Byłoby zupełnie niedorzeczne, żeby polski rząd podważał kandydaturę swojego obywatela na stanowisko szefa Rady Europejskiej – tak o sprzeciwie Prawa i Sprawiedliwości wobec drugiej kadencji Donalda Tuska w Brukseli mówił na antenie TVN24 Kazimierz Maciej Ujazdowski. Od niedawna były już europoseł PiS kolejny raz nie szczędził stanowczej krytyki swoim byłym partyjnym kolegom. Odniósł się również do tego, co mają oni planować z dalszą karierą Bartłomieja Misiewicza.
W poniedziałkowym programie "Jeden na jeden" w TVN24 Kazimierz Maciej Ujazdowski komentował także inne obszary polityki zagranicznej rządu Prawa i Sprawiedliwości. Zwracał on szczególną uwagę na szanse, które ekipie rządzącej przynosi jutrzejsza wizyta w Warszawie kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
– To, co istotne dla Polski, to możliwość ustabilizowania kryzysu w Europie, przejścia przez polską politykę od pozycji krytycznej do pozycji współkształtowania całej Europy. Tego bym sobie życzył, żeby kierownictwo PiS i rząd wykorzystały tę szansę. Dobre stosunki z Niemcami z pozycji podmiotowej dzisiaj są czymś, co będzie dobrze służyło i Polsce i całej Unii Europejskiej – ocenił członek Parlamentu Europejskiego.
"Jedno wielkie nieszczęście" z MON
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim były polityk PiS odniósł się także do licznych kontrowersji wzbudzanych przez rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja Misiewicza. Kazimierz Maciej Ujazdowski podkreślał, iż już we wrześniu ostrzegał partię rządzącą o tym, że Misiewicz "to jedno wielkie nieszczęście".
– Mogę tylko mieć nadzieję, że rzeczywiście dobiega końca publiczna kariera tego młodego człowieka. Bo to nie tylko obciąża obóz rządzący, ale obniża zaufanie obywateli do państwa, tego typu ekstrawagancja – stwierdził polityk. Jego zdaniem, afery związane z Bartłomiejem Misiewiczem nie powinny być jednak podstawą do oceniania jego miarą wszystkich młodych polityków. – Jest duża grupa młodych ludzi, którzy świetnie się uczą, chcieliby służyć Polsce. Niekiedy nie mogą, bo kanały awansu są zamknięte. Jeśli widzą taki przypadek, to to tylko zniechęca – dodał.
Przypomnijmy, iż Kazimierz Maciej Ujazdowski poczynania ekipy "dobrej zmiany" krytykował otwarcie od wielu miesięcy. Cierpliwość byłego ministra kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego skończyła się 3 stycznia. "Niestety, strategia przyjęta przez kierownictwo PiS po wyborach uniemożliwia realizację deklarowanych celów. Potencjał Polski zamiast wzrastać, trawiony jest w ciągłych, niepotrzebnych konfliktach" – napisał w oświadczeniu o wystąpieniu z partii.
Byłoby zupełnie niedorzeczne, żeby polski rząd podważał kandydaturę swojego obywatela na stanowisko szefa Rady Europejskiej w sytuacji, w której nie ma nic w zamian. Nie chodzi o pozycję Donalda Tuska, tylko o zdolności na przyszłość. O uniknięcie sytuacji, w której za 3-5 lat nasi partnerzy europejscy powiedzą "nie warto wam dawać kluczowych stanowisk, skoro sami siebie podważacie"...