Bartłomiej Misiewicz jest królem życia. Przynajmniej tak mu się wydaje. Podczas oficjalnej delegacji w Białymstoku rzecznik MON postanowił zabawić się w jednym ze studenckich klubów. Choć z hotelu miał 350 metrów, przyjechał limuzyną, a przez całą noc towarzyszył mu ochroniarz. Ale chyba nie by go chronić, ale pilnować, bo po alkoholu rzecznikowi język rozwiązał się aż za bardzo.
"Fakt" opisuje wyjazd młodego działacza na delegację do Białegostoku. Dzień przed otwarciem punktu informacyjnego obrony terytorialnej Misiewicz imprezował w studenckim klubie WOW. Choć z hotelu miał 350 metrów, przyjechał limuzyną BMW.
Do tego na krok nie odstępował go rosły funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej (to ta formacja przejęła od BOR ochronę Macierewicza). Misiewicz był jak król życia – opisują rozmówcy "Faktu". Może dlatego, że dzięki szefowi MON zarabia całkiem nieźle, jak na 27-latka bez studiów. Pisaliśmy o tym w naTemat.
– A ty? Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju? – miał zapytać przypadkowego imprezowicza, poznanego w palarni. Później przedstawiał go jako swojego przyjaciela. Był też bardzo hojny – miał postawić wszystkim po kilka kolejek. Pytał też DJa, czy może ogłosić, że w klubie bawi się rzecznik MON. Kiedy się nie udało, zaczął nagabywać studentki.
Dzień po...
– Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiada rozmówca "Faktu". Przypadkowym studentkom dawał numer telefonu. Był na tyle nachalny, że w pewnym momencie niemal doszło do awantury i trzeba było ewakuować go z klubu. To nie pierwsza taka sytuacja, bo Misiewicz miał korzystać z ochrony i limuzyny ŻW także podczas suto zakrapianej imprezy w grudniu.
Ciekawe, czy wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości będzie próbował wybronić Misiewicza także i w tej sprawie. Do tej pory minister obrony Antoni Macierewicz zasłaniał go własną piersią. To przecież on zapewnił mu powrót do MON po aferze, która wybuchła kilka miesięcy temu. Okazało się, że zmieniono statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej, by Misiewicz mógł wejść do jej rady nadzorczej, choć nie ma odpowiedniego wykształcenia.