
Reklama.
Jeszcze w weekendowym wywiadzie Beata Szydło cieszyła się z możliwości, jakie otwiera prezydentura Donalda Trumpa. Miał pomóc w odzyskiwaniu wraku prezydenckiego tupolewa, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się pod Smoleńskiem. Z kolei Jarosław Kaczyński podczas objazdu po strukturach Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że sami musimy zadbać o tę sprawę.
Ale minister spraw zagranicznych chyba nie wierzy ani w Trumpa, ani w swoje siły. Witold Waszczykowski powiedział właśnie coś, co kompletnie przeczy narracji PiS z ostatnich siedmiu lat. A ta brzmiała tak, że wrak wciąż leży w Rosji tylko przez nieudolność PO. – Powiedziałem Rosjanom, że przetrzymywanie wraku jest aktem wrogim wobec Polski. Wzruszyli tylko ramionami –grzmiał Waszczykowski jeszcze w 2013 roku.
Teraz Waszczykowski sam przyznaje, że Polska jest w tej kwestii właściwie bezsilna. – Mamy szanse na odzyskanie wraku Tu154? – spytano Waszczykowskiego na konferencji. – Są coraz mniejsze – powiedział minister. Oczywiście zrzucił winę na PO, ale przecież przez lata przekonywał, że uda mu się to wszystko naprawić.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl