
Reklama.
Joanna Lichocka jako posłanka Prawa i Sprawiedliwości broni swojej partii niemal tak samo żarliwie jak w czasach, gdy była dziennikarką. Ale nawet ona przyznała, że młody współpracownik Antoniego Macierewicza trochę się pogubił.
– Jest młody. Odbiło mu. Woda sodowa nie wybiera wyłącznie Platformy, wybiera też młodych chłopaków, którzy ciężko pracowali za darmo i teraz stali się asystentami bardzo ważnego ministra – powiedziała Lichocka podczas spotkania z wyborcami w Jarocinie. Spotkanie odbyło się w poniedziałek, zaraz po opublikowaniu w "Fakcie" tekstu o imprezowych przygodach rzecznika MON.
Ale przez większość swojego wywodu Lichocka broniła Misiewicza, czy raczej usprawiedliwiała go, przypominając pracę w zespole smoleńskim Antoniego Macierewicza. Mówiła, że "nie zarywał studiów, tylko pracował po nocach", co chyba nieco kłóci się z faktami, bo przecież Misiewiczowi jeszcze nie udało się skończyć edukacji. Kiedy publiczność zaczynała komentować jej słowa, posłanka syknęła "cisza", jak do uczniaków.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl