TVP i media sprzyjające władzy przedstawiają swoją wersję zamieszania wokół sierot z Aleppo, których przyjęcia miały odmówić polskie władze. Pomimo, że do internetu wyciekły dokumenty resortu, ma to być nagonka opozycji i fałszywy przekaz. Rzecznik rządu dodał, że żadna decyzja jeszcze nie zapadła.
"Wiadomości" TVPprzekonują, że informacje na temat odmówienia przyjęcia dzieci z Aleppo to nagonka opozycji przed wtorkową wizytą Angeli Merkel w Polsce, która – jak wiadomo – ma inne podejście do pomagania uchodźcom niż rząd PiS. Ten fałszywy przekaz ma zdyskredytować Prawo i Sprawiedliwość.
Rzecznik rządu twierdzi, że nieprawdziwe są informacje o tym, jakoby polskie władze miały odmówić przyjęcia dzieci z syryjskiego Aleppo do naszego kraju. Jednocześnie, w internecie dostępne są dokumenty MSWiA, w których przedstawiciele resortu stawiają sprawę jasno.
– Główną nieprawdziwą informacją jest to, że rząd polski odmówił przyjęcia dzieci z Aleppo, (...), a pismo które zostało wystosowane w odpowiedzi na pismo pana prezydenta Sopotu Karnowskiego było pismem, które wskazywało na obiektywne trudności związane z przeprowadzeniem tego typu działań – stwierdził Rafał Bochenek.
Sprawę sierot z Aleppo prawicowy portal Niezalezna.pl, określił jako bzdurę, a Tomasz Terlikowski na stronie Telewizji Republika – jako łajdactwo. "I to nie tylko, i nie przede wszystkim, dlatego, że był to oparty na kłamstwie atak na PiS i chrześcijańską postawę prawicy, ale dlatego, że było to wykorzystanie konkretnego cierpienia ludzi do własnych, przyziemnych politycznych celów" –pisze Tomasz Terlikowski.
Terlikowski dodał, że szeroko komentowane dziesięcioro sierot "to na razie byty wirtualne" a prezydent Sopotu jedynie rzucił pomysł, po którym ministerstwo opisało możliwe problemy oraz zasugerowało, że lepsza byłaby pomoc na miejscu.
"O wiele groźniejsze jest to, że opozycja i jej funkcjonariusze medialni zdecydowali się rozgrywać prawdziwe, realne cierpienie konkretnych dzieci, wykorzystywać realne współczucie, do budowania nienawiści i niechęci do innej partii" – czytamy w komentarzu Terlikowskiego.
Przypomnijmy, władze Sopotu jeszcze wysłały do premier Beaty Szydło prośbę o zgodę na sprowadzenie dzieci (według władz Sopotu ma ich być dziesiątka), których rodzice zginęli w Syrii. W odpowiedzi, która przyszła do Sopotu z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślono, że obecnie "nie ma możliwości prowadzenia ewakuacji z tego miasta znajdującego się już pod kontrolą armii rządowej, ani też bezpośrednio z terenów dotkniętych konfliktem". Powołano się na problemy z ustaleniem tożsamości małych uchodźców oraz zagrożenie terrorystycznego, które miałyby stworzyć kilkulatki.