
Prawica grzmi w internecie: "Spotkanie swoich u siebie", "składanie meldunków szefowej" i "wezwanie na dywanik". O co chodzi? O rozmowy liderów opozycji z Angelą Merkel w ambasadzie Niemiec. Zdaniem ekspertów, to jednak miejsce idealnie dobrane i jak najbardziej zgodne z protokołem dyplomatycznym.
REKLAMA
Angela Merkel przyleciała do Polski z tzw. "wizytą roboczą". W planach ma spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą, premier Beatą Szydło, szefem partii rządzącej Jarosławem Kaczyńskim, a także przedstawicielami opozycji : Grzegorzem Schetyną i Władysławem Kosiniakiem -Kamyszem. Szef Nowoczesnej Ryszard Petru nie weźmie udziału w rozmowach, co tłumaczone jest dyplomatycznie przynależnością do innej grupy w PE. Z liderami PO i PSL Merkel ma się spotkać w ambasadzie Niemiec. "Kolejna odsłona ZDRADY polskich interesów, zdrady Polski" – oburzyła się natychmiast posłanka Krystyna Pawłowicz na swoim facebookowym profilu.
Prawicowi publicyści i ich czytelnicy podchwycili temat i także zabili w dzwony trwogi.
Pytany o to Grzegorz Schetyna, lider PO w wywiadzie dla Radia Zet przekonywał, że: "Był prosty wybór – albo 20 minut w innym miejscu rozmowy z Angelą Merkel, z kanclerz Niemiec, o ważnych sprawach, albo blisko godzina w Ambasadzie blisko Sejmu".
A niby gdzie mieliby się spotkać
Tymczasem, jak tłumaczy w rozmowie z naTemat, badacz dziejów dyplomacji, protokołu dyplomatycznego i ceremoniału państwowego, ambasada to świetne wybrane miejsce i jedyne sensowne. – Bo niby gdzie mieliby się spotkać? W budynku parlamentu opozycja nie jest gospodarzem. A kanclerz Niemiec zaprosiła ich do swojego przedstawicielstwa. To ogólnie przyjęta w dyplomacji praktyka. Zarówno ze względów protokołu, jak i bezpieczeństwa – podkreśla dr Janusz Sibora.
Tymczasem, jak tłumaczy w rozmowie z naTemat, badacz dziejów dyplomacji, protokołu dyplomatycznego i ceremoniału państwowego, ambasada to świetne wybrane miejsce i jedyne sensowne. – Bo niby gdzie mieliby się spotkać? W budynku parlamentu opozycja nie jest gospodarzem. A kanclerz Niemiec zaprosiła ich do swojego przedstawicielstwa. To ogólnie przyjęta w dyplomacji praktyka. Zarówno ze względów protokołu, jak i bezpieczeństwa – podkreśla dr Janusz Sibora.
– Jak ktoś tego nie rozumie, to powinien się douczyć z wiedzy o dyplomacji. Mogę tylko odesłać do literatury specjalistycznej – gasi prawicowe oburzenie dr Sibora i przypomina, że zarówno w historii polskiej i światowej polityki jest to absolutna norma. – Wystarczy choćby wspomnieć spotkania polskiej opozycji, również pozaparlamentarnej w latach osiemdziesiątych. Gdy przyjeżdżał przedstawiciel USA czy Europy Zachodniej to spotykano się w ambasadach tych państw. Nawet wtedy władza nie patrzyła na takie spotkania nerwowo. Było to oczywiste. Taka sama praktyka obowiązuje i dziś na całym świecie. Placówka dyplomatyczna jest odpowiednim miejscem do tego typu spotkań – podsumowuje dr Sibora.
Najpierw z przedstawicielami władz
Jak nakazuje protokół dyplomatyczny, kanclerz Niemiec najpierw spotka się jednak ze stroną rządzącą. Na początek z Beatą Szydło, z którą o polityce dwustronnej, polityce bezpieczeństwa, klimatycznej oraz o przyszłość Unii Europejskiej rozmawiać będzie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Jak nakazuje protokół dyplomatyczny, kanclerz Niemiec najpierw spotka się jednak ze stroną rządzącą. Na początek z Beatą Szydło, z którą o polityce dwustronnej, polityce bezpieczeństwa, klimatycznej oraz o przyszłość Unii Europejskiej rozmawiać będzie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Później o przyszłości Unii przed planowanym na koniec marca szczytem Wspólnoty w Rzymie, Merkel będzie rozmawiać z prezydentem Andrzejem Dudą. To spotkanie z kolei odbędzie się w Pałacu Prezydenckim. – Zapewne brano też pod uwagę Belweder, ale on jest bardziej kameralny, a Pałac bardziej reprezentacyjny i bardziej pasuje do tej wizyty – przypuszcza dr Sibora.
Na koniec z Kaczyńskim
Po spotkaniach z przedstawicielami władzy i opozycji, Merkel spotka się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, z którym widywała się już jak był premierem – przypomina dr Sibora. Właśnie ta rozmowa wydaje się napawać największą dumą prawą stronę sceny politycznej.
Po spotkaniach z przedstawicielami władzy i opozycji, Merkel spotka się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, z którym widywała się już jak był premierem – przypomina dr Sibora. Właśnie ta rozmowa wydaje się napawać największą dumą prawą stronę sceny politycznej.
Dr Sibora tylko wzdycha na takie stawianie sprawy. – Hotel jest miejscem bardzo neutralnym. A co by nie powiedzieć Jarosław Kaczyński, choć jest szefem partii rządzącej, to nie jest oficjalnym przedstawicielem Polski – przypomina rozmówca naTemat. – A szef niemieckiego protokołu Jurgen Merten to dyplomata starej daty i potrafi się znaleźć w każdej sytuacji, nawet tej nieokreślonej jasno w przepisach. Więc jeśli Angela Merkel zechciała się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim, to i na to znalazł idealne rozwiązanie – podkreśla nasz rozmówca.
Po co to spotkanie
Jak podkreśla ekspert, istnieją sytuacje skomplikowane z punktu widzenia protokołu. Takie jak ta, gdy szef partii nie jest równocześnie szefem rządu. Dlatego właśnie wybrano na spotkanie hotel, który jest optymalnym miejscem do takich nieformalnych rozmów.
Jak podkreśla ekspert, istnieją sytuacje skomplikowane z punktu widzenia protokołu. Takie jak ta, gdy szef partii nie jest równocześnie szefem rządu. Dlatego właśnie wybrano na spotkanie hotel, który jest optymalnym miejscem do takich nieformalnych rozmów.
– Kanclerz Merkel to wytrawna polityk. Pewne rzeczy chce usłyszeć osobiście od osoby, która kreuje naszą politykę. W takich sytuacjach rozmowa osobista jest niezbędna. To polityczny pragmatyzm – podkreśla dr Sibora. Nawet w takiej sytuacji, gdy Jarosław Kaczyński popełnia dyplomatyczne faux-pas i i –zamiast w rozmowie w cztery oczy – w wywiadzie dla niemieckiej gazety mówi, że "najlepiej dla Polski byłoby, gdyby to Angela Merkel wygrała w Niemczech wybory".
– To jest jak ingerowanie w politykę innego państwa. Najlepiej byłoby powiedzieć, że Polska będzie współpracować ze stroną niemiecką, niezależnie kto wygra. A Angela Merkel jest zbyt doświadczonym graczem, żeby nie zrozumieć, że prezes PiS w pewnym sensie wyszedł przed szereg – kończy nasz rozmówca.
Napisz do autora: przemyslaw.penconek@natemat.pl
