Dynamiczny, atakujący zmysły, niedopowiedziany, niejasny - taki jest trailer filmu "Fuck For Forest", który zszokował widzów podczas festiwalu Planet+ Doc. Organizacja o tej samej nazwie zarabia na ochronę dziewiczych rejonów ziemi poprzez… sprzedaż filmów i zdjęć porno. Seksualno-ekologiczna rewolucja czy zwykła prowokacja? Poznajcie "Fuck For Forest".
Premierę filmu "Fuck For Forest" zapowiedziano na połowę września 2012. Wówczas idea porno sprzedawanego w celu ratowania środowiska ma zyskać jeszcze większy rozgłos, niż dotychczas. Pomysł dwóch Norwegów zyskał aprobatę również u Polaków, którzy współtworzą film. Tylko czy to na pewno słuszna droga?
Leśne porno
Fuck For Forest wymyśliła w 2004 roku dwójka Norwegów – Leona Johansson i Tommy Hol Ellingsen – by zbierać pieniądze dla ochrony środowiska. Ponieważ klasyczne metody merytorycznych argumentów zawodziły, Leona i Tommy sięgnęli po najstarszą, najbardziej sprawdzoną i najskuteczniejszą metodę promocji: seks.
W ten sposób powstało Fuck For Forest, czyli organizacja sprzedająca filmy erotyczne, pornograficzne i takież zdjęcia. Pieniądze uzyskane w ten sposób FFF wydaje na utrzymanie swojej działalności i przekazuje na konkretne cele. W 2009 roku, na przykład, wpłacili 25 tysięcy euro na Naturalny Rezerwat Indian w Brazylii. Rok później FFF daje 7 tysięcy euro na ratowanie ostatnich lasów na Słowacji. Obecnie Fuck For Forest wspiera sześć różnych projektów ekologicznych, wykupuje też dziewicze ziemie, by chronić je przed ingerencją człowieka. Jak organizacja chwali się na swojej stronie, już ponad 1300 osób udostępniło swoje filmy porno i zdjęcia.
Temat zaintrygował dokumentalistę Michała Marczaka. Jego film opowiada historię Danny'ego, 24-latka, który dołącza do Fuck For Forest. W zamyśle twórcy ma to być dokument opowiadający o organizacji. Na portalu Onet.pl trailer filmu obejrzano ponad 40 tysięcy razy. To na tyle poważna produkcja, że na jego współfinansowanie zdecydował się Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Kościelny incydent i szokujący trailer "Fuck For Forest"
Taka forma działalności może oburzać, szczególnie, że Fuck For Forest ma już na koncie jeden kontrowersyjny "wyczyn". W 2011 roku działacze organizacji rozebrała się do naga w katedrze w Oslo i chciała uprawiać seks przed ołtarzem. Inny, również nagi, członek Fuck For Forest filmował całe zajście. Oczywiście, całą trójkę zabrała policja, a sąd zmusił ich do wyboru kary: 16 dni w areszcie lub grzywna. Wybrali zapłacenie kary, bo, jak sami wówczas stwierdzili, nie chcieli powstrzymywać się od seksu aż 16 dni. Szybko jednak słuch po FFF zaginął.
Teraz Fuck For Forest wracają - głównie za sprawą intrygującego trailera, widocznego poniżej.
Wśród widzów Doc Review wzbudziło to niemałe poruszenie, bo zajawkę puszczano nawet przed lekkimi filmami dokumentalnymi, które nadawałyby się dla dzieci. - Ludzie byli bardzo zdziwieni, nie wiedzieli o co chodzi. To jest szokujące i dziwaczne, muzyka, nagość - mówi nam o reakcjach na zajawkę "Fuck For Forest" z Doc Review jedna z uczestniczek festiwalu, 31-letnia Ula. - Wszyscy o tym dyskutowali, widać było, że to robi wrażenie. Ale dla mnie to było inwazyjne, nieprzyjemne, chociaż efektowne, bo sprawdziłam później co to - tłumaczy Ula.
Prowokacja, czy działanie w słusznej sprawie
- Każdy chce się wybić jak się da, ale tak drastyczne pokazywanie pewnych spraw niczemu nie służy - mówi nam Monika Jaromin z Instytutu na rzecz Ekorozwoju. - Budowanie świadomości ekologicznej to trudny i długi proces, a takimi kampaniami można wywołać krótkotrwały efekt. Na dłuższą metę to raczej nie zadziała - ocenia Jaromin.
Ekspertka twierdzi, że jedno jest pewne co do Fuck For Forest - ich inicjatywa nie umknie mediom.
- Na pewno zwrócą uwagę na problem, nie wiem tylko, czy trzeba stosować do tego aż takie metody - zwraca uwagę Monika Jaromin. Jej zdaniem, taka akcja może się odbić na innych organizacjach ekologicznych, którym potem przylepia się łatkę "ekowariatów". - My staramy się walczyć merytorycznie, a media podchwytują właśnie takie rzeczy. A to działania bardzo populistyczne - dodaje ekspertka z Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
Fuck For Forest a ekologia
Z podejściem Moniki Jaromin nie zgadza się Jacek Winiarski z Greenpeace. - Nie rozumiem świętego oburzenia z powodu tego, że treści erotyczne - powszechnie wykorzystywane w reklamach - służą akurat ekologii. Osobiście nie widzę w tym nic złego, chociaż zdaję sobie sprawę, że to może oburzać. To kwestia gustu i wrażliwości - mówi o ekopornografii Winiarski, który w GP jest rzecznikiem prasowym. - Niemniej wolę, gdy erotyka służy słusznej sprawie, jaką jest ochrona przyrody niż sprzedaży kolejnego proszku do prania czy samochodu - ocenia nasz rozmówca inicjatywę Fuck For Forest.
A co z faktem, że działania FFF mogą wpłynąć na postrzeganie innych organizacji ekologicznych? Greenpeace często utożsamiany jest z "wybrykami" mniejszych organizacji, ale tym razem, zdaniem Winiarskiego, nie ma takiego zagrożenia. - Zdarza się, że dostaje nam się medialnie za wybryki zwykłych oszustów nazywających się ekologami i to bywa problemem. Fuck For Forest są na tyle wyraziści, że ludzie raczej nie utożsamią ich z innymi organizacjami. A sam fakt, że się o tym pisze, świadczy o powodzeniu ich akcji - dowodzi rzecznik prasowym Greenpeace.
Nie da się ukryć, że Fuck For Forest potrafią wzbudzić zainteresowanie - tak potencjalnych "klientów", jak i mediów. Film w kinach będzie można obejrzeć już we wrześniu 2012. Wybierzecie się na film dokumentalny o pornografii wspierającej ochronę środowiska?