logo
Prawo autorskie: adrianhancu / 123RF Zdjęcie Seryjne
Reklama.
Meble z płyty nie muszą być brzydkie
Jeśli tytuł brzmi dla ciebie absurdalnie i kliknąłeś tylko po to, by sprawdzić, do jakich nadużyć zdolny jest autor, by wypromować nowe produkty szwedzkiej sieciówki, możesz być mocno zaskoczony. Z poniższego artykułu nie dowiesz się bowiem, dlaczego powinieneś kochać Ikeę, lecz co do tej pory Ikea dla ciebie zrobiła (poza sofą, na której prawdopodobnie leżysz i kubkiem, z którego właśnie pijesz). Okazuje się, że to, co dziś wydaje nam się oczywistością i prawdą znaną od lat (i nie jest to wiedza wyłącznie z zakresu urządzania wnętrz) jest tak naprawdę jedną z zasad tworzących filozofię... Ikei – sklepu, w którym męskimi imionami nazywa się krzesła, damskimi – zasłony, meble tapicerowane noszą nazwy szwedzkich wysp, a tapicerowane szwedzkich miejscowości.

Meble z płyty nie muszą być brzydkie
Ikea w Polsce pojawiła się właściwie od razu, gdy tylko nadarzyła się okazja, bo pierwszy sklep otwarty został w 1991 roku. Wówczas, mieliśmy o meblach z płyty wiórowej jak najgorsze zdanie. Kojarzyły się one wyłącznie z największym koszmarem wnętrzarskiego designu, czyli znienawidzoną meblościanką. Jednak płyta wiórowa pozostała najtańszym materiałem meblowym, dlatego w latach 90. przebojem na polskie salony wdarła się... "wiórówka" udająca drewno, czyli klasyczna "olcha biurowa". I tak meble z płyty w oczach osób, które coś o zachodnich trendach wnętrzarskich wiedziały, stały się przeciwieństwem dobrego stylu.

Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że tę samą płytę można okleić inaczej i zrobić z niej naprawdę przyzwoite i nowoczesne regały, biurka i ramy do łóżek. Białe, gładkie i matowe regały Billy w latach 90. stanowiły podstawę prostej elegancji w niemal każdym polskim mieszkaniu. Stanowiły nowoczesną (i odważną!) alternatywę za grosze, którą doceniamy do dziś. W 2013 roku obliczono, że Billy sprzedał się w ponad 41 milionach egzemplarzy na całym świecie! Co więcej, co piąte brytyjskie dziecko zostało poczęte na łóżku z Ikei, a co drugi mieszkaniec Wysp śpi na ikeowskim materacu.

Obecnie meble z płyty ma w domu chyba każdy z nas i nikt już nie zwraca na to uwagi, bo Ikea uświadomiła nam, że gładkie powierzchnie w jednolitym kolorze, bez struktur udających drewno i innych udziwnień, są po prostu ładne, a nawet mogą wyglądać ekskluzywnie.

Zasady "proste jest piękne"
Taką zasadę od samego początku wyznaje Ikea. Nawet jeśli w sklepie pojawiają się limitowane serie bardziej ozdobnych naczyń czy tkanin (np. kolekcja Jassa dostępna w sklepach od marca br.) to w aranżacjach z użyciem tych przedmiotów zazwyczaj nie ma przesady. "Zazwyczaj", ponieważ zdarza się, że ikeowscy projektanci zapędzą się stawiając na styl country, ale to jedyny nasz zarzut.

"Proste jest piękne" zdaje się być mottem niemal każdej rzeczy, którą możemy nabyć w sieciówce. Meble i akcesoria z Ikei można podzielić na dwie kategorie – tych, które faktycznie są proste, a wyeksponowane tak, że zdają się być szczytem designu (to Ikea jako pierwsza zachwyciła nas prostą ramką ze zwykłym zdjęciem na gładkiej ścianie), oraz tych, które mają w sobie jakieś "udziwnienie" uzupełnione prostotą, co daje efekt rzeczy pięknej i jednak prostej. Tak jest np. z fotelami – próżno szukać w Ikei fotela w wyjątkowym kształcie, obitym pstrokatą tkaniną.

Samodzielności i czytania instrukcji
Tak, mamy na myśli konieczność skręcania mebli samodzielnie. Na pomysł pakowania nawet ogromnej sofy w kształtne kartony wpadł projektant najsłynniejszej biblioteczki świata Billy, Gillis Lundgren. Mężczyzna próbował bezskutecznie zmieścić do samochodu jeden z ikeowskich stolików, więc wymyślił, że odkręci jego nogi... I tak oto narodził się pomysł, by każdy mebel można było skręcić w domu, transportując go wcześniej bez większych trudności.

W poprzedniej epoce fakt, że mężczyzna był bohaterem w swoim domu i sam potrafił nie tylko odetkać toaletę, ale i położyć w niej płytki, był niemal standardem. 30 lat później takie umiejętności u przeciętnych młodych mężczyzn są na wagę złota, jeśli oczywiście młody jegomość nie trudni się tym zawodowo. W każdym razie dzięki Ikei dziś każdy, nie posiadając nawet śrubokręta, może być bohaterem składającym do kupy szafy, biurka i stoliki. I co najważniejsze, dzisiejsi klienci szwedzkiej sieciówki za tę konieczność samodzielności się nie obrażają. Przy wspólnym dźwiganiu co cięższych elementów jest sporo śmiechu, a rozszyfrowywanie instrukcji daje ogromną satysfakcję!

Znajomości młodych artystów
Bywa i tak, że Ikea staje się wykładowcą współczesnej sztuki. W ramach Ikea Art Events możemy poznać mało znanych artystów (grafików, fotografów, rysowników), których kopie prac można później nabyć w sklepie, najczęściej w formie plakatów. W 2016 roku w kwietniu do sprzedaży weszła kolekcja, której zadaniem było udomowienie artystycznej fotografii. Wykorzystano prace dobrze zapowiadających się twórców z całego świata. Przykładem niech będzie plakat artysty, o pseudonimie Robin, który z aparatem szuka w naturze miejsc dla swoich Skuggis, czyli postaci widocznych na zdjęciu.

Kultury powolnego kupowania
/ Paolo Bono / Shutterstock
Może nie lubimy się do tego przyznawać i znacznie bardziej wolimy wyśmiewać tych, którzy to praktykują jawnie, ale prawda jest taka, że do Ikei fajnie jest tak po prostu iść. Popatrzeć na ładne wnętrza, pobyć w przyjaznym miejscu, poszukać gadżetów, których jeszcze nie widzieliśmy, a mogą nam się przydać. Wynika to z wielu czynników, ale pierwszym zdecydowanie była narzucona nam klientom kultura kupowania powoli.

Najpierw oglądamy asortyment niczym żywą prezentację, notujemy, co nam wpadnie w oko, a później dostajemy prostą instrukcję jak znaleźć konkretną rzecz w magazynie. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego gdyby producent nie pozwolił nam podczas prezentacji usiąść, dotknąć, położyć się lub rozsiąść przy stole. Przyzwyczajeni, że meble ogląda się z daleka lub przez szybę, poczuliśmy się w Ikei jak w domu, ponieważ narzucono nam powolność. Zasugerowano, że warunkiem udanych zakupów jest absolutne wyluzowanie i sporo wolnego czasu, bo my i nasz dom na to zasługujemy.

Jedzenia wykwintnie na co dzień
Ikea skradła nasze serca także poprzez swoją kuchnię. Dla wielu z nas punktem obowiązkowym zakupów w Ikei są sławne klopsiki Köttbullar z żurawiną. Co roku w każdym sklepie Ikea na świecie sprzedaje się aż 150 milionów sztuk mięsnych kulek, o których Robert Makłowicz powiedział kiedyś: "są tanie i nie są niedobre". Klopsiki te są tradycyjnym szwedzkim daniem, które w ikeowskiej wersji trafiło w nasze gusta od razu. Kilka lat temu ustawialiśmy się po nie w kolejkach, tak jak w latach 90. po hamburgery w Mc'Donaldzie. Szybko fraza "przepis na klopsiki z ikei" stała się jedną z najczęściej kulinarnych fraz wpisywanych w wyszukiwarkę Google.

Od klopsików w słodkim sosie się zaczęło, a skończyło na serii przepisów Ikea #poswojemu i akcji Kuchnia Spotkań, która działa od listopada 2015 roku. Jaka jest edukacyjna rola Ikei w kategorii "kuchnia"? Ikea pokazała, że codzienny obiad nie musi być zwyczajny, nudny, pozbawiony wyobraźni. Serwując wspomniane klopsiki z sosem żurawinowym za kilka złotych uświadomiła, że kuchnia z wyobraźnią nie musi być droga i trudna. Co więcej, Ikea stoi rybami i owocami morza, co również pokazało nam-Polakom, że ten rodzaj mięsa nie wymaga wiele, aby był smaczny. Świadczy o tym chociażby fakt, że dziś łosoś to dla nas norma, a w sieci znaleźć można sporo przepisów na ryby inspirowanych właśnie ikeowską stołówką.

Ekologii na co dzień
Tak naprawdę edukacyjna rola Ikei jest tu na drugim planie, bo na pierwszym jest ułatwienie nam bycia eko. Począwszy od proponowania energooszczędnych żarówek, poprzez wykonanie mebli z przetworzonych materiałów. W tym roku szwedzka sieciówka we współpracy ze studiem Form Us With Love opracowała system mebli kuchennych Kungsbacka wyprodukowany z materiałów pochodzących z recyclingu. Wykorzystano regenerowane drewno przemysłowe oraz plastikowe butelki, z których wykonano fronty. – Szafki Kungsbacka mają być jak czarny T-shirt, praktyczne, pasujące wszędzie i jednocześnie eleganckie – skomentował John Löfgren ze studia Form Us With Love. Cena mebli z recyclingu ma być taka sama jak przeciętnych mebli kuchennych z Ikei, w przeciwieństwie do propozycji konkurencyjnych sklepów wnętrzarskich. Meble z odpadów kosztują zazwyczaj znacznie więcej niż "zwykłe".

Przechowywania drobiazgów w koszach i pudełkach
A dokładniej – przechowywania wszystkich drobiazgów w koszach i pudełkach. Szkatułki na biżuterię czy pojemniki na długopisy istnieją od zawsze – wiadomo. To jednak Ikea wpoiła nam, że kiedy wszystko stoi na wierzchu, nie pozbędziemy się wrażenia, że ciągle jest bałagan i chaos. Zamiast wystawy pt. "Przegląd bibelotów z ostatnich 10 lat" Ikea zaproponowała stylowe kosze (do salonu) lub kartonowe pudełka w kolorowe wzorki (do sypialni lub pokoju dziecięcego). Ustawione obok siebie gwarantują porządek i estetyczne wykończenie każdego regału.

Kreatywności
Bo kto w latach 90. wpadłby na pomysł, że szuflada nie musi mieć ścianek i dna z płyt czy desek, bo może być po prostu drucianym koszykiem? Albo, że wnętrze szafy to nie tylko rurka na wieszaki i płaskie półki. To dzięki Ikei panie domu dowiedziały się, że makaron pięknie wygląda w ozdobnym słoiku oraz że na pościel wcale niepotrzebna jest szuflada pod łóżkiem – wystarczy odpowiedni pojemnik. Ikeowskie patenty na przechowywanie to kopalnia pomysłów, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie.

Do dziś Ikea wiedzie prym jako sklep, który najdokładniej przygląda się naszym potrzebom i odpowiada na nie właśnie poprzez kolejną metodę przechowywania bielizny, kosmetyków czy dokumentów. Dlatego dziś nie sposób wyobrazić sobie projektowania nowej sypialni czy biura bez inspiracji katalogiem szwedzkiej sieciówki.[block position="indent"]217333[/block]