udać się z takim problemem, aby uzyskać prawdziwą pomoc. Trzecim warunkiem skutecznej walki z przestępczością seksualną w jest edukacja dzieci.